Konfederacja chce uznania szefa MSZ Ukrainy za persona non grata

2024-08-30 16:28 aktualizacja: 2024-08-31, 10:56
szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba podczas spotkania w ramach Campusu Polska Przyszłości 2024, fot. PAP/Tomasz Waszczuk
szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba podczas spotkania w ramach Campusu Polska Przyszłości 2024, fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Konfederacja chce uznania ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytra Kułeby za persona non grata w Polsce. Chodzi o jego wypowiedź podczas Campusu Polska Przyszłości o "terytoriach ukraińskich". W ocenie posłów Konfederacji, słowa Kułeby były "haniebne".

Podczas środowego spotkania z szefem MSZ Radosławem Sikorskim i jego ukraińskim odpowiednikiem Dmytrem Kułebą uczestnicy Campus Polska Przyszłości pytali ukraińskiego dyplomatę m.in. o trudne kwestie historyczne dzielące nasze kraje.

W odpowiedzi Kułeba zwrócił uwagę, że uczestnicy Campusu spotykają się w Olsztynie, dokąd ludność ukraińska została przesiedlona w 1947 r. w ramach akcji "Wisła". "Zdaje sobie pani sprawę czym była operacja "Wisła" i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać m.in. w Olsztynie" - powiedział Kułeba do osoby zadającej pytanie. "Ale nie mówię o tym. Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko w historię i wypominać sobie te złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom" - odpowiedział Kułeba, apelując, by budować razem przyszłość, a historię zostawić historykom.

Poseł Konfederacji Michał Wawer ocenił, że słowa Kułeby są "ostatnim dzwonkiem" dla polskiego rządu, aby rozpoczął politykę taką, jaką "Ukraińcy szanują" - czyli "politykę siły" opartą na zawieraniu transakcji. "Jeżeli Ukraina czegoś chce i potrzebuje, to nie odmawiać tego, tylko zażądać w zamian respektowania polskich interesów narodowych" - podkreślił. Jak dodał, zmiany w polityce zagranicznej powinniśmy rozpocząć od uznania szefa ukraińskiego MSZ za persona non grata.

Poseł Płaczek mówił, że - jego zdaniem - "osoba, która powiedziała tak haniebne słowa na terenie Polski powinna już nigdy nie móc wypowiadać się publicznie". "Najgorsze jest to, że na tym wydarzeniu, kiedy te słowa padały, obok ministra spraw zagranicznych Ukrainy siedział szef polskiego MSZ Radosław Sikorski i nie zrobił nic - nie zareagował" - zauważył polityk Konfederacji.

Politycy Konfederacji pytani o słowa wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniak-Kamysza, który w lipcu mówił, że Ukraina nie może zostać przyjęta do Unii Europejskiej, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej, uznali, że takie komentarze nie przekładają się na zmianę polskiej polityki wobec Ukrainy. "Wypowiedź Kosiniaka-Kamysza z założenia sugeruje, że my chcemy, żeby Ukraina została częścią UE" - stwierdził Płaczek.

Premier Donald Tusk, odpowiadając w piątek na pytania dziennikarzy, zastrzegł, że bardzo by chciał, żeby "to, co jest sporne, jeśli chodzi o relacje polsko-ukraińskie", nie było alibi dla nikogo, kto prezentuje "prorosyjskie tendencje" - choć te są w Polsce "marginalne". Przyznał, że ma "jednoznacznie negatywną ocenę tego, co powiedział ukraiński minister". Jak dodał, Ukraina tak czy inaczej będzie musiała "sprostać polskim oczekiwaniom - jeśli chodzi o nie tyle grzebanie w historii, tylko ułożenie naszej relacji na podstawie prawdy o tej historii".

Szef polskiego rządu zapowiedział przy tym, że będzie "coraz dobitniej" tłumaczyć, zwłaszcza w czasie polskiej prezydencji w Radzie UE (w I połowie 2025 r.), że to w interesie Kijowa jest uregulowanie relacji polsko-ukraińskich. "A więc w tej historii trzeba pogrzebać, jeśli mamy budować dobrą przyszłość" - podsumował Tusk.

Wiceminister aktywów państwowych Jacek Bartmiński (Polska 2050) ocenił w rozmowie z PAP, że polityka historyczna Polski i Ukrainy różni się podejściem czy interpretacją faktów. "Ukraina będzie na koniec musiała przyjąć interpretacje wynikające z europejskich i światowych regulacji dotyczących kwestii ludobójstwa" - podkreślił. Dodał, że dla Polski priorytetem w tej chwili jest jednak obrona integralności Ukrainy i jej niepodległości. "Wszystkie inne kwestie są ważne, są przedmiotem rozmów i sporów, jednak odsuwają się w chwili wojny na drugi plan" - wskazał.

 

Autorka: Agata Andrzejczak

sma/