Prezydenci Duda i Zełenski: dziękujemy Polakom za pomoc Ukrainie

2023-02-24 19:45 aktualizacja: 2023-02-25, 07:17
Prezydent Andrzej Duda i prezydent Wołodymyr Zełenski, fot. SERGEY DOLZHENKO  PAP/EPA
Prezydent Andrzej Duda i prezydent Wołodymyr Zełenski, fot. SERGEY DOLZHENKO PAP/EPA
Tragiczne dni i godziny próby zjednoczyły Polaków i Ukraińców. Wszyscy pracowali, by pomagać Ukrainie. Polacy stanęli na wysokości zadania i zachowali się jak trzeba wobec sąsiadów w potrzebie - mówili prezydent Andrzej Duda i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w Polsat News.

We wspólnym wywiadzie telewizyjnym prezydenci Polski i Ukrainy odnieśli się do wypadającej w piątek rocznicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

"Chciałbym powiedzieć, że jestem szczęśliwy, że w tych trudnych chwilach, godzinach, dniach i miesiącach mamy takich sąsiadów. Ukraińcy są związani z Polakami nie tylko szczęśliwymi dniami, ale także i w godzinach próby, i w tragicznych dniach, które nas zjednoczyły" - powiedział Zełenski. "Chcę podziękować za to narodowi polskiemu, jak również rządowi, premierowi... wszyscy pracowali, by pomagać Ukrainie" - podkreślił.

"To szczęście, że Ukraina ma obok siebie nie tylko Rosję, ale także innych sąsiadów, którzy okazali się prawdziwymi przyjaciółmi" - dodał Zełenski. Za te słowa podziękował mu prezydent Duda. "Tak samo jestem wdzięczny Polakom za to, że stanęli na wysokości zadania, jak to mówimy, zachowali się jak trzeba wobec sąsiadów, którzy znaleźli się w potrzebie" - podkreślił prezydent Duda.

Prezydenci odnieśli się też do wydarzeń sprzed roku, gdy na dzień przed inwazją prezydent Duda spotkał się w Kijowie z Zełenskim. "To była rzeczywiście chwila zupełnie wyjątkowa, cały ten czas był zupełnie wyjątkowy. Chociaż wiedzieliśmy, że będzie wojna (...) i że trzeba się spodziewać frontalnego rosyjskiego ataku, ale jak to w życiu - człowiek do końca nie dopuszcza do siebie myśli, że to się stanie, że to będzie coś tak strasznego. Nikt sobie właściwie od II wojny światowej nie wyobrażał, że w Europie, w cywilizowanych czasach tak nieprawdopodobnego barbarzyństwa, jakiego Rosjanie dopuścili się i dopuszczają na Ukrainie wobec społeczeństwa Ukrainy" - mówił Duda.

Podkreślił, że ludzie w Polsce są "tym ogromnie poruszeni, tym bardziej że jesteśmy sąsiadami".

Prezydenci Polski i Ukrainy: wizyta Joe Bidena w Kijowie to potężny sygnał dla Rosji, ale też dla Ukrainy i sojuszników

Prezydenci Polski i Ukrainy zapytani zostali o poniedziałkową wizytę prezydenta USA w Kijowie.

Prezydent Zełenski ocenił, że wizyta Bidena to historyczny i potężny sygnał dla Rosji, że świat będzie z Ukrainą. "Prezydent Biden przekazuje właśnie ten sygnał do Putina, że nikt go się nie boi. To również bardzo motywujący sygnał dla Ukrainy - gdy Biden z Zełenskim spacerują po ulicach Kijowa, to oznacza, że Ukraina wygra, bo Ameryka nie popiera 'loserów', popiera tych, którzy wygrywają, i tych, którzy mają wspólne wartości" - powiedział ukraiński prezydent.

Jak ocenił, wizyta Bidena w Kijowie to także sygnał dla Europy. "Dla wielu przedstawicieli Europy, którzy jeszcze nie przybyli do Ukrainy, by nas wesprzeć. Przyjazd prezydenta USA jest konkretnym przykładem: 'spójrzcie, ja się nie boję'. Wielu liderów europejskich przyjeżdżało, ale powinni przyjeżdżać wszyscy" - dodał prezydent Ukrainy. Podkreślił, że Ukraińcom przyjazd prezydenta Bidena zapewnił "motywację i broń".

"Wszyscy rozumieją, że prezydent USA nie przyjeżdża tak po prostu; rzecz jasna prezydent Ukrainy nie może o wszystkim powiedzieć, żeby wróg nie był przygotowany, ale to bardzo ważne, co przywiózł nam prezydent USA - broń, ale i również piękną pogodę" - zaznaczył Zełenski.

