We wtorek w Stambule prowadzona była kolejna runda ukraińsko-rosyjskich rozmów pokojowych. Władze Ukrainy zaproponowały przyjęcie przez ich kraj statusu państwa neutralnego w zamian za gwarancje bezpieczeństwa, co oznacza, że Ukraina nie mogłaby dołączyć do żadnego sojuszu militarnego, a na jej terytorium nie zostałyby rozlokowane obce bazy wojskowe. Przedstawiono także propozycję wprowadzenia 15-letniego okresu konsultacji w sprawie statusu zaanektowanego przez Rosję Półwyspu Krymskiego.
Wśród gwarantów bezpieczeństwa Ukrainy w ramach przyszłego porozumienia z Rosją widzimy stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (USA, Wielką Brytanię, Chiny, Francję, Rosję) oraz Turcję, Niemcy, Kanadę, Włochy, Polskę i Izrael.
Przydacz o negocjacjach ukraińsko-rosyjskich: jesteśmy w bieżącym kontakcie ze stroną ukraińską, więc mamy wyobrażenie, w jakim kierunku idą te rozmowy
W środę w Programie Pierwszym Polskiego Radia Marcin Przydacz był pytany o negocjacje ukraińsko-rosyjskie prowadzone w Turcji oraz o to, co może oznaczać, że Polska będzie jednym z gwarantów. "Rzeczywiście toczą się ukraińsko-rosyjskie rozmowy w Turcji na zaproszenie prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Delegacje rosyjskie i ukraińskie rozmawiają, dyskutują. Jesteśmy w bieżącym kontakcie ze stroną ukraińską, więc mamy wyobrażenie, w jakim kierunku idą te rozmowy" – powiedział wiceszef MSZ.
Jak jednak zastrzegł, "nie chciałby wchodzić w szczegóły, co do roli Polski czy innych państwo, bo to nie tylko Polska jest zapraszana niejako do ewentualnego odgrywania jakiejś roli". "Mogę tylko powiedzieć – i to mówi też pan prezydent Andrzej Duda – że my nie zgodzimy się na żadne działania, które będą szły wbrew interesowi polskiemu" - podkreślił Przydacz.
Przydacz: zbyt wcześnie jest mówić teraz, jaką rolę odgrywać Polska, bowiem porozumienie jest jeszcze dalekie od finalnego wynegocjowania
Zaznaczył także, że "zbyt wcześnie jest mówić teraz, jaką rolę ma w tym Polska odgrywać, bowiem porozumienie jest jeszcze dalekie od finalnego wynegocjowania". "Dopiero wtedy my, jako państwa zewnętrzne, możemy powiedzieć: 'tak, zgadzamy się na to porozumienie i będziemy się starali je gwarantować' albo 'nie, to jest porozumienie, które jest absolutnie z naszej perspektyw nieakceptowalne'" – zaznaczył wiceszef resortu dyplomacji.
Jak zauważył, "sam prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, ale także przedstawiciele ukraińskiej delegacji mówili, że te ewentualne gwarancje musiałyby być zaakceptowane przez parlamenty danych państw". "To może mieć sens tylko wtedy, kiedy będzie szeroka zgoda polityczna na takie działania" – wskazał Marcin Przydacz.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
dsk/