![Labirynt zmysłów, "Fot. PAP/DPA/Jan Woitas](/sites/default/files/styles/main_image/public/202207/pap_20220710_0PW.jpg?itok=jiwjhT8e)
"Sasi są znani z dość swobodnego podejścia do nudyzmu. Ale to, co wydarzyło się w weekend w Kohren-Sahlis w dystrykcie Lipsk, jest również jednym z najbardziej niezwykłych spotkań nago w tym regionie" - pisze w poniedziałek SZ. "Labirynt zmysłów", prowadzony przez Joerga Guenthera, zaprosił zainteresowanych do przejścia bez ubrań przez labirynt z żywopłotu. I przyszli ludzie.
"W sumie przyszło 78 osób. Ludzie, którzy się tam spotykają, to prawdziwa wspólnota, która spotyka się raz w roku. Pochodzą z Berlina, Hesji, Brandenburgii, a nawet Szwajcarii. Świetnie się bawią" - zapewnia Guenther.
"W Niemczech istnieją szlaki turystyczne dla nagich, które do dziś cieszą się popularnością. (...) Jednak w dzisiejszych czasach telefony komórkowe są wszędzie, więc niektórzy martwią się, że zostaną sfotografowani przez innych. W labiryncie zapewniamy chronioną przestrzeń do bycia nago w naturze" - podkreśla pomysłodawca imprezy.
Jednak nagość, zdaniem Guenthera, nie poprawia zmysłu orientacji, bez ubrania "nie da się szybciej wydostać z labiryntu. To wymaga czasu". Wzmacnia za to inne zmysły.
Pytany, czy prawdą jest opinia, że Saksończycy są szczególnie otwarci na naturyzm Joerg, Guenther mówi: "Nie tylko Saksończycy. Wschodni Niemcy są na to otwarci. To prawda, że w Saksonii są tylko dwa kluby naturystyczne, a w Nadrenii Północnej-Westfalii kilka więcej. Ale to dlatego, że w NRD kluby nie były potrzebne. W NRD jechało się nad Bałtyk i po prostu się rozbierało. (...) ludzie leżeli obok siebie, wszyscy nadzy. Tak jest do dziś".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)