Parlament Europejski odwołał 13 grudnia Greczynkę Evę Kaili (Socjaliści i Demokraci) ze stanowiska wiceprzewodniczącej tej instytucji. Zarzuca się jej lobbing na rzecz Kataru, za który miała otrzymać pieniądze. Oprócz Kaili w sprawę korupcji w PE zamieszana jest jej rodzina i inni politycy. Jak ujawnił portal Politico w sprawę wmieszani mogą być m.in. była szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, były premier Francji Bernard Cazeneuve oraz były unijny komisarz Dimitris Awramopulos.
W innym tekście Politico zwróciło z kolei uwagę na niejasne zarobki niektórych europosłów, w tym Radosława Sikorskiego. Przypomniano, że eurodeputowany PO zarabiał 40 tys. euro miesięcznie "za nieokreślone 'konsultacje'". W materiale opisano szereg kontrowersyjnych praktyk europosłów, które w końcu - według autorów - musiały skończyć się skandalem, tj. aresztowaniem wiceprzewodniczącej PE Evy Kaili.
"Całymi latami ostrzegaliśmy Parlament Europejski, że obowiązujące zasady dotyczące weryfikacji deklaracji majątkowych i kontaktów z lobbystami, są zbyt luźne. A nawet te, które istnieją nie są we właściwy sposób egzekwowane. Przyczyna jest bardzo prosta: za egzekwowanie przestrzegania Kodeksu postępowania posłów do PE i Regulaminu PE odpowiada przewodnicząca Parlamentu" - podkreśla ekspert w rozmowie z PAP.
"Konkretnie wygląda to zatem tak: jeśli powstaje podejrzenie, że doszło do złamania Kodeksu postępowania, to jedyną instancją, do której może trafić sprawa, jest przewodnicząca Parlamentu. Może ona wszcząć śledztwo. I tu kolejna ciekawostka: śledztwo będzie prowadzić Komitet doradczy ds. postępowania posłów złożony z... 5 posłów. Logika systemu jest zatem taka: jeden europoseł decyduje o wszczęciu śledztw wobec drugiego europosła, które ma być przeprowadzone przez pięciu innych europosłów. Nic dziwnego, że system nie działa" - zwraca uwagę Kergueno.
Jak przypomina, w poprzedniej kadencji PE (2014-2019) zarejestrowano 24 przypadki naruszenia Kodeksu postępowania i tylko raz zastosowano "sankcję" w postaci odebrania zainteresowanemu eurodeputowanemu dziennej diety na kanapki.
Ekspert TI: niezbędna reforma PE
"Generalnie widzimy, że brak konsekwencji prowadzi do kultury bezkarności. Co być może spowodowało, że niektórzy europosłowie uwierzyli, że mogą nie tylko łamać kodeks postępowania, ale też kodeks karny. Niezbędna jest reforma Parlamentu pod tym względem. Potrzebna jest ochrona tej instytucji przed lobbingiem, jaki najwyraźniej miał miejsce w przypadku, który bada belgijska policja. Ale należy też zapewnić, żeby sami posłowie zaczęli zachowywać się odpowiedzialnie" - postuluje ekspert TI EU.
Wskazuje on też, że Kodeks postępowania PE został wprowadzony w 2011 roku, po prowokacji brytyjskich dziennikarzy, którzy namówili trzech eurodeputowanych do przyjęcia korzyści majątkowych w zamian za zgłoszenie poprawek do legislacji. Wcześniej w PE nie było żadnego kodeksu postępowania.
"Sam Kodeks ma osiem stron. W Senacie USA analogiczny dokument ma sto stron. Oczywiście więcej stron nie oznacza, że system jest lepszy, ale pokazuje to, ile wysiłku włożono w każdą ze spraw" - mówi Raphael Kergueno.
Jego zdaniem, aby zapobiec w przyszłości podobnym skandalom, jak ten z byłą wiceprzewodniczącą PE Evą Kaili w roli głównej niezbędna jest niezależna instytucja weryfikująca pewne działania europosłów.
"Jesteśmy zadowoleni, że Parlament przyjął w czwartek rezolucję zawierającą wiele naszych rekomendacji. To krok w dobrym kierunku. Szkoda, że musieliśmy czekać na skandal, żeby to się stało. Ostrzegaliśmy przed tym od 10 lat. Wydaje się, że do tej pory eurodeputowani po prostu nie dostrzegali problemu" - ubolewa.
Organizacja Transparency International EU zajmuje się zapobieganiem korupcji oraz promowaniem uczciwości, przejrzystości i odpowiedzialności w instytucjach, polityce i prawodawstwie UE.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
js/