Maseczki nawet na wolnym powietrzu? Epidemiolog: maska powinna stać się naszą drugą twarzą

2021-12-07 14:46 aktualizacja: 2021-12-07, 19:34
Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Zdaniem epidemiologa prof. Jarosława Drobnika czwartej fali pandemii już nie można zmodyfikować, ale wciąż można mieć wpływ na to, jak długo potrwa. Czas przedświąteczny nie sprzyja społecznej dyscyplinie, ale trzeba ją utrzymać – dodał.

We wtorek na konferencji prasowej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu naczelny epidemiolog tej placówki prof. Jarosław Drobnik ocenił, że czwartej fali pandemii już nie można zmodyfikować, ale wciąż można mieć wpływ na to, jak długo potrwa.

"Czas przedświąteczny nie sprzyja społecznej dyscyplinie, ale trzeba koniecznie ją utrzymać. Musimy zrezygnować z licznych interakcji, z wizyt w sklepach czy na jarmarku na wrocławskim rynku, na którym są tłumy. I chociaż odbywa się na wolnym powietrzu, to jednak jest miejscem, gdzie łatwo można się zarazić" – powiedział lekarz.

Jego zdaniem trzeba koniecznie "odseparować osoby zaszczepione od niezaszczepionych", czyli wymagać paszportów covidowych w miejscach publicznych oraz – o ile to możliwe – zwiększać wyszczepialność.

"Powinna się też skończyć pobłażliwość wobec osób chodzących bez maski. To mój własny pogląd, ale ja uważam, że nawet na wolnym powietrzu warto nosić maskę. Maska powinna stać się naszą drugą twarzą" – mówił Drobnik.

Jego zdaniem odsetek dodatnich testów na SARS-Cov-2 niepokoi w tym kontekście, że może się okazać, że najtrudniejszy okres czwartej fali dopiero nastąpi.

"Szczyt czwartej fali spodziewany przeze mnie przyszedł może trochę wcześniej, bo liczyłem, że będzie on w połowie grudnia. Jednak liczba zakażeń na poziomie do 30 tys. już jest i teraz istotne jest, jak długo będzie się utrzymywał ten poziom zachorowań. Jak długo potrwa ta wysoka fala, której efektem są kolejni chorzy w szpitalach" – mówił lekarz.

Obecnie w USK przebywa 228 chorych na COVID-19, w tym 124 w szpitalu tymczasowym, gdzie jest 150 łóżek. 11 dorosłych i 2 dzieci przebywa na intensywnej terapii pod respiratorami.(PAP)

Autor: Roman Skiba

js/