Biało-czerwoni zdobyli w judo na igrzyskach do tej pory osiem medali. Trzy - złote - stały się udziałem Waldemara Legienia i Pawła Nastuli. Legień wpisał się do annałów judo - sięgnął pod dwa złote medale na dwóch kolejnych igrzyskach i to w dwóch różnych kategoriach - w Seulu w wadze 78 kg, w Barcelonie - w 86 kg.
Nastula mistrzostwo olimpijskie zdobył w Atlancie, gdzie na drugim stopniu podium stanęła Aneta Szczepańska. Od ich sukcesów mija właśnie 28 lat.
"To zbyt duża liczba. Sporo czasu minęło, choć bardzo szybko zleciało. Chcielibyśmy, żeby ta czarna seria się zakończyła. Bardzo bym tego pragnął. To nie jest "rekord", tylko przykra i bardzo słaba sprawa. Nie zależy mi na tym, aby to trwało jeszcze dłużej. Mam nadzieję, że w najbliższych tygodniach się to zmieni i zła passa zostanie przerwana" - powiedział PAP Nastula.
W Paryżu wystartuje czwórka polskich judoków: Piotr Kuczera, Beata Pacut-Kłoczko, Adam Stodolski i Angelika Szymańska.
"Największe szanse na medal ma Szymańska. To nasza największa nadzieja. Każdy z tej czwórki oczywiście może zdobyć krążek, ale ona jest rozstawiona i jak do tej pory jej wychodziło na zawodach. Na ostatnich mistrzostwach świata była druga, jest czwarta w rankingu. Losowanie też będzie istotne, ale pierwsza ósemka jest tak rozstawiana, że Angelika ma duże szanse. Oczywiście nie ma co pompować balonika, bo to są igrzyska i różnie może być" - ocenił Nastula.
W jego ocenie Pacut-Kłoczko także może dobrze wypaść, bo zdobywała już medale mistrzostw świata i Europy. "W jej przypadku większe znaczenie będzie miało losowanie" - przyznał mistrz olimpijski.
Ona jest bardziej doświadczona, ale tu nie ma co patrzeć, czy Angelika będzie mogła skorzystać z jej doświadczenia. Tu trzeba robić swoje i trzymać się tego, co do tej pory działało. Szymańska pracuje z Anetą Szczepańską, która także zdobyła medal w Atlancie. To bardzo utytułowana zawodniczka, a teraz trenerka. Bardzo dobrze się rozumieją, a to jest praca jeden na jeden. To idzie w dobrym kierunku. Widać efekty. Oby do samego końca nikt im nie przeszkadzał, a myślę, że mogą wywalczyć medal. Angelika to fighterka. Oprócz umiejętności trzeba umieć się bić, a ona to potrafi" - podkreślił Nastula.
Pytany o szanse Kuczery i Stodolskiego wskazał, że ten pierwszy pokazał już, że może wygrać z każdym z czołówki.
"Jeżeli będzie miał "dzień konia", to naprawdę może powalczyć o medal i nie będzie miało znaczenia, kogo wylosuje, czy pierwszego, czy drugiego z rankingu. Stodolski był już przekonany, że nie jedzie na igrzyska. Teraz ma absolutnie czystą głowę. Nie musi się stresować, bo nie ma wielkich oczekiwań. Przypomina mi się sytuacja zapaśnika Ryszarda Wolnego, który także nie miał kwalifikacji na igrzyska w Atlancie do ostatniej chwili, a potem startując z "dziką kartą" zdobył złoty medal. Różnie bywa. To są igrzyska, faworyci często przegrywają" - ocenił Nastula.
Mistrz olimpijski z Atlanty przyznał, że gdyby któremuś polskiemu judoce zagrano w Paryżu Mazurka Dąbrowskiego, to bardzo pomogłoby to dyscyplinie.
"28 lat posuchy. Czas najwyższy powalczyć. Ja jestem w Arłamowie i tu będę do niedzieli, a potem zmagania będę śledził w domu. Jestem raczej spokojnym kibicem, bo wiele już w sportach walki widziałem, ale na pewno przy występach naszych serce zabije mocniej" - zaznaczył.
Jak przypomniał, judo to sport walki, więc trzeba wyjść i "lać się", bez względu na to, czy jest się w formie, i czy człowiek się dobrze czuje, czy nie.
"Wioska olimpijska i podejście do niej to sprawa indywidualna. Ważne jest, żeby wiedzieć, po co się tam przyjechało. Tam będzie cały świat, sławni sportowcy, wiele dyscyplin. Trzeba się koncentrować na tym dniu, w którym mamy start. Czasami oczywiście warto się rozluźnić. Jak ja startowałem w Atlancie, to można było pójść na jakieś gry, coś porobić, żeby nie siedzieć w pokoju i się nie "biczować". Istotny jest jednak balans, żeby z tym nie przesadzić. Jak ktoś się będzie fascynował wioską i wszystkim wokół, to może zapomnieć o udanym starcie" - tłumaczył były judoka.
Mówiąc o wiosce podkreślił, że na stołówce chociażby jest różne jedzenie - kuchnia europejska, azjatycka, amerykańska. Są idole sportowi z kasowych dyscyplin. "To wszystko jest fajne, ale z umiarem" - przestrzegał.
Niedawno wrócił z Japonii i przyznał, że w ojczyźnie judo wcale nie oczekują na wiele złotych medali olimpijskich.
"Oni inaczej do tego podchodzą, bo oni liczą medale złote, a my w ciemno wzięlibyśmy jakikolwiek. Szanse na wygraną największe ma rodzeństwo Abe - Uta i Hifumi. Nieszczególnie Japończycy liczą na inne złota. Oni na pewno zdobędą medale, ale będzie im trudno powtórzyć sukces z Tokio. Zobaczymy, jak będzie. Dla nas każdy medal będzie bardzo ważny i będzie sukcesem" - podsumował Nastula.(PAP)
autor: Tomasz Więcławski
pp/