Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik przyszli na posiedzenie sejmowej komisji

2023-12-28 18:31 aktualizacja: 2023-12-29, 07:21
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński na posiedzeniu sejmowej komisji Fot. PAP/Leszek Szymański
Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński na posiedzeniu sejmowej komisji Fot. PAP/Leszek Szymański
Na czwartkowym posiedzeniu Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych pojawili się byli ministrowie rządu PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Obaj zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową a 21 grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia podjął decyzję o wygaszeniu im mandatów poselskich.

Na posiedzeniu Komisji AiSW przedstawiciel biura marszałka Sejmu Szymona Hołowni próbował wręczyć M. Kamińskiemu i  M. Wąsikowi pismo o wygaszeniu ich mandatów poselskich. Ci nie chcieli go przyjąć, tłumacząc to tym, że zgodnie z przepisami prawa pismo powinno zostać wysłane pocztą a oni go jeszcze nie dostali. Przewodnicząca Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Maria Małgorzata Janyska stwierdziła, że byli ministrowie nie są już posłami i wyłączyła im mikrofony. Kamiński i Wąsik wyszli z obrad.

"Ja mandat poselski uzyskałem nie z łaski pana Hołowni ale z woli 44 tys. moich wyborców. Jestem posłem i wszystkie działania podejmowane tutaj są nielegalne. To co zrobił człowiek, który przedstawił się jako dyrektor gabinetu marszałka (Sejmu - PAP) ingerując w posiedzenie komisji, wcześniej zapraszając nas, jesteśmy na liście, bierzemy udział w głosowaniach, wszystkie te działania są nielegalne" - powiedział Mariusz Kamiński po wyjściu z posiedzenia, zapytany przez dziennikarzy TVN24.

Zaznaczył, że wie, że marszałek Szymon Hołownia podjął decyzję o wygaszeniu im mandatów. "Uważam, że jest to decyzja nielegalna i będę się odwoływał. Wiem, że wysłano nam z kancelarii Sejmu pismo listem poleconym, które do tej pory nie dotarło. Jestem w domu i nikt mi tego pisma nie przyniósł" - powiedział.

Maciej Wąsik podkreślił, że nic nie zostało im dostarczone. "Jakiś człowiek podczas komisji podszedł i zaczął machać jakimś kwitem. Nic nam nie dostarczono. To jest jakaś szopka. Nigdy nie widziałem tego typu sytuacji, żeby jakiś urzędnik sejmowy, w czasie przemówienia ministra spraw wewnętrznych i administracji przedstawiającego budżet, wchodzi  i przeszkadza posłom wykonywać swoje obowiązki. To jest skandal, to jest ustawka" - ocenił.

Kamiński stwierdził, że "to są sprawy bardzo poważne i bardzo formalne". "Oczekuję, że żadne procedury nie będą łamane. Oczekuję, że nie będzie mnie nagabywał człowiek, którego pierwszy raz w życiu widzę i wciskał mi jakieś pisma, w sytuacji kiedy jest droga formalna" - powiedział i dodał - "ja się nie ukrywam, nie unikam niczego".

"Czekam aż zgodnie z procedurami otrzymam na adres mojego zamieszkania pismo. Codziennie jestem w domu, codziennie sprawdzam skrzynkę na listy i do tej pory takie pismo do mnie nie trafiło. Obowiązkiem pana Hołowni jest to, że jeżeli podjęła jakąś decyzję, zgodnie z przepisami prawa ta decyzja ma zostać mi dostarczona" - przekazał.

Zaznaczył, że na posiedzenie komisji zaprosiła go dzisiaj Kancelaria Sejmu, indywidualnie na jego telefon. "Dzisiaj dostałem to zaproszenie. Jako poseł i słusznie, bo mój mandat nie wygasł. Jest pewna procedura, której należy przestrzegać. I pan Hołownia ma przestrzegać procedur i prawa" - dodał w TVN24.

Kamiński podkreślił, że jeśli pismo do nich dotrze to będą się od tej decyzji odwoływać do Sądu Najwyższego. "Niezależnie od tego jak potoczą się moje losy, będę działał publicznie do końca, również z więzienia. Jestem zdeterminowany walczyć o państwo Polskie, o przyzwoitość w życiu publicznym. To nie może być tak, żeby ludzie, którzy walczyli z korupcją idą do więzienia. To jest symbol tych czasów, z którym nigdy się nie pogodzę i będę walczył do końca" - zaznaczył.

Były szef CBA i MSWiA Mariusz Kamiński, oraz jego były zastępca Maciej Wąsik, zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. 21 grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował o wygaszeniu ich mandatów poselskich.

Radio Zet podało w środę, że skazani trafią do więzienia dopiero w połowie stycznia. "Obrońca Kamińskiego i Wąsika złożył w środę wniosek o umorzenie postępowania wykonawczego w sprawie osadzenia byłych ministrów, a na rozpatrzenie wniosku jest 14 dni. W konsekwencji, skazani zostaną umieszczeni w zakładzie karnym dopiero w pierwszej połowie stycznia" - przekazało Radio Zet.

Poinformowało również, że w przypadku dwóch polityków PiS i dwóch innych współpracowników z CBA, również skazanych za nadużycia przy aferze gruntowej, obrońca wniósł wniosek o umorzenie postępowania w sprawie ich osadzenia ze względu na ułaskawienie ich przez prezydenta w 2015 roku. Wniosek zostanie rozpatrzony w ciągu 14 dni.

"Jeśli by sąd orzekł, że politycy PiS jednak mają trafić do więzienia, to (...) będzie to areszt śledczy lub zakład karny położony najbliżej miejsca ich pobytu. W przypadku posłów Kamińskiego i Wąsika mógłby to być areszt śledczy na warszawskiej Białołęce" - podało Radio Zet.(PAP)

autorka: Marta Stańczyk

mar/