US Open. "Ostatni taniec" Sereny Williams trwa

2022-09-01 18:32 aktualizacja: 2022-09-01, 18:39
Serena Williams Fot. BRIAN HIRSCHFELD/PAP/EPA
Serena Williams Fot. BRIAN HIRSCHFELD/PAP/EPA
Zapowiadająca rychły koniec kariery Serena Williams wygrała z wiceliderką światowego rankingu tenisistek Anett Kontaveit z Estonii 7:6 (7-4), 2:6, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego US Open w Nowym Jorku. "Znowu to zrobiła!" - napisał dziennik "US Today".

Występ najbardziej utytułowanej tenisistki w datowanej od 1968 roku Erze Open tenisa znowu przykuł uwagę, nie tylko amerykańskich fanów tego sportu, a tysiące kibiców na korcie im. Arthura Ashe'a stworzyły niepowtarzalną atmosferę.

"Bez względu, ile jeszcze potrwa jej podróż po Flushing Meadows Williams pokazała, że wciąż jest zdolna do zachwycającego tenisa, wciąż może wygrywać i ma apetyt na więcej" - napisała w relacji z trwającego prawie dwie i pół godziny pojedynku agencja prasowa Associated Press.

Amerykanka, która we wrześniu skończy 41 lat i obecnie zajmuje 605. pozycję w rankingu światowym, w 1. rundzie pokonała w dwóch setach 80. w tym zestawieniu Dankę Kovinic. W środę pokazała, że najbardziej lubi największe wyzwania i po raz 23. w ostatnich 25 próbach okazała się lepsza w pojedynku z zawodniczką zajmującą jedno z dwóch czołowych miejsc w klasyfikacji WTA.

"To wyjątkowe chwile, pewnie już ostatnie takie, ale jeszcze trochę dawnej siebie we mnie zostało" - przyznała Williams po tym, jak na 42-0 poprawiła swój bilans w dwóch pierwszych rundach US Open. W trzeciej przegrała w Nowym Jorku tylko raz - w debiucie 24 lata temu.

W piątek sześciokrotna mistrzyni US Open o miejsce o 1/8 finału powalczy z 29-letnią Ajlą Tomljanovic, urodzoną w Chorwacji, ale obecnie grającą pod flagą Australii 46. rakietą świata. Będzie to ich pierwsza konfrontacja.

"Teraz mam pustkę w głowie. O mój Boże, nigdy nie grałam przeciw niej, nie wiem, jak do tego podejść, ale już czuję nerwy i onieśmielenie" - przyznała Tomljanovic, która uważa się za fankę Williams.

"Wiem tylko, czego mogę się spodziewać. Dwukrotnie grałam na korcie numer 7, gdy Serena występowała na korcie centralnym i słyszałam, co tam się działo, a to nie jest blisko..." - dodała kolejna rywalka bohaterki tegorocznego US Open.

W meczu z Kontaveit Williams potrafiła uderzyć piłkę z prędkością ponad 190 km/h, nie ustępowała przeciwniczce w dłuższych wymianach, w najważniejszych momentach rozstrzygniętego w tie-breaku pierwszego seta popisała się błyskotliwymi uderzeniami, a po przegraniu drugiej partii, w trzeciej - po przerwie toaletowej - wyraźnie dominowała na korcie, jak to robiła przez lata na tenisowych scenach całego świata.

"Co się stało? Nic, jestem po prostu Sereną. Po przegraniu drugiego seta pomyślałem: +O Boże, lepiej się postaram, bo przecież nigdy tutaj nie odpadłam tak szybko+, a gram tu od 1998 roku" - powiedziała z uśmiechem.

"Od kiedy triumfowałam tu po raz pierwszy w 1999 roku, w wieku 17 lat, mam to coś, jakiś X factor" - dodała.

Znów były zaciśnięta, pięść, zawziętość, ambicja, okrzyki radości, ale i złości - wszystko to, co przez lata było jej znakiem firmowym.

Wiceliderka światowego rankingu z Estonii, podobnie jak dwa dni wcześniej Kovinic, była w środę - niezależnie od wyniku - tłem dla Amerykanki. Mogła liczyć jedynie na skromne brawa, podczas gry Williams towarzyszył aplauz i owacje zarówno przed meczem, jak i czasie jego trwania.

"Nigdy takiej atmosfery na korcie wcześniej nie doświadczyłam, ale nie uważam, że publiczność była niesprawiedliwa. Po prostu kibice bardzo chcieli, by Serena wygrała" - zaznaczyła Kontaveit.

W czwartek wraz ze starszą siostrą Venus rozpocznie występ deblowy. Wspólnie zdobyły 14 tytułów wielkoszlemowym w tej specjalności.

"Jestem gotowa" - przyznała Williams, która występuje w US Open w czarnym stroju zdobionym diamentami, jak i specjalnych butach, na których widnieją napisy "królowa" i "mama".

A pytana, czy w singlu czuje się pretendentką do tytułu i gotowa walczyć o 24. wielkoszlemowy tytuł, odparła: "Nie wybiegam myślami tak daleko. Dobrze się bawię i robię to, co sprawia mi przyjemność".(PAP)

mar/