1 stycznia Jeremy Renner miał wypadek, po którym wciąż dochodzi do siebie. Aktor noworoczny poranek spędzał na odśnieżaniu drogi w pobliżu swojego domu w stanie Nevada, która z powodu śnieżycy stała się nieprzejezdna. Lokalna policja opowiedziała później o szczegółach na temat okoliczności zdarzenia. Okazało się, że gdy aktor próbował pomóc innemu uwięzionemu w zaspach kierowcy, należący do niego pług zaczął samoistnie się toczyć, a finalnie przejechał po nodze gwiazdora. Renner został natychmiast przetransportowany do szpitala, gdzie lekarze podjęli walkę o jego życie.
Wypadek
„Jeremy doznał tępego urazu klatki piersiowej i urazów ortopedycznych. 2 stycznia przeszedł operację. Pozostaje na oddziale intensywnej terapii w stanie krytycznym” – ujawnił w oświadczeniu rzecznik aktora. I zaznaczył, że jego rodzina „pragnie wyrazić głęboką wdzięczność niesamowitym lekarzom i pielęgniarkom, którzy się nim opiekują”. Kilka dni później dwukrotnie nominowany do Oscara aktor zamieścił na Instagramie swoje selfie wykonane w szpitalnym łóżku. „Dziękuję wam wszystkim za życzliwe słowa. Teraz jestem w zbyt dużej rozsypce, aby pisać. Ale wysyłam wam swoją miłość” – wyznał w podpisie zdjęcia.
Stan zdrowia Jeremy'ego stale się polepsza
Choć wypadek, któremu uległ aktor, był bardzo poważny, a doznane przezeń obrażenia rozległe, wygląda na to, że w leczeniu nastąpił wyraźny przełom. Siostra gwiazdora zdradziła w rozmowie z „People”, że jego stan zdrowia stale się polepsza. „Wszyscy jesteśmy niesamowicie zachwyceni jego postępami. Ci, którzy znają Jeremy’ego, wiedzą doskonale, że jest prawdziwym wojownikiem, który nigdy się nie poddaje. Osiąga wszystkie wyznaczone przez specjalistów cele związane z progresem w leczeniu. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni do drogi, która jest przed nami” – powiedziała Kym Renner. (PAP Life)
mj/