Pytana, dlaczego w monodramie "Kochany, najukochańszy..." na pierwszy plan wysunięta została postać Marii, Magda Umer powiedziała: to nie jest mój pomysł, ale Grażyny Barszczewskiej i pana Wiesława Myśliwskiego. "To właśnie pan Wiesław zasugerował, żeby ona przygotowała monodram z listów Marii" - wyjaśniła.
"Kiedy Grażyna Barszczewska pokazała mi te partie tekstu - to ja stwierdziłam, że bez głosu adresata listów Marii nie da się tego zrealizować. Ja przynajmniej jako widz nie wytrzymałabym półtorej godziny jęczącej, nieszczęśliwej kobiety" - powiedziała reżyser. "Musi dojść do głosu mężczyzna, który tłumaczy to, co się między nimi stało" - podkreśliła.
Magda Umer przyznała, że "w powieści Myśliwski zawarł nieprawdopodobną historię". "Ja to nazywam daremną miłością, ale jednocześnie nienazwany bohater tej powieści jeśli potrafi kogokolwiek kochać - to właśnie ją i swoją matkę. A Maria ma i męża, i dzieci, swoje życie i nie może o tej miłości zapomnieć" - mówiła. "Myślę, że w życiu wielu ludzi zdarzają się podobne historie. Dlatego temat tego monodramu nie dotyczy dwóch-trzech osób, ale tysięcy" - tłumaczyła.
Pytana, kim jest w tym spektaklu Maria, Magda Umer powiedziała: "Maria jest ordynatorem, profesorem onkologii, leczy małe dzieci chore na raka". "Ma swój dom, swojego męża, własne dzieci i cały czas pisze listy do mężczyzny, którego pokochała jako młodziutka dziewczyna w latach szkolnych i z którym była. Nagle ten ukochany przestał się odzywać, wyjechał. Wiódł swoje życie" - powiedziała reżyser. "A Maria całe życie do niego pisze te listy, wiedząc, że on jej na nie nigdy nie odpisze. To jest niesamowite, jak wielką potrzebę kontaktu z nim odczuwa" - wyjaśniła.
"Mimo że Andrzej Seweryn jako adresat listów pojawia się tylko w projekcjach - to dowiadujemy się o nim bardzo dużo. Nazwałabym to nawet duodramem" - zaznaczyła Magda Umer.
Zwróciła uwagę, że "w spektaklu bohater mówi widzom bardzo dużo o sobie, o niemożności ułożenia sobie życia z kimkolwiek". "Jednocześnie - co wiemy z książki, ale nie z naszego przedstawienia - jest to człowiek, który intensywnie pracuje i ma szereg zawodów. Jest niesłychanie zainteresowany ludźmi i z wieloma ma kontakty, bo i z szewcem, i z krawcem, i z rzemieślnikiem, i z profesorem na Akademii Sztuki. Rozmawia z nimi o wszystkim, o życiu" - wyjaśniła twórczyni przedstawienia.
"Moim marzeniem jest, żeby ten wyimek powieści, który jest naszym przedstawieniem, był zaczynem do tego, żeby jakiś wspaniały reżyser zrobił spektakl z 'Ostatniego rozdania'. Z całej tej niebywałej powieści" - powiedziała. "Oczywiście, jest w niej tyle niezwykłości, że musiałoby to być kilka odcinków jakiegoś wybitnego serialu. Ludzie, by go oglądali namiętnie - i wtedy bym chciała, żeby Grażyna zagrała Marię, a Andrzej Seweryn tego everymana. Zresztą jest tu wiele wspaniałych ról do zagrania" - podkreśliła Magda Umer.
W powieści Wiesława Myśliwskiego w kontekście rozważań o miłości pada zdanie: "szczęście nie jest zbyt mądre". Pytana, czy zgadza się z tą opinią, Grażyna Barszczewska powiedziała: "jest wiele cytatów z Myśliwskiego". "Nawet są tacy, do których ja należę, że sobie wypisują w kajeciku te złote myśli, te sentencje" - przyznała odtwórczyni roli Marii.
"To prawda. Szczęście nie zawsze jest mądre. Chociaż to też wiem od mistrza, z ostatniej choćby naszej rozmowy, że przecież marzeniem każdego człowieka jest być szczęśliwym" - podkreśliła aktorka.
Pytana, dlaczego Maria, która ułożyła sobie życie, wciąż pisze te listy, Grażyna Barszczewska powiedziała: "ona wie, że nie będzie odpowiedzi na te listy. (...) Nie dlatego, że adresat jest nieczuły, bo adresat ją kocha. Ale jak to jest, że te dwie zdawałoby się idealne połówki jabłka - które pasują do siebie i chciałoby się, by spotkały się we wszechświecie - czasem się jednak mijają" - mówiła. "Dlaczego? Czy to jest tylko los, bo przecież o przeznaczeniu i losie Myśliwski też wiele mówi w swojej twórczości. Jaka jest w tym zasługa lub wina samych bohaterów" - pytała artystka.
"Te listy Marii są bardzo odważnymi listami. Nie będę ich tutaj cytowała. Zawierają myśli bardzo intymne, odważne i bardzo szczere, jak listy do Boga. Ponieważ wiadomo, że nie będzie odpowiedzi, że nie będzie sprzeciwu. Że będzie pełne zrozumienie, bo przecież ta intencja jest najważniejsza" - tłumaczyła Grażyna Barszczewska.
"Wydaje mi się, że ta wieloznaczność w twórczości Wiesława Myśliwskiego i w 'Ostatnim rozdaniu', które jest arcydziełem literackim, jest czymś niezwykłym" - oceniła. "Właściwie w wyobrażeniu każdego z widzów, kobiet czy mężczyzn, jest gdzieś ten jeden lub jedyna, o którym lub której chciałoby się marzyć, żeby to było spełnione. Że będzie tą jedną, wielką miłością, dla której w ogóle warto żyć" - wyjaśniła aktorka.
W zapowiedzi spektaklu zaznaczono, że "'Kochany, najukochańszy...' to opowieść 'o tym, co najważniejsze' – o miłości bezgranicznej, bezwarunkowej, miłości czystej, choć zmysłowej, miłości nieoczekującej wzajemności". "Miłości najcenniejszej do kogoś najdroższego, najukochańszego" - napisano, dodając, że "bohaterka spektaklu – Maria wprowadza widzów do intymnego świata dojrzałej kobiety, poszukującej prawdy o sobie, o swoich uczuciach i potrzebach".
Spektakl
Opracowany przez Grażynę Barszczewską monodram "Kochany, najukochańszy..." jest jej autorską adaptacją powieści Wiesława Myśliwskiego "Ostatnie rozdanie" z 2013 r. Reżyseria - Magda Umer. Wizualne opracowanie i reżyseria światła - Jarosław Szmidt. Kostiumy zaprojektowała Maria Duda. Autorką muzyki jest Agnieszka Putkiewicz. W spektaklu wykorzystano malarstwo Stanisława Baja.
Występują Grażyna Barszczewska, a na projekcjach - Andrzej Seweryn.
Premiera - 26 września o godz. 19.30 na Scenie Kameralnej im. Sławomira Mrożka Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. Kolejne przedstawienie - 27-29 września.
Spektakl dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ aszw/ ał/