„Moje umiejętności wspinaczkowe przed rozpoczęciem pracy nad tym filmem właściwie nie istniały. Bo wcześniej byłem tylko raz na ściance wspinaczkowej, żeby zobaczyć, jak to jest. Więc musiałem zacząć przygotowania właściwie od zera. Na szczęście wziął mnie pod swoje skrzydła Andrzej Marcisz, wybitny polski wspinacz. Po spotkaniu ze mną i reżyserem Marcinem Koszałką doszedł do wniosku, że jesteśmy w stanie przygotować się do tego filmu. I zrobiliśmy wszystko, żeby się udało” – opowiada PAP Life 34-letni Filip Pławiak.
Pewnym ułatwieniem było to, że aktor był wysportowany i uprawiał różne dyscypliny - jest m.in. posiadaczem brązowego pasa w karate. Marcisz zaopiekował się też Jakubem Gierszałem, ten jednak miał do zagrania o wiele prostsze, górskie sceny.
„Gdy ruszyły przygotowania, wspinałem się bardzo dużo na ściankach wspinaczkowych. Przez dwa miesiące mieszkałem w Krakowie i tam razem z Andrzejem wspinaliśmy się na Zakrzówku. Potem Tatry. A następnie obóz szkoleniowy w Turcji, żeby zimą wspinać się w skałach i ćwiczyć też kondycyjnie. No i, koniec końców, udało się dojść do momentu, w którym wylądowaliśmy w Tatrach i tam próbowaliśmy w miejscach, gdzie mieliśmy kręcić” – relacjonuje Pławiak.
Najtrudniejszą sekwencją do zagrania dla Pławiaka była ta kręcona na filarze Kazalnicy Mięguszowieckiej. „To też była ostatnia wspinaczkowa scena, którą kręciliśmy. Czułem też presję wewnętrzną, że po ponad roku przygotowań nagle jesteśmy w tym miejscu. Musiałem tę drogę, którą mieliśmy wyznaczoną, przejść ponad 10 razy, ze względu na duble i różne kwestie techniczne. Czułem adrenalinę i stres związane z tym, czy nie okaże się, że będę mieć gorszy fizycznie dzień i się nam nie uda. Ale się udało i zrobiliśmy wszystko, co założyliśmy. Na koniec w moim oczach pojawiły się łzy wzruszenia” – wspomina Pławiak.
Aktor uniknął większych kontuzji. Pod koniec zdjęć pojawił się u niego tylko drobny problem z barkiem, ale nie przeszkodził on w realizacji zdjęć.
Akcja "Białej odwagi" rozpoczyna się pod koniec lat 30. na Podhalu. Wtedy to poznajemy utalentowanego taternika i potomka znakomitego góralskiego rodu, Jędrka Zawrata (Filip Pławiak). "Jego wybranką jest piękna Bronka (Sandra Drzymalska). Jednak na skutek rodzinnej decyzji, ręka dziewczyny zostaje oddana starszemu z braci Zawratów, statecznemu i poważnemu Maćkowi (Julian Świeżewski). Dumny Jędrek porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy. Na swojej drodze spotyka niemieckiego naukowca i alpinistę Wolframa (Jakub Gierszał), który głosi teorię, w myśl której Górale pochodzą od starogermańskiego plemienia pragotów" - dowiadujemy się z oficjalnego opisu fabuły. Gdy wybucha wojna, Niemcy oferują góralom współpracę. O ile Maciej Zawrat wspierany przez wiele wybitnych rodów, zdecydowanie odrzuca tę propozycję, o tyle Jędrek - przekonany przez Wolframa, podejmuje współpracę. Ma bowiem nadzieję na odzyskanie ukochanej i ocalenie swojej społeczności przed wojenną zagładą. Jędrek i Maciej stają się przeciwnikami w sporze, który zdecyduje nie tylko o ich osobistych losach, ale o przyszłości całego regionu.
Reżyserem "Białej odwagi" jest Marcin Koszałka, który dwukrotnie był laureatem nagrody za najlepsze zdjęcia na festiwalu w Gdyni – za "Pręgi" (2004) i "Rewers" (2009). Jako reżyser filmu fabularnego Koszałka zadebiutował thrillerem "Czerwony pająk" (2015). W tym obrazie główną rolę również zagrał Filip Pławiak.
Nim Koszałce skrystalizował się pomysł na „Białą odwagę”, chciał zrobić fabularny film górski, jako że od lat jest pasjonatem wspinaczki, ale nie miał materiału do wypełnienia tej opowieści. Wreszcie wpadł na pomysł ze scenarzystą Łukaszem M. Maciejewskim, by historię wspinacza połączyć z akcją Goralenvolk.
„Biała odwaga” trafi do kin 8 marca. (PAP Life)
Autor: Andrzej Grabarczuk
ps/kgr/