Media: Macron obsadza stanowiska. Przygotowuje się na wygraną skrajnej prawicy?

2024-07-02 10:37 aktualizacja: 2024-07-02, 13:57
Emmanuel Macron. Fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
Emmanuel Macron. Fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
Prezydent Francji Emmanuel Macron dokonuje nominacji na istotne stanowiska, przygotowując się w ten sposób do wygranej skrajnej prawicy i współrządzenia z premierem wywodzącym się ze Zjednoczenia Narodowego (RN) - podał we wtorkowym wydaniu dziennik "Le Monde".

W szczególności, gazeta zwraca uwagę na wypowiedź prezydenta na temat nominacji francuskiego komisarza do przyszłej Komisji Europejskiej oraz na decyzje kadrowe podjęte 26 czerwca, tuż przed pierwszą turą wyborów, która odbyła się 30 czerwca.

Macron powiedział, że chciałby, by w KE zasiadł ponownie Thierry Breton, ponieważ ma on niezbędne kwalifikacje i doświadczenie. Ta pospieszna deklaracja, na kilka dni przed pierwszą turą wyborów parlamentarnych "jest sposobem na przejęcie stanowiska, które ma wielkie znaczenie dla Francji" - powiedział "Le Monde" jeden z byłych ministrów ds. europejskich. Liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen skrytykowała ten krok i zapowiedziała, że jeśli szef RN Jordan Bardella zostanie premierem, to sprzeciwi się nominacji Bretona.

Według "Le Monde" Macron podjął kuluarowe działania, aby jego były doradca ds. europejskich Alexandre Adam znalazł się w gabinecie szefowej KE Ursuli von der Leyen.

Również "na scenie krajowej Macron mianuje na stanowiska swoich ludzi" - relacjonuje "Le Monde". 26 czerwca na ostatnim posiedzeniu Rady Ministrów dokonano licznych nominacji w armii, policji, dyplomacji i nauce. Zatem jeszcze przed drugą turą trwa "próba sił" między prezydentem i przywództwem RN - podkreśla "Le Monde".

"W przypadku przeważającego zwycięstwa RN Emmanuel Macron będzie mocno osłabiony. Pozbawiony zostanie znacznej części wsparcia w Zgromadzeniu Narodowym (niższej izbie parlamentu), kanałów informacji, którymi dysponuje urząd premiera (oprócz służb wywiadowczych). Nie będzie też mógł stanąć do wyborów w 2027 roku", bo kończy się wówczas jego druga kadencja - podkreśla "Le Monde". (PAP)

kgr/