Szynkowski vel Sęk odniósł się w rozmowie z Programem Pierwszym Polskiego Radia do kwestii przedłużenia obowiązywania unijnego embarga na ukraińskie zboże, które wygasa w piątek; pytany był, czy w przypadku, gdy UE nie przedłuży embarga, polski rząd jest gotowy wprowadzić zapowiadane embargo na poziomie krajowym.
"Tak, oczywiście jesteśmy na to przygotowani. Ta decyzja zapadła w gronie Rady Ministrów; już we wtorek jednogłośnie została przyjęta uchwała, że zamierzamy wprowadzić krajowy środek zakazu importu, w sytuacji, w której taki środek nie byłby wprowadzony na poziomie unijnym. Jest projekt rozporządzenia" - odparł minister ds. europejskich. Dodał, że jeżeli Unia nie zdecyduje się na przedłużenie embarga, rozporządzenie może zostać podpisane w piątek późnym popołudniem.
Jak dodał, "rolnicy mogą być spokojni". "Niezależnie od tego, na jakim poziomie to rozstrzygnięcie zapadnie, czy to będzie poziom europejski czy krajowy, ich interesy będą chronione i zakaz będzie przedłużony" - oświadczył minister.
Pytany, jakiej decyzji KE ws. embarga spodziewa się polski rząd, Szynkowski vel Sęk odparł, że rząd przedstawił "bardzo silne argumenty na wielu poziomach".
Minister ds. UE: proponowane zmiany traktatowe są nieakceptowalne. Jeśli wejdą na poziom międzynarodowy - polski rząd je zawetuje
Komisja Konstytucyjna Parlamentu Europejskiego po roku prac rozesłała do swoich członków uzgodnioną przez 5 frakcji lewicowo-centrowych Parlamentu wstępną wersję Raportu o Zmianie Traktatów UE.
Raport zawierający propozycje 267 zmian w obu Traktatach - o Unii Europejskiej i o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej - liczy 120 stron. Koordynator w Komisji Konstytucyjnej z ramienia EKR, Jacek Saryusz-Wolski odmówił poparcia sprawozdania. Jak alarmuje polityk, propozycja zawiera "masowy transfer kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE".
Do tematu w rozmowie z PAP odniósł się minister ds. UE. "Zmiany traktatowe proponowane na forum Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego są nieakceptowalne. Zakładają oddanie szeregu kompetencji w strategicznych obszarach instytucjom unijnym i rezygnację w szeregu kwestii z zasady jednomyślności. Naruszają suwerenność państw, ale są też groźne dla solidarności, wzajemnego zaufania i jedności w Unii Europejskiej" - ocenił.
"Przypominam, że przyjęcie zmian traktatowych wymaga jednomyślności państw członkowskich. Jeśli sprawa przejdzie z poziomu Parlamentu Europejskiego na poziom międzyrządowy polski rząd zawetuje te propozycje" - zapowiedział Szynkowski vel Sęk.
Jak podkreślił, "rząd Zjednoczonej Prawicy jest gwarantem tego, że takie szkodliwe i niebezpieczne dla Polski ale i całej UE rozwiązania nie wejdą w życie".
"Odpowiedź Polaków na pytanie referendalne ws. migracji wzmocni nasze argumenty w negocjacjach z UE"
Szynkowski vel Sęk został zapytany o sytuację na włoskiej wyspie Lampedusie, gdzie w ostatnich dniach przez morze przybyło kilka tysięcy migrantów z Afryki.
"Na Lampedusie widać jak w soczewce wszystkie błędy popełnione w polityce migracyjnej w przeszłości i ich efekty. Polityka migracyjna na poziomie europejskim co najmniej od roku 2015 jest prowadzona przez część państw członkowskich i instytucje europejskie w sposób błędny - pierwszym efektem tego była fala migracyjna, na którą próbowano odpowiedzieć zupełnie nietrafionymi i szkodliwymi pomysłami o obowiązkowej relokacji uchodźców" - ocenił Szynkowski vel Sęk.
Jak dodał, "w 2015 niestety ówczesny rząd PO i PSL, rząd Ewy Kopacz zgodził się na to, łamiąc solidarność Grupy Wyszehradzkiej".
