"Czy rosyjscy turyści mogą wypoczywać w UE, podczas gdy rosyjscy żołnierze obracają w gruzy kraj europejski? Kraje takie jak Polska, Łotwa, Finlandia i Dania nie chcą dłużej tego akceptować i nalegają na zatrzymanie wiz dla rosyjskich podróżnych. Decyzja na szczeblu unijnym ma zapaść pod koniec sierpnia" - pisze w poniedziałek dziennik "Bild".
Niemcy blokują jednak bardziej restrykcyjne podejście. Rzecznik rządu powiedział "Bildowi", że kanclerz Scholz "nie jest za wprowadzeniem takiego ogólnego zakazu", ale ma "zrozumienie dla debaty".
Premier Estonii Kaja Kallas uważa tymczasem, że turystyka to przywilej i dlatego wprowadziła zakaz wizowy dla Rosjan, nie czekając na decyzję UE. Szefowa estońskiego rządu powiedziała "Bildowi": "Dla nas wszystkich w Europie nie do przyjęcia powinno być to, że obywatele Rosji mogą podróżować po UE jako turyści, podczas gdy w tym samym czasie ludzie na Ukrainie są torturowani, mordowani i terroryzowani". "Turystyka to przywilej, a nie prawo" - podkreśliła Kallas.
"Coraz więcej niemieckich polityków domaga się, abyśmy brali za przykład małą Estonię" - pisze "Bild"
"Wizy wakacyjne dla Rosjan muszą zostać wstrzymane" - powiedziała gazecie ekspert partii CSU ds. wewnętrznych Andrea Lindholz. W związku z wojną na Ukrainie "jasne sygnały muszą być wysyłane także do ludności rosyjskiej", a niemiecki rząd nie powinien "zwracać się ponownie przeciwko naszym europejskim partnerom" - dodała.
Poseł do Parlamentu Europejskiego Dennis Radtke (CDU) powiedział "Bildowi", że wbrew temu, co mówił kanclerz Scholz rosyjska wojna przeciwko Ukrainie "nie jest tylko wojną Putina". To "nie do zniesienia, że Rosjanie spędzają wakacje w Europie i wydają swoje pieniądze, jakby nic się nie stało" - skrytykował Radtke.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
kw/