"Pierwszy polski oficer w NATO". 41 lat temu Amerykanie ewakuowali z Polski płk. Ryszarda Kuklińskiego

2022-11-07 13:49 aktualizacja: 2022-11-07, 14:32
Płk. Ryszard Kukliński (zdjęcie archiwalne, rok 1996)/PAP/CAF
Płk. Ryszard Kukliński (zdjęcie archiwalne, rok 1996)/PAP/CAF
W nocy z 7 na 8 listopada 1981 r. płk Ryszard Kukliński wraz z żoną i dwoma synami został potajemnie wywieziony z Polski przez amerykańskie służby specjalne. Na początku lat 70. Kukliński nawiązał współpracę z amerykańskim wywiadem i przekazał mu m.in. radzieckie strategiczne dokumenty Układu Warszawskiego (m.in. sowieckiej wojny napastniczej i jej skutków dla Polaków) czy plany wprowadzenia stanu wojennego. Płk. Kukliński jest nazywany "pierwszym polskim oficerem w NATO".

PAP/Maciej Zieliński

"Wszystko co robiłem, robiłem z myślą o Polsce"

Kukliński był wysokim oficerem Sztabu Generalnego podległego wówczas ZSRR Ludowego Wojska Polskiego, pełnił też funkcję sekretarza delegacji polskiej na spotkaniach przedstawicieli państw-członków Układu Warszawskiego. Pod pseudonimem Jack Strong, nie biorąc od Amerykanów wynagrodzenia, w latach 1971–1981 przekazał CIA dziesiątki tysięcy tajnych dokumentów wojskowych, w tym plany ataku na państwa NATO. Jak sam zaznaczał, nawiązał współpracę z CIA w nadziei, że uda mu się w ten sposób uchronić Polskę przed III wojną światową. "Wszystko co robiłem, robiłem z myślą o Polsce" mówił "Jack Strong".

Przez lata współpracy z amerykańskim wywiadem Kukliński zdawał sobie sprawę, że jego działanie może zostać zdekonspirowane. W 1980 otrzymał od CIA "Iskrę" - urządzenie wielkości współczesnego smartfonu do radiowego przesyłania informacji do amerykańskiej ambasady.

Kryzys reżimu komunistycznego w PRL skłonił wielu jego funkcjonariuszy do ucieczki na Zachód. Między sierpniem 1980 a marcem 1982 r. z placówek dyplomatycznych PRL uciekło 49 osób. 240 nie wróciło z różnego rodzaju delegacji.

W październiku 1981 r. dyrektor CIA William Casey podczas spotkania z papieżem Janem Pawłem II nieopatrznie wyjawił, że posiada informatora na szczycie Sztabu Generalnego WP. Przy rozmowie obecny był ks. Januariusz Bolonek z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, który współpracował z wywiadem PRL. Odtąd ryzyko dekonspiracji najważniejszego współpracownika CIA było ogromne.

2 listopada 1981 r. obyła się narada, podczas której zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. Jerzego Skalskiego poinformował o przecieku grupę oficerów, którzy mieli dostęp do ujawnionych papieżowi przez Casey'a informacji, w tym Kuklińskiego. Tego samego dnia pułkownik poinformował żonę o swojej współpracy z CIA. Za jej radą natychmiast przekazał "Iskrą" pilną depeszę o konieczności natychmiastowej ewakuacji.

Warunki do wywiezienia Kuklińskiego i jego rodziny były bardzo trudne, ponieważ kontrwywiad zwiększył intensywność inwigilacji amerykańskich dyplomatów. Udało im się jednak zmylić tropy SB. W ciągu kilku kolejnych dni bez celu przemieszczali się po Warszawie, organizowali fikcyjne spotkania i wykonywali dziesiątki telefonów. Akcję dezinformacyjną prowadzili również Kuklińscy. Żona pułkownika mówiła znajomym, że w sobotę 7 listopada wybierają się do jej chorej matki mieszkającej w okolicach Wałbrzycha.

Szczegóły ewakuacji do dziś nie są znane

Ewakuacja okazała się możliwa dopiero wieczorem 7 listopada. Szczegóły akcji do dziś nie są znane. Prawdopodobnie rodzina Kuklińskich została ewakuowana z umówionego miejsca przy ulicy Syreny na warszawskiej Woli. O 22.43 znaleźli się na terenie ambasady USA. Około 23:00 wyjechali w kierunku granicy zachodniej. Po niecałych 13 godzinach podróży Kuklińscy i ich opiekunowie z CIA odpoczywali na terenie amerykańskiej bazy w Berlinie Zachodnim. Dopiero w poniedziałek 9 listopada rozpoczęto poszukiwania "zaginionej" rodziny. Wieczorem tego dnia było jasne, że wywiad jednego z krajów zachodnich ewakuował ich na zachód.

Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych Kukliński został ekspertem Departamentu Obrony i Departamentu Stanu. Otrzymał stopień pułkownika armii amerykańskiej i wysokie odznaczenie CIA. W USA w tajemniczych okolicznościach zginęli jego dwaj synowie. Bogdan Kukliński zaginął bez śladu podczas morskiego rejsu w 1993 r., Waldemar Kukliński został przejechany przez terenowy samochód na terenie kampusu uniwersyteckiego w 1994 r.

W 1984 r. Kukliński został skazany zaocznie przez sąd wojskowy w Warszawie na karę śmierci za dezercję i zdradę PRL oraz pozbawiony majątku i zdegradowany. W 1995 r. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła wyrok ciążący na Kuklińskim. Następnie płk. Kukliński został zrehabilitowany; przywrócono mu stopień wojskowy. Mógł też przyjechać do Polski.

Zmarł 11 lutego 2004 r. w Tampie na Florydzie. Został pochowany w Alei Zasłużonych na cmentarzu wojskowym na warszawskich Powązkach.

W 2016 r. prezydent Andrzej Duda mianował pośmiertnie płk. Ryszarda Kuklińskiego na stopień generała brygady. (PAP)

mmi/