Polacy tłumnie ruszyli do Włoch. Miłośnicy nart wrócili na stoki w Dolomitach

2022-02-11 15:01 aktualizacja: 2022-02-11, 20:25
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA
Miłośnicy nart z Polski w tym roku znów tłumnie ruszyli do Włoch. Po zeszłorocznej przerwie, gdy sezon narciarski w tym kraju nie został w ogóle otwarty z powodu pandemii, podczas tegorocznych ferii w Trydencie przebywa wielu Polaków. Przedstawiciele tamtejszej branży turystycznej mówią, że nasi rodacy kochają Trentino i spotykają się z wzajemnością.

Jednocześnie rozmówcy PAP Life zwrócili uwagę na to, że przyjeżdżający do Włoch Polacy stosują się do panujących tam surowych przepisów sanitarnych i , co najważniejsze, przyjeżdżają dobrze poinformowani o obowiązujących w tym kraju regułach. A są one bardzo odmienne od przepisów w Polsce. We Włoszech już prawie nigdzie nie można wejść bez certyfikatu szczepienia przeciw Covid-19. Od 1 lutego wymagany jest on także we wszystkich sklepach niespożywczych. Bez niego nie można wejść do hoteli, lokali gastronomicznych, placówek muzealnych i zabytków, środków transportu, obiektów sportowych i do wszystkich miejsc infrastruktury dla narciarzy.

„Kiedy postanowiliśmy przyjechać w tym roku na narty do naszego ukochanego Trentino, baliśmy się na początku, że nie zdołamy ogarnąć wszystkich przepisów, które, jak się przekonaliśmy, dość często się zmieniają” - powiedzieli PAP Life małżonkowie z Warszawy, wypoczywający z dwojgiem nastoletnich dzieci. Jak dodali, pewność od początku mieli co do jednego: muszą mieć ważne certyfikaty szczepień, czyli Super Green Pass, żeby wejść niemal wszędzie: do hotelu, do restauracji, do środków transportu i do kolejki na stok. „Green Pass - te słowa słyszymy tu najczęściej, wszyscy o tym mówią. To był punkt wyjścia naszych przygotowań, choć przebiegały one nieco w niepewności, bo śledziliśmy cały czas doniesienia z Włoch, przede wszystkim o liczbie zakażeń” - wyjaśnili turyści w malowniczym miasteczku Andalo. I dodali, że bardzo brakowało im wypoczynku zimowego w zeszłym roku w tych stronach.

Zapytani o to, jakiej rady udzieliliby rodakom, którzy chcieliby przyjechać do Trentino, małżonkowie podkreślili, że przed podróżą warto być w stałym kontakcie z personelem hotelu, gdzie zarezerwowało się miejsca. „My mieliśmy bardzo dużo szczęścia, bo właściciel naszego hotelu cały czas wysyłał nam wszystkie niezbędne informacje. Byliśmy więc na bieżąco z tym, co jest wymagane, jak się mamy wyposażyć” - mówi para z Warszawy.

Dwoje młodych mieszkańców okolic Poznania, czekających na stacji kabiny, by wjechać w rejon schroniska Dosson, chwali organizację w ośrodku narciarskim. Podkreśla też, że kolejki są krótsze niż w poprzednich latach, bo w szczycie sezonu narciarskiego przyjechało mniej turystów. „Ale język polski słyszymy wszędzie; czasem wydaje nam się, że więcej niż Polaków jest tu tylko Włochów” - dodali.

Przysmaki kuchni trydenckiej: strangolapreti i canederli

Pobyt tu chwali też polski narciarz spotkany w cukierni w centrum Andalo. „Jestem z grupy 60+ i nie wyobrażam sobie już teraz zimy bez przyjazdu w Dolomity. Uwielbiam te góry i jedzenie; to drugi atut wypoczynku w tych stronach” - mówi.