"To była decyzja z września 2015 roku - i tylko to, że do władzy, wygrywając wybory doszła Zjednoczona Prawica i odmawiając wdrożenia mechanizmu, uchroniło Polskę od tego, żeby nielegalni migranci byli relokowani na terenie Polski" - stwierdził minister.
Szynkowski vel Sęk mówił, że wypracowany wtedy kompromis ws. dobrowolności w decyzjach o przyjmowaniu migrantów "był utrzymywany przez około 5 lat, i te próby wprowadzania szkodliwych propozycji były powstrzymywane".
"Powrócono wiosną tego roku do tego rodzaju szkodliwych propozycji - spróbowano złamać ten kompromis zawarty na poziomie liderów na poziomie ministerialnym" - dodał.
Minister odniósł się również do tego, że kwestia migracji będzie jednym z pytań w referendum zaplanowanym na 15 października.
"W przeszłości Cezary Tomczyk (polityk KO - PAP) mówił, że Polska jest gotowa na przyjęcie każdej ilości uchodźców. To wypowiedzi skrajnie nieodpowiedzialne, sprzeczne z polską racją stanu - dlatego właśnie potrzebne jest referendum, żeby obywatele dali jasną odpowiedź tym wszystkim politykom, którym gdzieś chodzi po głowie rozważanie tego rodzaju propozycji, że nie ma na to społecznej zgody" - powiedział Szynkowski vel Sęk.
"Po drugie - to referendum ma bardzo ważny aspekt wzmocnienia naszej argumentacji na poziomie europejskim. Dzisiaj cały czas dyskusja o pakcie migracyjnym trwa; chwilowo udało się w odniesieniu do części aktów prawnych zbudować mniejszość blokującą, ale jest niesłychana presja z strony KE i innych instytucji europejskich, żeby te rozwiązania wprowadzić. Im więcej argumentów będziemy mieli przy stole negocjacyjnym, tym większa szansa, że te zmiany powstrzymamy" - ocenił Szynkowski vel Sęk. (PAP)
"Nasza propozycja w programie PiS"
"Nasza kontrpropozycja zmian instytucjonalnych w Unii Europejskiej jest zawarta w opublikowanym niedawno programie Prawa i Sprawiedliwości. Zakłada oparcie integracji europejskiej o poszanowanie woli państw i ich obywateli i wzmocnienie ich roli w podejmowaniu decyzji w Unii Europejskiej" - zaznaczył minister.
Głosowanie raportu na forum Komisji Konstytucyjnej PE jest zaplanowane 12 października 2023 r.
Pięć frakcji, które odpowiadają za powstanie dokumentu (EPL, socjaldemokraci, liberałowie, Zieloni i komunistyczna Lewica) chcą uruchomić procedurę zmiany Traktatów UE, poprzez ew. zwołanie Konwentu i potem Konferencji Międzyrządowej ws. zmiany Traktatów UE. Jak mówił PAP Jacek Saryusz-Wolski, proponują one "radykalną centralizację UE, przez przekształcenie jej de facto w scentralizowane oligarchiczne europejskie super-państwo, umykające demokratycznej kontroli".
"Ewentualne przyjęcie tych zmian oznaczałoby osłabienie państw członkowskich przez redukcję i przejęcie ich kompetencji. Generalną eliminację zasady jednomyślności (weta) w głosowaniu w Radzie UE w 65 obszarach. Masowy transfer kompetencji z poziomu krajów członkowskich na poziom UE, w 10 kluczowych dziedzinach, m.in. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, ochrony granic, leśnictwa, zdrowia publicznego, obrony cywilnej, przemysłu i edukacji" - tłumaczy eurodeputowany, który był jednym z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do UE.
Zwraca on też uwagę, że raport proponuje zmiany kulturowo-ideologiczne poprzez zastąpienie wszędzie w Traktatach UE terminu "równość kobiet i mężczyzn" pojęciem "gender equality", co nawiązuje do "antynaukowej nachalnie promowanej ideologii gender." (PAP)
autorzy: Grzegorz Bruszewski, Mikołaj Małecki
kno/kw/