"Nie wątpię, że ta wizyta to znak, że Ameryka wierzy w zwycięstwo Ukrainy" - ocenił z kolei prezydent Duda. "Pozwolę sobie czytać to tak, że Ameryka nie tylko wierzy w zwycięstwo Ukrainy, ale także jest gotowa zainwestować w zwycięstwo Ukrainy" - podkreślił polski prezydent.

Jak zaznaczył, USA to "poważne państwo o poważnym przywództwie, światowy lider". "Joe Biden to prezydent państwa, które dysponuje największą na świecie armią i największym na świecie arsenałem" - mówił prezydent Duda. Zaznaczył, że siły wojskowe USA "to nie jest armia, która wylegiwała się na łące, tylko armia, która w ciągu ostatnich dziesięcioleci toczyła niejedną wojnę, to doświadczeni żołnierze". Przypomniał operację przerzucenia amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej z USA do Polski w jedynie kilka dni na początku 2022 roku.

"To pokazuje, jak sprawna jest armia amerykańska, i taką właśnie armią dysponuje prezydent USA Joe Biden. Pojechał do Kijowa - ze wzruszeniem patrzyłem, jak spacerował z Wołodymyrem (Zełenskim - PAP) po ulicach, placach Kijowa, w piękny słoneczny dzień, pokazując, że Kijów jest normalnym miastem, jest i będzie - bo taka jest wymowa tej obecności prezydenta Bidena tam. Dlatego że przy Ukrainie stoi Ameryka ze swoją siłą, swoim ogromnym potencjałem militarnym i zbrojeniowym - a także potencjałem pomocy finansowej, która cały czas jest dla Ukrainy przekazywana" - mówił prezydent Duda.

Prezydent Duda wezwał inne kraje sojusznicze do podobnej pomocy Ukrainie. "Ja cały czas apeluję do sojuszników: trzeba pomagać Ukrainie, Ukraina musi zwyciężyć; ta śmierć ludzi, która dzieje się dzisiaj w wyniku rosyjskiej napaści, rosyjskiej agresji, musi się zakończyć tym, że Ukraina wypchnie napastników ze swojej ziemi, wypchnie Rosjan z powrotem do Rosji, tam gdzie jest ich miejsce" - dodał prezydent. Dodał, że atak Rosji na Ukrainę to nic innego jak przejaw jej odradzających się tendencji imperialnych i neokolonialnych.

"Rosjanie muszą zostać za to ukarani, muszą zostać z Ukrainy wypchnięci. Karą dla Rosji będzie także to, że Rosja tej wojny nie wygra, że zostanie przywołana do porządku przez wspólnotę międzynarodową i prezydent Biden, jako niezwykle doświadczony polityk doskonale o tym wie" - ocenił prezydent Duda.

Prezydent Ukrainy: dziś potrzebna jest nam szybkość, odpowiednie tempo dostarczania broni

Prezydent Zełenski był pytany ile obecnie Ukraina potrzebuje broni. Odpowiedział, że wytrwałość ukraińskiego narodu i wsparcie świata pokazały, że gdy jesteśmy zjednoczeni i mamy ducha walki, to Ukraina jest w stanie bronić swojego państwa.

"Dziś potrzebna jest nam szybkość, odpowiednie tempo dostarczania broni. I nikt nie mówi o tym, że potrzebujemy tyle broni ile ma Rosja. Nie. Mamy ludzi i ludzie są naszą najlepszą bronią, ludzie zmotywowani. Ale trzeba pomóc Ukrainie, by ta wojna nie trwała bardzo długo, by wzmocnić naszą armię i przyspieszyć deokupację" - powiedział prezydent Ukrainy.

Prezydent Duda był z kolei pytany czy po rozmowach z prezydentem USA Joe Bidenem może przekazać Zełenskiemu dobre informacje - że będzie miał szybko broń jakiej potrzebuje, m.in. samoloty.

"Z całą pewnością, zwłaszcza z rozmów z panem prezydentem Joe Bidenem wiem, że Ukraina będzie otrzymywała to w istocie, czego potrzebuje, do tego, aby odpierać rosyjską inwazję, do tego, aby się utrzymać, do tego, że jeżeli nawet będzie - a niestety prawdopodobnie będzie kolejna ofensywa rosyjska - to po to, by tę ofensywę odeprzeć" - powiedział.

Podkreślał, że podczas rozmowy z Zełenskim w Rzeszowie słyszał, że Ukraińcy potrzebują przede wszystkim artylerii jak najdalszego zasięgu, w tym rakietowej, po to, by "odsadzić" przeciwnika na odległość i nie pozwolić się mu do siebie zbliżyć, bo w takiej sytuacji - jak zauważył polski prezydent - Rosjanie "zgniatają masą", wykorzystując to, że jest och więcej i nie szanując życia swoich żołnierzy.

