"Kanclerz wydawał się wstrząśnięty i szczerze dotknięty zniszczeniami z rąk rosyjskich żołnierzy, jakie zobaczył w Irpieniu pod Kijowem" - zauważa w swoim tekście zastępca redaktora naczelnego gazety Paul Ronzheimer, który jest także korespondentem wojennym na Ukrainie.
Wizyta Scholza z Macronem i Draghim to "właściwy symbol". Ale "nawet po tej wizycie jedno jest pewne: nadal brakuje działań!" - podkreśla Ronzheimer.
Perspektywa UE dla Ukrainy to krok we właściwym kierunku, ale "każdy, kto widział Irpień, nie powinien się już wahać, jeśli chodzi o dostarczanie broni. Wizycie Scholza w zbombardowanym mieście towarzyszy również zobowiązanie, że zrobi wszystko, ale to naprawdę wszystko, by zatrzymać rosyjskich żołnierzy na wschodzie i zapobiec kolejnym Irpieniom i Buczom".
"Jeśli Scholz podchodzi do tego poważnie, to już dziś nada transportom broni najwyższy priorytet - i dostarczy wszystko, co możemy" - podkreśla autor komentarza.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
js/