Komisja sejmowa opowiedziała się za unijną dyrektywą ws. zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej

2024-02-22 19:11 aktualizacja: 2024-02-23, 07:27
Kobieta. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Kobieta. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Sejmowa Komisja ds. Unii Europejskiej opowiedziała się za unijną dyrektywą w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Dyrektywa kryminalizuje niektóre formy przemocy i ma na celu zwiększenie osobom jej doznającym dostępu do wymiaru sprawiedliwości.

Unijna dyrektywa o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej ma zapewnić w całej Unii Europejskiej minimalny poziom ochrony przed taką przemocą. Nowe przepisy podnoszą do rangi przestępstwa serię czynów, w tym okaleczanie żeńskich narządów płciowych czy cyberprzemoc. Chodzi m.in. o udostępnianie intymnych zdjęć bez zgody osoby, która jest na nich uwieczniona, a także o nawoływanie do przemocy lub nienawiści.

Dokument rozpatrzyła na czwartkowym posiedzeniu sejmowa Komisja ds. Unii Europejskiej. Opowiedziało się za nim 16 posłów, 11 było przeciw, nikt się nie wstrzymał. Wcześniej posłowie odrzucili wniosek posła PiS Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który chciał, aby komisja podjęła decyzję o przygotowaniu uchwały w sprawie uznania dyrektywy za niezgodną z zasadą pomocniczości.

Poseł PiS zwracał uwagę, że grupą wymagającą ochrony w pierwszej kolejności są dzieci. Jednocześnie dodał, że ważne tematy w proponowanych regulacjach są "wymieszane w zupie ideologicznej, która szkodzi ważnej tematyce".

"Te propozycje sprawiają, że ten ważny temat (...) zamiast być apolityczny staje się tematem, który wyraźnie dzieli politycznie" – ocenił. Zaznaczył, że w polskim porządku prawnym nie jest znane pojęcie płci społeczno-kulturowej.

Zdaniem posła PiS Sebastiana Kalety dyrektywa nie jest projektem legislacyjnym mającym zwiększyć ochronę przed przemocą, lecz "ideologiczną fiksacją lewicy" przykrytą "pretekstem ochrony kobiet przed przemocą".

W ocenie Kalety polski ustawodawca lepiej rozwinął instrumenty prawne chroniące przed przemocą, niż jest to obecnie na poziomie europejskim. "Ten projekt zakłada po prostu wprowadzenie bokiem cenzury ideologicznej. O to chodzi w tym projekcie" – mówił.

Kaleta zwrócił uwagę na art. 10 dyrektywy, który w jego ocenie wprowadza karalność za twierdzenie, "że są dwie płci, a nie kilkadziesiąt innych". Dodał, że przepisy dyrektywy będą nakazywać usuwanie z sieci treści przeczących ideologii lewicowej.

Przepis, na który zwracał uwagę Kaleta, mówi, że "państwa członkowskie zapewniają, aby umyślne nawoływanie do przemocy lub nienawiści skierowanej przeciwko grupie osób, którą definiuje się według płci metrykalnej lub społeczno-kulturowej, lub przeciwko członkowi takiej grupy przez rozpowszechnianie za pomocą technologii informacyjno-komunikacyjnych treści zawierających takie nawoływanie podlegało karze jako przestępstwo".

W odpowiedzi na wątpliwości posłów PiS ministra ds. równości Katarzyna Kotula zwracała m.in. uwagę, że obecnie nie ma realnych możliwości dobrej analizy i wiarygodnych statystyk, które pokazywałyby skalę przemocy seksualnej wobec dzieci.

"Ta dyrektywa będzie pozwalała także m.in. na zbieranie danych, które będą realnie odzwierciedlały skalę przemocy, bo dobrze wiemy, że dane, które dzisiaj mamy, nie są odzwierciedleniem przemocy, szczególnie jeśli chodzi o przemoc seksualną" – mówiła.

"Panów posłów bojących się złego zastosowania zaimków uspokajam" – zaznaczyła. Dopytywana o tę kwestie przez posła Kaletę powiedziała: "Nie, nie pójdzie pan do więzienia ze względu na złe użycie zaimków. Proszę się nie bać".

Przedstawiając dokument, Kotula zaznaczyła, że jest to kontynuacja tego, co wprowadziła konwencja stambulska. Dodała, że na jej podstawie wprowadzono do polskiego prawa wiele zmian. "To były także niektóre dobre zmiany, które zostały wdrożone w trakcie pandemii, takie jak np. izolacja sprawcy, a apelowali wtedy o to posłowie i posłanki opozycji i ponad politycznymi podziałami pewne dobre zmiany się już dokonały" – mówiła.

Dodała, że wypełnienie postanowień dyrektywy powinno przyczynić się do zwiększenia skuteczności obecnych już w Unii Europejskiej instrumentów prawnych w zakresie zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Ma ono również doprowadzić do zniwelowania luk w zakresie ochrony, a także dostępu do wymiaru sprawiedliwości.

Dyrektywa ma zapewnić także usuwanie treści internetowych związanych z przestępstwami cyberprzemocy oraz możliwość dochodzenia odszkodowania na drodze sądowej przez poszkodowanych, a także utworzenie organów rządowych, które udzielają pomocy osobom doznającym przemocy, doradzają im i reprezentują w postępowaniach sądowych.(PAP)

Autor: Marcin Chomiuk

kgr/