Mówił, że nowoczesna broń jest niezbędna, by Ukraina mogła zniwelować tę rosyjską przewagę liczebności. "Jeśli to się uda, i prezydent Biden doskonale wie, że to się musi udać - pan pyta o samoloty - tak, prawdopodobnie Ukraina te samoloty dostanie, tylko najpierw Ukraina musi mieć pilotów" - mówił. Podkreślał, że dla tych samolotów trzeba też zorganizować zaplecze, bo wymagają one bardzo dobrego przygotowania i bazy oraz stałego serwisu na bardzo wysokim poziomie. Przede wszystkim jednak - zaznaczył Duda - samoloty te wymagają świetnie przygotowanych pilotów.

"Samoloty takie jak F-16, jak Mirage, jak Eurofightery, Gripeny itd. - to czym dysponują dziś armie NATO. Więc pewnie tak. Ale najpierw są potrzebni wyszkoleni piloci wojsk ukraińskich, którzy oczywiście są świetnymi pilotami, ale do tej pory pilotowali tylko samoloty posowieckie, MiGi i Su, więc teraz potrzebne jest ich przygotowanie na samoloty o standardach natowskich" - powiedział prezydent Duda, zaznaczając, że to przygotowanie "cały czas się toczy".

Zełenski: jest potrzebna koalicja samolotowa dla Ukrainy

We wspólnym wywiadzie telewizyjnym w Polsat News prezydenci Polski Andrzej Duda i Ukrainy Wołodymyr Zełenski odnieśli się do wypadającej w piątek rocznicy pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Prezydent Ukrainy był pytany m.in. o kwestię dostaw uzbrojenia dla Ukrainy, w tym samolotów.

W odpowiedzi Zełenski wskazał, że nie znamy planów prezydenta Rosji Wladimira Putina, ale "aby go zatrzymać potrzebna jest odpowiednia broń w standardzie NATO, która jest efektywna i może być odpowiedzią na te miliony osób, których tak (Putinowi-PAP) nie żal Rosji i które rzuca na śmierć".

"Potrzebna jest broń dalekiego zasięgu - nie do naszej ofensywy, ale żeby bronić naszych ludzi, bo broń wroga znajduje się w odległości, do której nie sięga nasza broń i mamy stałe straty wśród ludności cywilnej" - mówił prezydent Ukrainy.

Jak mówił, dlatego potrzebne są czołgi, gdyż Ukraina sama nie może się przeciwstawić licznym czołgom rosyjskim. "A ludzi nam szkoda. Nie możemy rzucać ludzi pod czołgi, jak to czyni Rosja" - zaznaczył.

Z kolei samoloty to forma "obrony przestrzeni powietrznej". "W całym świecie nie ma tylu rakiet obrony powietrznej, by strącać rosyjskie pociski. Ostatni pakiet dronów irańskich liczy 500 sztuk, wkrótce zostaną zastosowane przeciw nam. Dlatego powinniśmy stosować różną broń i likwidować zagrożenia z powietrza we współpracy obrony powietrznej z samolotami" - wskazał Zełenski.

Prezydent Duda o agresji Rosji na Ukrainę: to bandytyzm, napaść na wolne suwerenne państwo

Prezydenci Polski Andrzej Duda i Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapytani zostali o to kim jest dla nich Władimir Putin. "Przede wszystkim jest przywódcą Rosji, który złamał wszystkie reguły, nie tylko prawa międzynarodowego, ale także współżycia międzynarodowego" - odpowiedział Duda. Przyznał, że do ostatniej chwili przed atakiem Rosji na Ukrainę nie chciał dopuścić do siebie myśli, że Władimir Putin zdecyduje się na akt - jak podkreślił - takiej agresji.

"Oczywiście wiedziałem kto napadł na Ukrainę w 2014 r. To było jasne, że słynne zielone ludzki, tzw. separatyści w Donbasie, w Ługańsku, to tak naprawdę są rosyjscy żołnierze, regularna rosyjska armia poprzebierana dla kamuflażu, żeby nie było, że to Rosja napadła, przynajmniej teoretycznie, żeby się można było zapierać i kłamać na arenie międzynarodowej i mieć +takie excuse: to nie my+. Natomiast tak naprawdę wszyscy wiedzieli o co chodzi znakomicie, ale mimo wszystko to nie była otwarta, pełnoskalowa inwazja, nie w tym międzynarodowym znaczeniu. W jakimś sensie w związku z tym Rosjanie musieli się hamować" - mówił prezydent Polski.

