Harvey Weinstein, jeden z najbardziej niegdyś wpływowych producentów filmowych, odsiaduje obecnie wyrok 23 lat pozbawienia wolności za liczne przestępstwa seksualne. Gdy światło dzienne ujrzały szokujące informacje na temat jego przestępstw, coraz więcej współpracujących z nim gwiazd zaczęło ujawniać, że o skłonnościach producenta wiedzieli wszyscy. „Trzymałam się od niego z daleka i ostrzegałam przed nim ludzi” – wyznała w jednym z wywiadów Angelina Jolie. „Każdy widział, co się dzieje. I to jest chyba w całej tej sytuacji najbardziej odrażające. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, co robi Harvey i nikt nie kiwnął palcem. To doprawdy niewiarygodne, że postępował w taki sposób latami i nadal robił karierę, nadal dzierżył władzę” – pisała na łamach „The Guardian” Lea Seydoux.
O swojej relacji z Weinsteinem opowiedziała teraz Sienna Miller. Aktorka podejrzewa, że nie padła ofiarą producenta tylko dlatego, że była wówczas związana z Jude’em Law, którego współzałożyciel wytwórni Miramax wyjątkowo cenił i szanował. Law współpracował z nim przy takich kinowych hitach, jak „Utalentowany pan Ripley” czy „Wzgórze nadziei”. Miller zagrała natomiast główną rolę w wyprodukowanym przez Weinsteina dramacie „Dziewczyna z fabryki”. „Harvey uważał go za wybitnego aktora. To, że byłam dziewczyną Jude’a, dało mi ochronę. Poza tym od pierwszego dnia na planie zwracałam się do niego per +ojczulku+, więc myślę, że to też pomogło” – wyjawiła gwiazda w rozmowie z „The Guardian”.
Miller nie uniknęła jednak nieprzyjemnej konfrontacji z okrytym złą sławą producentem. Jak wspomina, gdy tylko okazała mu minimalną niesubordynację, Weinstein wpadł w furię, ujawniając swoje prawdziwe oblicze. „Pewnego dnia miałam próbę ze Steve’em Buscemi. Wtedy zadzwonił Harvey i kazał mi przyjść do biura. Odparłam, że jestem na próbie. +Teraz!+ – wrzasnął i wysłał po mnie samochód. Posadził mnie w swoim biurze i zaczął krzyczeć, że od tej pory mam przestać wychodzić na miasto, imprezować itd. Pastwił się nade mną, gdy siedziałam na krześle z trudem powstrzymując łzy. Gdy tylko wyszedł trzaskając drzwiami, natychmiast się rozpłakałam” – zdradziła Miller.
I dodała, że taka rozmowa z Weinsteinem w branży filmowej była uznawane za swego rodzaju inicjację. „W Hollywood postrzegano to jako rytuał przejścia. Nie stałeś się pełnoprawnym członkiem środowiska, dopóki Harvey nie doprowadził cię do płaczu” – przyznała. Aktorka zaznaczyła, że choć znała reputację Weinsteina, nie miała świadomości, jak haniebnych czynów się dopuszczał. „Wiedziałam, że krążą o nim różne plotki, ale nie wiedziałam, że gwałci ludzi. Raz poprosił o spotkanie w pokoju hotelowym, a ja przyprowadziłam ze sobą innych producentów, więc nie wydarzyło się nic niepokojącego. Nigdy nie byłam przez niego nagabywana” – podkreśliła Miller. (PAP Life)