Miłka Raulin o wyprawach wysokogórskich: szybko pojęłam, że w górach muszę działać z głową [NASZE WIDEO]

2024-06-23 13:29 aktualizacja: 2024-06-24, 08:26
Miłka Raulin. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Miłka Raulin. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Szybko zrozumiałam, że nie mogę podejmować nadmiernego ryzyka. Jako mama, muszę działać rozsądnie – powiedziała podróżniczka, zdobywczyni Korony Ziemi Miłka Raulin w rozmowie z PAP.PL o swoich przygotowaniach do realizacji projektu Siła Marzeń.

Korona Ziemi stanowi cel wielu ambitnych wspinaczy i sportowców. Przedsięwzięcie to wymaga nie tylko środków finansowych, ale przede wszystkim odpowiednich działań na wielu płaszczyznach. W rozmowie z PAP.PL Miłka Raulin opowiedziała o wyzwaniach, z jakimi przyszło jej się mierzyć podczas przygotowań do wypraw w ramach autorskiego projektu Siła Marzeń. 

Pierwsze doświadczenie związane z górami wysokimi Raulin zawdzięcza spontanicznej decyzji. W rozmowie z PAP.PL opowiedziała o konkursie, w ramach którego wygrała wyprawę. Zapytała osobę rozdającą ulotki, czy może wziąć wszystkie. Gdy uzyskała zgodę przez kolejną noc wypełniła 500 kartek swoimi danymi. Wygraną była wyprawa do Peru. Kolejnego dnia, w trakcie Juwenaliów, systematycznie wrzucała wypełnione ulotki do urny. Tym samym zwiększyła prawdopodobieństwo wygranej. Przyszła zdobywczyni Korony  Ziemi w kilkuosobowej grupie zdobyła znajdujący się w Peru wulkan El Misti (5597 m n.p.m.), co zmotywowało ją do realizowania kolejnych celów. 

Podróżniczka zwróciła uwagę na działania, jakie powinny poprzedzać wyprawę w góry wysokie. Świadoma niebezpieczeństwa, jakie wiąże się ze wspinaczką, przebywaniem w tzw. strefie śmierci i pokonywaniem kilometrów z wielokilogramowym obciążeniem, dążyła do minimalizowania ryzyka.

Przygotowania do wyprawy są złożonym procesem. „Wyzwaniem logistycznym jest transport. W górach często bywa problematyczny, bo musimy się dostać się do miejsc oddalonych o setki kilometrów od cywilizacji" – wskazała himalaistka. Jako przykład podaje możliwości przedostania się w pobliże Piramidy Cartensza, najwyższego szczytu Australii i Oceanii: „Można polecieć helikopterem, co jest ekstremalnie kosztowne. Można siedem dni iść przez dżunglę albo nielegalnie przedostać się przez największą odkrywkową kopalnię złota”. 

Opowiadając o przygotowaniach sprzętowych wspomniała, że na początku nie była wyposażona w wysokiej jakości ekwipunek. Potrzebne przedmioty pożyczała. Wiązało się to z koniecznością noszenia za dużych ubrań oraz butów. „Przygotowania sprzętowe z czasem zaczęły być bardziej profesjonalne. I tu podziękowania dla sponsorów, którzy wspierali mnie w różnych moich przedsięwzięciach. W końcu jadąc na taką górę jak Denali czy Everest, musiałam mieć sprzęt z wyższej półki”. 

Szczególnie istotne dla podróżników są przygotowania finansowe. „Everestem było dla mnie pozyskanie środków na zdobycie tej góry. Everest można zdobyć za trzydzieści, czterdzieści tysięcy dolarów, ale można też wynająć agencję, która kosztuje sześćdziesiąt pięć tysięcy dolarów” – opowiedziała Raulin. Himalaistka pojechała do Nepalu, żeby porozmawiać z agencjami zajmującymi się organizowaniem wypraw. Chciała sprawdzić, co oferują i wybrać opcję najbardziej godną zaufania. 

Aspekt bezpieczeństwa odgrywa dla Raulin bardzo istotną rolę. Wiąże się to z historią Krzysztofa Sabisza, którego poznała w trakcie jednej ze swoich podróży do Nepalu. Podróżnik, który podjął się próby zdobycia Everestu uczestniczył w wyprawie, w której tania agencja nie zadbała o odpowiednią ilość tlenu w trakcie ataku szczytowego. Jeden z uczestników ekspedycji zginął, Sabisz był zmuszony do biwakowania na wysokości 8000 m n.p.m. bez butli z tlenem. Noc spędzona w tzw. strefie śmierci doprowadziła do odmrożeń, wspinacz stracił cztery palce. „Jego historia pokazała mi, że nie mogę podejmować takiego ryzyka” – podkreśliła zdobywczyni Korony Ziemi.

Ostatnie przygotowania miały charakter fizyczny. Raulin chciała zadbać o swoją kondycję. Treningi musiały być podporządkowane rytmowi życia pracującej na pełnym etacie matki. „Ćwiczyłam w strefie bardzo dużego dyskomfortu, zmęczenia organizmu, wyczerpania. Nie było czasu na rozsądny, zrównoważony trening, ale uważam, że tego typu wysiłek był najlepszą formą przygotowania do warunków, jakie występują na Evereście” – powiedziała w rozmowie z PAP.PL Raulin, choć przyznała, że wielu trenerów mogłoby nie zgodzić się z jej metodą przygotowań. 

Miłka Raulin jest autorką projektu Siła Marzeń, w ramach którego zdobyła najwyższe szczyty wszystkich kontynentów. W 2018 roku została najmłodszą Polką, której udało się dokonać tego wyczynu. Podróżniczka jest też trzecią i najmłodszą Polką, która dokonała trawersu Grenlandii. Opisuje przygotowania do wyprawy i jej przebieg w książce pt. „600 kilometrów lodową pustynią”. Wcześniej wydała dwie bestsellerowe publikacje poświęcone wspinaczce „Siła Marzeń, czyli jak zdobyłam Koronę Ziemi” oraz „Siła Marzeń, czyli jak zdobyłam Everest”. Jest również organizatorką Festiwalu Siły Marzeń, którego VI edycja odbędzie się 28 i 29 września w Ursynowskim Centrum Kultury „Alternatywy”. Jako pierwsza Polka waz z Anną Wilczek zdobyła zimową Koronę Gór Polskich w tydzień.  (PAP)

Autorka: Klaudia Grzywacz

kgr/