Wiceszef MRiT wskazał, że mimo spowolnienia gospodarczego, wysokiej inflacji i wojny w Ukrainie, widoczne jest zainteresowanie zagranicznych firm inwestowaniem w Polsce. Dodał, że "kilkanaście, może więcej" dużych koncernów jest na różnym etapie przygotowania relokacji z Ukrainy.
"Mam nadzieję, że jeszcze ten rok przyniesie bardzo dobre wieści, jeśli chodzi o duże inwestycje zagraniczne w Polsce" - powiedział Grzegorz Piechowiak. Sprecyzował, że "jeszcze w tym miesiącu, najpóźniej w grudniu powinny zapaść decyzje w sprawie relokacji dużych firm z Ukrainy do Polski".
Pytany o inwestycje w naszym kraju przedsiębiorstw, które wycofały się z Rosji, przyznał, że "takie zainteresowanie jest", ale - jak zaznaczył - "nie jesteśmy sami, ponieważ koncerny rozważają też lokalizację m.in. w Rumunii, Czechach czy na Słowacji".
Piechowiak podkreślił, że przy wyborze miejsca inwestycji istotna jest nie tylko infrastruktura czy bliskość kontrahentów oraz rynków zbytu, ale przede wszystkim koszty, zwłaszcza energii i pracy. "Jeśli chodzi o ceny energii, to mimo wszystko jesteśmy konkurencyjni. Co do kosztów pracy, to przegrywamy np. z Rumunią czy Bułgarią" - zauważył. Dodał, że jednym z naszych atutów jest m.in. wykształcenie pracowników.
Odpowiadając na pytanie o regiony w Polsce cieszące się największym zainteresowaniem potencjalnych inwestorów, wiceminister rozwoju i technologii wymienił województwa: dolnośląskie, lubuskie i łódzkie. Wyjaśnił, że za tymi lokalizacjami przemawiają m.in. ich dostępność i położenie, a także gęstość zaludnienia. "Odległość od wschodniej granicy też jest brana pod uwagę" - dodał.
Wiceminister rozwoju zaakcentował, że spółki, które zainteresowane są lokowaniem inwestycji w Polsce, to firmy innowacyjne, wysoce zautomatyzowane, o wysokiej jakość produkcji. "Jeśli chcą u nas lokować, to znaczy, że my jako Polacy (...) jesteśmy na tym samym poziomie" - podsumował.
W ocenie Grzegorza Piechowiaka bardzo dobrym sygnałem dla rynku jest decyzja rządu o budowie w naszym kraju elektrowni atomowej - m.in. dlatego, że dzięki temu energia w Polsce może być tańsza.
Aby zminimalizować koszty energii dla firm, resort rozwoju pracuje też nad tzw. linią bezpośrednią - zaznaczył. Wyjaśnił, że chodzi o umożliwienie tworzenia linii energetycznych łączących odbiorców przemysłowych z wytwórcami energii elektrycznej z pominięciem sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. W połączeniu z własnym źródłem produkcji energii, jak OZE, mogłoby to obniżyć przedsiębiorstwom ceny energii. "To zwiększy naszą konkurencyjność" - podkreślił.
(PAP)
Autor: Ewa Wesołowska
js/