We wspomnianym przez niego lokalnym jedzeniu rzeczywiście łatwo się zakochać. Kuchnia trydencka to między innymi strangolapreti, czyli kopytka przygotowane z czerstwego pieczywa ze szpinakiem z masłem i szałwią. To jedna z najstarszych potraw tego regionu. Uważa się, że była ulubionym daniem uczestników Soboru Trydenckiego (1545-1563). Ich nazwa sugeruje, że „duszą księży”. Według legendy duchowni tak się nimi ochoczo zajadali, że aż się dławili.

Również z czerstwego chleba przygotowuje się uwielbiane przez cudzoziemców canederli, czyli spore knedle, przygotowywane z sera oraz odrobiny piwa i podawane na przykład z kapustą. Na liście miejscowych dań, stanowiących połączenie różnych wpływów środkowoeuropejskich, są też potrawy z polenty, czyli mąki kukurydzianej, pożywne rozgrzewające zupy, dziczyzna, pstrągi podawane na wiele sposobów, obowiązkowy strudel jabłkowy, babeczki z mąki gryczanej z sosem malinowym.

Wbrew stereotypom mówiącym o tym, że Polacy nie cieszą się za granicą dobrą opinią, Włosi bardzo chwalą turystów z naszego kraju. „Co roku do Trentino przyjeżdżało około 120 tysięcy Polaków, większość zimą, a wyraźny wzrost notujemy od dwóch dekad. Przed pandemią Polacy rezerwujący miejsca w hotelach zimą wyprzedzili Niemców” - powiedział Fabio Gerola, odpowiadający za kontakty z Polską. Zwrócił też uwagę na to, że zmieniły się oczekiwania i formy wypoczynku Polaków - nasi rodacy coraz częściej wybierają miejsca znane z wysokiego poziomu usług i dobre hotele.

Fabio Gerola zwraca też uwagę na to, że Polacy są zapalonymi narciarzami. Jak mówi, nasi rodacy mają wręcz „szalone pragnienie, by jeździć na nartach” i z tej pasji słyną. Skipass wykorzystują więcej niż inni turyści. Ciepło o Polakach mówi też Roberto Failoni, szef wydziału ds. turystyki w zarządzie autonomicznej prowincji Trydent. „Polacy kochają Trentino i są dla nas bardzo ważni, bo Polska jest drugim rynkiem po włoskim” - zaznaczył w rozmowie z PAP Life. I dodaje, że nasi rodacy szanują miejscowe zasady, o czym sam się przekonał. „Kilka dni temu byłem na stacji narciarskiej i obserwowałem polskich turystów. Widziałem, że przyjechali w obowiązkowych maseczkach Ffp2, byli bardzo uważni. Polacy respektują wszystkie reguły. Przyjeżdżają poinformowani i przygotowani, świadomi wymogów, dobrze organizują się przed przyjazdem” - zaznaczył.

Potwierdza to również Michele Viola, prezes sektora turystyki w ośrodku narciarskim Paganella w Dolomitach. Wyjaśnił, że cudzoziemcy przyjeżdżają z kompletem informacji na temat przepisów, które otrzymują także na bieżąco przed podróżą od organizatorów ich pobytu i od właścicieli hoteli. Dodał, że także jego hotel wziął na siebie zadanie wysyłania informacji dla gości. Viola wyraził zarazem uznanie i wdzięczność dla cudzoziemców, którzy mimo surowych przepisów sanitarnych i wymogów podejmują wysiłek przyjazdu na narty. "To godne szacunku i podziwu" - dodał.

Jednym z ważnych aspektów nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa sanitarnego podczas zimowych wakacji we Włoszech jest połączenie wydawania skipassów z weryfikacją ważności Green Pass, czyli przepustki sanitarnej. „Cała procedura odbywa się cyfrowo i nie stanowi żadnego utrudnienia dla narciarzy, wszystko odbywa się sprawnie” - zapewnił w rozmowie z PAP Life dyrektor konsorcjum Paganella Ski Ruggero Ghezzi. Ci turyści, którzy przyjeżdżają samochodami, a jest ich większość, w drodze powrotnej zabierają jako "pamiątki" zapasy trydenckich specjałów: serów, wędlin, strudli oraz lokalnego wina.

Z Trydentu Sylwia Wysocka (PAP Life)

js/