"Decyzja Kościoła o uznaniu członków rodziny Ulmów za błogosławionych jest czymś wspaniałym. To akt podkreślający, ile dobrego mogą zrobić ludzie, nawet ryzykując swoje życie" - twierdzi Goldman, emerytowana prawniczka z Florydy, która dopiero niedawno poznała całą historię swojej rodziny.
"Czytałam w Internecie artykuły o rodzinie Ulmów, ale nie wiedziałam, że moi bliscy znaleźli u nich schronienie i zostali razem z nimi zamordowani, aż skontaktował się ze mną badacz z Instytutu Pileckiego i mi o tym opowiedział" - opowiada dziennikowi "Israel Hajom".
Rodzice jej ojca opuścili Polskę jeszcze przed wojną i osiedlili się w USA. Kiedy Goldman chciała poznać szczegóły przeszłości rodziny, ojciec powiedział jej tylko: „W Markowej nie zostało już nic”.
„Zwróciłam się do moich kuzynów, którzy mieszkają w Nowym Jorku i zapytałam ich, czy coś wiedzą o tych sprawach. I ku mojemu całkowitemu zaskoczeniu dowiedziałam się, że ukrywali się oni wraz z rodzicami w domu sąsiadującym z domem rodziny Ulmów i słyszeli ich egzekucję. Przeżyli wojnę i po niej wyemigrowali do USA" - opowiada.
Izraelski korespondent opisuje sąsiedni dom rodziny Szylarów, również uhonorowanych tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, dom, w którym uratowano siedmiu Żydów, a wśród nich kuzynów Ellen Goldman.
"Dom ostał odrestaurowany, odnowiony i stoi do dziś. (...) Na poddaszu można odwiedzić małe pomieszczenie, w którym ukrywali się Żydzi i skąd też słyszeli odgłosy rzezi w domu Ulmów" - czytamy.
"Sąsiedzi, którzy ukrywali moich kuzynów i ich rodziców, usłyszeli strzały i krzyki z domu Ulmów i pomimo strachu i niebezpieczeństwa nie wydali ukrywanych przez siebie Żydów. Nie mam słów, by wyrazić uznanie dla tej odwagi. (...) Dziś ma to ogromny wpływ na moje życie” – podkreśla Goldman. (PAP)
mmi/