Mateusz Damięcki pisze list do Netfliksa w sprawie tantiem z internetu

2024-02-22 18:48 aktualizacja: 2024-02-23, 09:44
Mateusz Damięcki. Fot. PAP/Leszek Szymański
Mateusz Damięcki. Fot. PAP/Leszek Szymański
„Furioza” z Mateuszem Damięckim w roli głównej to jeden z hitów Netfliksa, który zrobił furorę na tej platformie streamingowej. Z sukcesu filmu nie mogą cieszyć się jednak w pełni jego twórcy, którzy podobnie do innych polskich filmowców, wciąż walczą o tantiemy z internetu. Głos w sprawie zabrał teraz sam Damięcki, który napisał list otwarty do tajemniczego „N”, którego tożsamość jest łatwa do rozszyfrowania. W liście podpisuje się jako wojowniczy bohater „Furiozy”, lider gangu kiboli, Golden.

„Cześć N, tu Golden, pamiętasz mnie? No pewnie, że pamiętasz. W końcu tyle razy gratulowałeś mi i innym twórcom 'Furiozy' z powodu osiągnięcia tak wielkiego sukcesu na swojej platformie… W pierwszym tygodniu oglądania filmu 25 000 000 godzin spędzonych przed telewizorami przez widzów z 74 krajów. A potem było już tylko lepiej, po miesiącu było już 50 000 000 godzin i 83 kraje. Cieszę się, że wynik ci się spodobał, że potrafiłeś docenić moje zaangażowanie w rolę i poświęcenie. Dostałem od Ciebie nawet taki okolicznościowy podarunek – paczkę z kocem i kapciami z twoim logo i popcornem” – pisze z przekąsem Damięcki.

„W necie ostatnio wyczytałem, że na tyle się podobało, iż niedługo ma powstać 'Furioza 2'. N, wiem, co potrafię, pracuję w zawodzie już 33 lata, więc wiem również, że i tym razem będziesz zadowolony z efektu. I wdzięczny. Teraz jednak, jeśli mogę wybierać, poprosiłbym o tantiemy. Wolałbym sam zdecydować, czy za wysiłek włożony w pracę i promocję produkcji, do której przygotowania trwają rok, a z powodu specyficznego wyglądu (który nie tylko muszę wypracować, ale i miesiącami, jak sportowiec, utrzymywać), nie mogę w trakcie całego procesu uczestniczyć w innych produkcjach, kupić sobie koc i kapcie, czy może coś innego. Co Ty o tym sądzisz, N?” – dopytuje dalej gwiazdor „Furiozy”.

Damięcki zwraca też uwagę na jeszcze jedną sprawę. „No i żeby była jasność, wiem, że to nie Twoja wina, ani też innych VOD. Nie od Was bowiem zależy, czy tantiemy otrzymam, czy nie. Wiem, że na przeszkodzie stoi Wam na razie prawo, które musiałoby ulec modyfikacji, by się tak stało. Dlatego razem zachęćmy Polski Rząd, a zwłaszcza Ministerstwo Kultury i Sztuki do podjęcia działań na rzecz twórców, bo to trochę siara, że pozostałe kraje UE się dogadały, a my nadal nie. (…) Umówieni? Nie lubię jak się mnie robi w chu… ligana :)” – kończy aktor. Jego propozycję należy traktować z przymrużeniem oka. Na obecnych przepisach korzystają właśnie platformy streamingowe, które nie muszą się dzielić zyskiem z twórcami.

21 lutego w warszawskim Kinie Kultura zebrali się młodzi polscy filmowcy i utworzyli tzw. tantiemowy sztab kryzysowy. Było to następstwem tego, że 15 lutego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało w Biuletynie Informacji Publicznej projekt zmiany ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, wdrażający dyrektywę o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Co najistotniejsze, w tym projekcie nie zostały przewidziane tantiemy z internetu dla filmowców. „Obecna propozycja ustawy nie zapewnia nam godnej przyszłości, a całkowicie ją rujnuje” – młodzi filmowcy napisali w liście do ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. (PAP Life)

kgr/