"I szczerze mówiąc do ostatniej chwili myśmy myśleli, że może tutaj będzie próba jednak zrobienia czegoś podobnego, jakiegoś udawania, że to separatyści w Donbasie, w Ługańsku zostali zaatakowani przez wojska ukraińskie, a armia rosyjska wchodzi (...) jako siły rozjemcze, żeby ich rozdzielić i w efekcie zajmuje terytorium i udaje, że jest wielką armią niosącą pokój. Myśleliśmy, że chociaż na takie udawanie będzie się Władimir Putin wysilał, by nie pokazać, że jest pełnoskalowym brutalnym agresorem, który łamie wszystkie zasady, który stosuje bandytyzm międzynarodowy, że jest normalna bandyterka" - zaznaczył Duda.

Na pytanie czy Putin jest zbrodniarzem wojennym odpowiedział: "Przede wszystkim jest to bandytyzm, złamać wszystkie zasady, napaść na wolne suwerenne, niepodległe państwo, wydać taki rozkaz o pełnoskalowej agresji, o tym, że bombardowane są budynki cywilne, o tym, że giną ludzie, że są bombardowane szkoły, przedszkola, budynki użyteczności publicznej". Wskazał, że nie jest to wojna, która toczyłaby się tylko i wyłącznie pomiędzy oddziałami wojskowymi. "Rosjanie doprowadzili od razu do tego, że to się stało wojną totalną. Zaatakowano zwykłych ludzi, zaczęli burzyć ich domy, zaczęli rujnować ich życie" - dodał.

Prezydent Polski podkreślił, że na Ukrainie toczy się wojna totalna. Jak mówił, wystarczy posłuchać relacji, np. z Bachmutu. "Dzisiaj czytałem sprawozdanie jednego z uczestników tych walk, który powiedział, że średnia życia żołnierza, który wchodzi w Bachmucie do walki na front, to jest około pięć godzin, po pięciu godzinach taki żołnierz średnio licząc jest wyeliminowany, bo albo jest ciężko ranny, albo nie żyje. To pokazuje, jaka tam jest skala walki. Ten człowiek mówił, że tam spadają tysiące pocisków artyleryjskich dziennie" - mówił prezydent Duda. "To jest wojna na maksymalną skalę tocząca się każdego dnia. To jest rzeczywiście coś niewyobrażalnego" - wskazał.

Prezydent Ukrainy pytany był czy wyobraża sobie sytuację, w której Władimir Putin decyduje o tym, że wojska rosyjskie wycofują się z całego terytorium Ukrainy i czy mógłby usiąść z nim razem do stołu negocjacji na temat przyszłego pokoju.

"Przede wszystkim z Putinem nie zależy sobie niczego wyobrażać" - zaznaczył Wołodymyr Zełenski. "Dziś to jest mój wróg, wróg mojego narodu, mojego państwa" - podkreślił. "Dlatego powinniśmy być bardzo praktyczni w naszych działaniach. On nie chce znikąd wychodzić, trzeba go do tego zmusić. W jaki sposób? Uderzyć potężnym uderzeniem w jego armię i uderzyć w biznes, który wspierał tę wojnę poprzez sankcje, poprzez blokady ich rachunków i biznesu zagranicą oraz izolacją polityczną. To jest to, co my wszyscy powinniśmy czynić" - wskazał.

Jak mówił, wtedy prezydent Rosji "będzie osłabiony, będzie słaby i wtedy albo sam odejdzie, albo będziemy go wypierali, doprowadzimy do odpowiedniego stanu, do odpowiedniej jego wagi, znaczenia w jego kraju". "Kiedy będzie znaczył mniej we własnym kraju, jeśli te wszystkie kroki zostaną przedsięwzięte i to zadziała, to Putin odstąpi i będzie szukał kompromisu (...). To wówczas on będzie wysyłał informacje po całym świecie, wielkim i mniejszym krajom, że jest gotów do negocjacji. I wówczas powstanie kwestia w jaki sposób zechce wyjść z Ukrainy" - dodał Zełenski.

"Na dzień dzisiejszy nie jestem gotowy, ale tym niemniej dyplomacja może się włączyć do działania, wtedy, kiedy już ich nie będzie na naszym terytorium" - zaznaczył. Wskazał, że wiele zależy od tego, w jaki sposób Rosjanie wyjdą z Ukrainy. "Dlatego, że mogą wyjść i zabrać ze sobą wiele istnień ludzkich Ukraińców, i dlatego w ogóle z takim krajem nikt nie będzie gotów rozmawiać. I już z nimi będziemy rozmawiać językiem ultimatum. Dlatego wiele zależy od tego, w jakim czasie, w jaką godzinę i w jaki sposób oni wyjdą z Ukrainy i z jakimi ofiarami, z jakimi stratami" - mówił prezydent Ukrainy. (PAP)

Autorzy: Mikołaj Małecki, Wiktoria Nicałek, Marcin Jabłoński, Danuta Starzyńska-Rosiecka

mj/