"Dzielimy swego rodzaju granicę z Rosją, ważną siłą w Syrii" - wyjaśnił Lapid cytowany we wtorek wieczorem przez "The Jerusalem Post". Dziennik przypomina też, że Izrael zawsze uprzedza rosyjską armię zanim uderzy w irańskie cele.
Zarówno Rosja, jak i Ukraina, są domem dla dużych społeczności żydowskich, co wedle szefa MSZ oznacza, że musi być "ostrożniejszy niż inni ministrowie spraw zagranicznych na świecie".
Minister transportu Meraw Michaeli powiedziała w poniedziałek, że "nie ulega wątpliwości, iż szczególne relacje, jakie ma Izrael ze Stanami Zjednoczonymi (...) nie są takimi samymi relacjami, jakie ma Izrael z Rosją".
"Nasze serce jest po stronie Stanów Zjednoczonych" - skomentował w wystąpieniu telewizyjnym minister ds. diaspory Nachman Szaj. Dodał, że Izrael ciężko pracował, aby nie być zmuszonym do zajęcia "jasnego, oficjalnego stanowiska, z wielką nadzieją, że ten kryzys zakończy się bez ognia, bez ofiar i bez konfrontacji wojskowej". Dodał jednak, że Izrael "wie, gdzie leży na mapie międzynarodowej".
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Knesetu Ram Ben-Barak, powiedział w wywiadzie z izraelską stacją radiową 103 FM, że gdyby Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na Rosję, postawiłoby to Izrael w "trudnej sytuacji". Dodał jednak, że "ostatecznie, jeśli kiedykolwiek będziemy musieli wybrać stronę, wybierzemy stronę amerykańską".
Personel ambasady Izraela na Ukrainie został ewakuowany z Kijowa do Lwowa we wtorek, kilka godzin po ogłoszeniu przez Rosję niepodległości separatystycznych republik w Doniecku i Ługańsku. Lapid wezwał wszystkich obywateli Izraela przebywających na Ukrainie do natychmiastowego powrotu do kraju. Pomimo próśb rządu od zeszłego tygodnia tylko około 4 tys. z 12 tys. Izraelczyków znajdujących się na Ukrainie opuściło kraj.
Szef MSZ podziękował Polsce, Słowacji, Rumunii, Mołdawii i Węgrom za wcześniejsze uzgodnienie z Izraelem możliwości ewakuacji swoich obywateli drogą lądową przez te europejskie kraje, w razie takiej konieczności. (PAP)
kw/