Sejm uchwalił w piątek nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym z jedną poprawką PiS. Wszystkie poprawki proponowane przez opozycję nie uzyskały poparcia. Przepisy trafią teraz do prac w Senacie. Projekt ma - według posłów PiS - wypełnić wymagania z wiązane z kluczowym "kamieniem milowym" warunkującym uruchomienie przez Komisję Europejską środków na KPO. Założenia ustawy były negocjowane podczas rozmów ministra ds. UE Szymona Szynkowskiego vel Sęka w Brukseli.
Krzysztof Łapiński, politolog, były sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy i były poseł PiS w piątek w rozmowie z PAP.PL ocenił, że 158,5 mld które Polska ma otrzymać na KPO to "ważne środki na inwestycje w trudnym czasie". "To jest oczywiste, co mówi premier Mateusz Morawiecki, że taki strumień pieniędzy uruchomiony w najbliższym czasie, pozwoli pewnie wielu samorządom, wielu przedsiębiorcom realizować ważne inwestycje" - powiedział.
"Pamiętajmy o tym, że tzw. rynki finansowe zobaczą, że Polska już dogadała się z Brukselą, Polska ma te pieniądze, które będą spływać (...) w kolejnym miesiącach czy kwartałach i też te rynki finansowe inaczej ocenią później naszą zdolność kredytową, nasze obligacje" - zaznaczył.
Łapiński: realizacja KPO to bardzo ważny projekt dla Prawa i Sprawiedliwości
Łapiński podkreślił, że realizacja KPO to "bardzo ważny projekt dla Prawa i Sprawiedliwości", gdyż bez tych pieniędzy, "trudno będzie pokazać wyborcom i rynkom finansowym, że jesteśmy władzą, która zapewni bezpieczne i stabilne życie, także gospodarcze". Dodał, że w jego opinii "bez środków na KPO Zjednoczona Prawica nie będzie w stanie wygrać na jesieni wyborów".
Politolog zaznaczył, że jesienne wybory to gra o "bardzo dużą stawkę". Powiedział, że wygrana PiS i zapewnienie sobie trzeciej kadencji pozwoli dalej realizować jej program. Przegrana dla PiS oznacza "odkręcenie pewnie wielu reform, plus pewne rozliczenia personalne". Wygrana opozycji to - zauważa Łapiński - powrót niektórych partii do władzy po ośmiu latach. Przegrana opozycji jednak będzie oznaczać dla "wielu liderów poważne kłopoty, perturbacje na scenie politycznej".
Zgodnie z uchwalonymi w piątek przez Sejm przepisami, sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygać Naczelny Sąd Administracyjny, a nie, jak obecnie, Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN. NSA będzie rozstrzygać sprawy dyscyplinarne sędziów Sądu Najwyższego w pierwszej instancji w 3-osobowym składzie, a w drugiej instancji w składzie 5-osobowym. Z kolei w przypadku sędziów sądów powszechnych i wojskowych NSA będzie sądem dyscyplinarnym w części spraw w pierwszej instancji i we wszystkich sprawach w drugiej instancji. NSA ma przejąć także kompetencje do rozstrzygania tzw. spraw immunitetowych sędziów wszystkich sądów.
Nowela przewiduje też zasadnicze zmiany dotyczące tzw. testu niezawisłości i bezstronności sędziego. Jest to stosunkowo nowa instytucja, która została wprowadzona prezydencką nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym latem ub.r. Ma ona w założeniu pozwolić na badanie spełnienia przez sędziego wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu i jego postępowania po powołaniu, jeżeli w okolicznościach danej sprawy mogą one doprowadzić do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mającego wpływ na wynik sprawy. Możliwość takich testów przewidziano wobec wszystkich sędziów, a zgodnie z obowiązującymi przepisami wniosek o taki test może złożyć strona postępowania prowadzonego przez danego sędziego.
Zgodnie z uchwalonymi w piątek zmianami test bezstronności sędziego będzie mogła zainicjować nie tylko strona postępowania, ale także "z urzędu" sam sąd. Nowela uzupełnia także możliwość badania podczas "testu" wymogów niezawisłości i bezstronności o przesłankę ustanowienia sądu "na podstawie ustawy".
Nowelizacja zakłada także wyłącznie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów za badanie, w ramach wszelkich procedur, spełnienia przez innego sędziego wymogów niezawisłości, bezstronności i ustanowienia go na podstawie ustawy. Oznacza to, że sędziowie nie będą ponosić odpowiedzialności dyscyplinarnej za ustalanie lub ocenę zgodności z prawem prawidłowości powołania sędziego lub wynikającego z tego powołania uprawnienia do orzekania.
Zmiany mają wejść w życie po 21 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
PiS złożył projekt tej nowelizacji w Sejmie 13 grudnia ub.r. Posłowie mieli zająć się projektem jeszcze przed nowym rokiem, ale został on zdjęty z porządku obrad. Wcześniej prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie współuczestniczył w przygotowaniu projektu ani nie konsultowano go z nim. Zaapelował o spokojne i konstruktywne prace parlamentarne nad projektem i zaznaczył, że nie zgodzi się na rozwiązania godzące w system konstytucyjny oraz nie pozwoli, aby do polskiego systemu prawnego został wprowadzony jakikolwiek akt prawny, który będzie podważał nominacje sędziowskie albo pozwalał komukolwiek je weryfikować.
Negatywnie o zmianach wypowiadał się koalicjant PiS - Solidarna Polska. Krytyczne opinie i stanowiska do tych przepisów przedstawiły m.in. Sąd Najwyższy, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i Krajowa Rada Sądownictwa. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
dsk/