PAP: Którzy polscy sportowcy zasługują na wymienienie ich w pierwszej kolejności za osiągnięte sukcesy w roku 2022?
Kamil Bortniczuk: Rakieta numer 1 światowego tenisa Iga Świątek, wicemistrzowie świata w siatkówce, po bardzo dobrym turnieju, a dodałbym też czwarte miejsce koszykarzy na Eurobaskecie. Długo można wymieniać tę listę. Dlatego warto podać tych, którzy nie zawodzą. Do nich zaliczam polskich kajakarzy, wioślarzy, pływaków. W podnoszeniu ciężarów, zapasach też mieliśmy sukcesy, zarówno w grupach seniorskich, jak i młodzieżowych. To był dobry rok dla polskiego sportu.
PAP: Organizowaliśmy też wiele imprez rangi mistrzowskiej...
K.B.: To był rekordowy pod tym względem rok w historii polskiego sportu. Zorganizowaliśmy ponad 70 imprez. W każdym miesiącu 2022 roku odbywało się co najmniej sześć imprez rangi mistrzostw świata, mistrzostw Europy czy Pucharu Świata. To jest dowód na to, że jako kraj jesteśmy postrzegani jako absolutnie wiarygodny i sprawdzony partner w realizacji tego typu wydarzeń. Przed nami mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych, które organizujemy razem ze Szwecją. W połowie roku czeka nas największa impreza świata 2023, czyli Igrzyska Europejskie. Jestem przekonany, że wyniesiemy ją na zupełnie inny poziom, zarówno sportowy, jak i organizacyjny. To pierwsze gwarantuje ranga zawodów, które w różnych dyscyplinach będą albo mistrzostwami Europy, albo będą mieć status kwalifikacji olimpijskich.
PAP: Z osobistych dokonań z czego jest pan szczególnie dumny?
K.B.: W kategoriach sukcesów należy mówić o budżecie, który udało się nam zbudować. Przejmowałem ministerstwo w październiku 2021 już z projektem budżetu na rok 2022 w wysokości 1,7 mld zł. Dzięki działaniom, które podjęliśmy, dzięki współpracy z premierem Mateuszem Morawieckim, dzięki skutecznemu sięganiu do rezerwy budżetowej, udało się nam rok zamknąć wynikiem o 700 mln zł większym. Projekt budżetu 2023 dla sportu spięliśmy kwotą jeszcze większą, ponad dwa razy większą niż w roku 2022 - 3,5 mld zł. Nie wiem, czy w historii III RP jakikolwiek resort osiągnął tak znaczący, w ujęciu procentowym, wzrost swojego budżetu.
- Do tego dodałbym też kwestie dyplomacji sportowej. Po pierwsze wynika to z refleksu i zrozumienia złożoności sytuacji oraz charakteru Federacji Rosyjskiej z naszej polskiej perspektywy i z naszych doświadczeń historycznych. To pozwoliło nam na bardzo skuteczne objęcie tego kraju sankcjami sportowymi. Obok Wielkiej Brytanii byliśmy jednym z dwóch liderów w tej sprawie.
PAP: Czy związki sportowe w sportach nieolimpijskich, które nierzadko wysyłają swoich zawodników za własne pieniądze, mogą liczyć na większe wsparcie przy tym rekordowym budżecie?
K.B.: Na pewno będą mogły liczyć na wzrost dotacji. Nie będę jednak ukrywał, że dla nas priorytetem z perspektywy interesu publicznego jest wspieranie sportów olimpijskich. Igrzyska olimpijskie są tymi zawodami, które rozbudzają największe emocje wśród kibiców.
PAP: Sprawa premii dla polskich piłkarzy występujących na mundialu wzbudziła duże emocje. Może trzeba usystematyzować tę kwestię?
K.B.: W ministerstwie sportu i turystyki jest to usystematyzowane. Z przepisów prawa wynika regulamin przyznawania nagród za osiągane wyniki na arenie międzynarodowej. One należą się za miejsca na podium albo miejsca punktowane 1-8. Nie ma tam mowy o miejscach 1-16. To leży w gestii premiera RP, który dysponuje swoją rezerwą budżetową. To zostało wykorzystane w przypadku siatkarzy, który jednak wywalczyli wicemistrzostwo świata. Dodam, żeby było jasne, występ w Katarze należy uznać za sukces, biorąc pod uwagę starty reprezentacji Polski w poprzednich 36 latach na mundialach.
PAP: Kilka dni temu minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba zaprosił do zbombardowanego lodowiska w Donbasie tych polityków, którzy chcą znieść zakaz startów rosyjskich i białoruskich sportowców. To dobry pomysł?
K.B.: Myślę, że ten argument zaproponowany przez ukraińskiego ministra w kontekście tego, że postrzeganie wojny jest inne w różnych krajach, zwłaszcza tych znacznie oddalonych od linii frontu, jest dobry. Być może pierwsze emocje wywołane obrazkami z rosyjskimi czołgami wjeżdżającymi na teren Ukrainy, pierwszymi ofiarami wojny, zaczynają już przemijać. Każdy pomysł, aby to zmienić jest dobry.
Rozmawiał: Marek Skorupski (PAP)
kgr/