"Stwierdzono u mnie nowotwór" - wyznał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jak stwierdził, obecnie "testuję na swojej własnej skórze stan polskiej służby zdrowia". "Mimo wielu obietnic, ona wygląda, jak wygląda. Teoretycznie niby wszystko jest poukładane, ale w praktyce są gigantyczne kolejki do lekarza, wręcz absurdalne terminy. A równocześnie prywatne kliniki działają. Jak ktoś jest bogaty, to bardzo szybko może otrzymać pomoc. Jak ktoś nie ma tych pieniędzy, a jeszcze nie daj Boże układów, to nie" - dodał.
Duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego zwrócił się z apelem, żeby się badać. Jak przyznał, sam o chorobie dowiedział się przypadkiem. "Dziękuję panu Bogu, że się dowiedziałem, że mam przyjaciół i bliskich, którzy mnie wspierają. Dzięki temu liczę, że z tego wyjdę" - powiedział "Rzeczpospolitej" ks. Isakowicz-Zaleski.
Podkreślił, że zaniedbywanie badań "to wyrządzanie sobie krzywdy”. "Ale też odpowiedzialność, która wynika z piątego przykazania" - wskazał. ("Rzeczpospolita")
js/