„No dobra. Czas na rozwiązanie zagadki. Nie jestem niestety w Radomiu. Choć mógłbym tam też dolecieć, bo przecież jest tam lotnisko” – zażartował na InstaStories Marcin Dorociński, wspominając o porcie lotniczym, który od początku ferii zimowych odprawił prawie 10 tysięcy pasażerów.
„Nie jestem również w Sosnowcu, jak sugerowało wielu moich obserwujących. Cieszę się, że Sosnowiec ma tylu fanów. Zasłużenie” – pisze dalej aktor, najwyraźniej dobrze się bawiąc. Kolejnymi miejscami, jakie wyklucza, są również Chełm, Grodzisk oraz rzeka Pisia Gągolina.
W końcu nadeszło rozwiązanie zagadki, które nie zaskoczyło nikogo, kto śledził komentarze pod poprzednim wpisem Marcina Dorocińskiego. Odpowiedzi towarzyszy fotografia przedstawiająca ścienne malowidło bez wątpliwości kojarzące się z Polską. „Pozdrawiam z Montrealu, gdzie spędzę najbliższe cztery miesiące. Ale Polska zawsze w serduszku. Z tęsknoty namalowałem na szybko oto ten mural” – śmieje się z wykonanego własnoręcznie selfie aktor.
Na fanów talentu malarskiego Marcina Dorocińskiego czekała jednak na dalszych slajdach przykra niespodzianka. Choć aktor nie tak dawno temu wcielał się w rolę samego Witkacego, widoczny na fotografii mural nie jest jego autorstwa. „Żartowałem. Z muralem. Nie Montrealem” – dodał gwiazdor.
Co Dorociński będzie robił w Montrealu? Wiadomo na pewno, że weźmie udział w zdjęciach do filmu, którego jest jedną z głównych gwiazd. Aktor zapowiadał, że będzie to rola zdecydowanie większa niż ta w „Mission: Impossible: Dead Reckoning”. Wiadomo jeszcze, że zdjęcia potrwają cztery miesiące. Cała reszta pozostaje wielką niewiadomą. (PAP Life)
nl/