Wielka kariera Cate Blanchett miała trwać tylko 5 lat. Trwa prawie trzy dekady i szybko się nie skończy

2023-03-12 11:41 aktualizacja: 2023-03-13, 08:14
Cate Blanchett. Fot. PAP/DPA/Annette Riedl
Cate Blanchett. Fot. PAP/DPA/Annette Riedl
„To był wyjątkowo niebezpieczny i potencjalnie kończący karierę projekt” – powiedziała Cate Blanchett  o filmie „Tár”, gdy niedawno odbierała nagrodę BAFTA za rolę w tej produkcji. Ale to właśnie ryzyko, jakie niosło ze sobą zagranie wybitnej dyrygentki oskarżonej o stosowanie przemocy wobec podwładnych, sprawiło, że przyjęła tę rolę. Australijska gwiazda nie byłaby sobą, gdyby się bała grać kontrowersyjną postać. „Odrzucam role, które nie pozwalają na odkrycie czegoś nowego, nie mają w sobie ryzyka” – stwierdziła w rozmowie z  „Interview”. Dowodem na to, że ryzyko się opłaca, dwa Oskary. Trzeci może trafić w ręce Blanchett już w tę niedzielę.

O tym, że ma talent aktorski, Cate Blanchett dowiedziała się, gdy miała 9 lat. Powiedziała jej to... nauczycielka gry na pianinie. „Nie chcesz być pianistką, chcesz być aktorką” – powiedziała. W rozmowie z „The Guardian” gwiazda wyznała, że te słowa ją zasmuciły. Po latach uświadomiła sobie jednak, że nauczycielka miała rację. „Szybko wyłapała, że przychodziłam na lekcje i odgrywałam rolę muzyka” – wspomniała. 

Praca nad rolą

Lekcje gry na pianinie nie poszły jednak na marne. Przydały się, gdy Blanchett pracowała nad postacią Lydii Tár, wybitnej, ale i apodyktycznej kompozytorki, która jako pierwsza kobieta w historii kieruje największą niemiecką orkiestrą. Sukces przyćmiewają jednak oskarżenia o stosowanie przemocy wobec młodych kobiet. Todd Field, reżyser „Tár”, przyznał, że nie nakręciłby tego filmu, gdyby  Blanchett odrzuciła propozycję zagrania głównej roli. Postać Lydii Tár była bowiem skrojona pod australijską aktorkę. I nie chodziło tylko o jej talent, ale profesjonalizm, z którego słynie . O tym, że opinie o perfekcjonizmie Blanchett nie są przesadzone, Field przekonał się jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Gwiazda, w ramach przygotowań do roli, nie tylko znów zapisała się na lekcje gry na pianinie, ale nauczyła się też dyrygentury i opanowała język niemiecki. A kiedy po raz pierwszy stanęła na planie, znała na pamięć wszystkie dialogi.

Życie prywatne wybitnej aktorki

Ryzyka, którego tak szuka w proponowanych jej rolach, Blanchett unika poza planem. Aktorka od 25 lat wiedzie spokojne życie u boku męża, dramatopisarza Andrew Uptona, z którym wychowuje trzech synów i adoptowaną w 2015 roku córkę. Gdyby o ich związku miało zdecydować pierwsze spotkanie, najpewniej nic by z tego nie wyszło. W rozmowie z Jayem Leno aktorka przyznała, że ona i Upton początkowo nie darzyli się sympatią – on uważał, że aktorka jest zbyt powściągliwa, jej przeszkadzała jego arogancja. Przez pewien czas spotykali się tylko dlatego, że mieli wspólnych znajomych.. W końcu oboje zrozumieli, że te pierwsze oceny były błędne i umówili się na randkę. Udaną, bo trzy tygodnie później się zaręczyli. W 1997 roku wzięli ślub.

Andrew Upton pomylił się nie tylko w tej pierwszej ocenie Blanchett. Błędnie ocenił też jej szanse na wielką karierę. Choć był pewien, że jego żona znajdzie się na aktorskim szczycie, to był też przekonany, że jej sława nie potrwa długo. „Gdy wchodziłam do przemysłu filmowego, a było to bardzo dawno temu, pamiętam, jak mój mąż powiedział z czułością, okazując ogromne wsparcie: + Ciesz się tym kochanie, masz pięć lat, jeśli dopisze ci szczęście+” – wspomniała w rozmowie z „OK! Magazine” aktorka. I dodała, że rzeczywiście miała szczęście, ale też bardzo temu szczęściu pomogła, dokonując właściwych wyborów zawodowych. Stale umacniała swoją pozycję w branży, a role w takich produkcjach jak: „Utalentowany pan Ripley”, „Władca pierścieni”, „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”, „Aviator” czy „Blue Jasmine” przyniosły jej status gwiazdy i dwa Oscary. 

Poglądy i zaangażowanie w sprawy społeczne

Fakt, że Blanchett nie daje pretekstu do zajmowania się jej życiem prywatnym sprawia, że prasa częściej koncentruje się na jej poglądach i zaangażowaniu w sprawy społeczne, głównie walkę o równe traktowanie kobiet oraz ochronę środowiska. Aktorka przez lata była wegetarianką, na podobny styl życia próbowała także namówić dzieci.  „Mój mąż chciał mieć świnie, zgodziłam się pod warunkiem, że powiemy naszym dzieciom, że kiełbasa i bekon, które jedzą pochodzą właśnie od takich świń. Chciałam, żeby moje dzieci nawiązały głęboką więź z tymi uroczymi prosiętami, a potem powiedziałabym im o tym. Dzieci były niewzruszone tym faktem, byłam wstrząśnięta. Moja próba przekształcenia rodziny w wegetarian zakończyła się sromotną klęską” – wspomniała w rozmowie z Julią Roberts opublikowaną na łamach „Interview”. To niepowodzenie jej nie zniechęciło. Rok temu wraz z Dannym Kennedym, amerykańskim przedsiębiorcą i działaczem na rzecz ochrony środowiska, nagrała podcast „Climate of Change” poświęcony postępującej zmianie klimatycznej. 

Kto wie, czy Blanchett za jakiś czas nie poświęci się całkowicie działalności na rzecz ekologii i praw kobiet. Od pewnego czasu gwiazda coraz częściej mówi bowiem o wycofaniu się z przemysłu filmowego. „Wraz z wiekiem aktorstwo staje się coraz bardziej upokarzające. Kiedy byłam młodsza, zastanawiałam się, dlaczego starsi aktorzy, których podziwiałam, wciąż mówili o odejściu. Teraz zdaję sobie sprawę, że to dlatego, że chcą zachować strzępki zdrowia psychicznego” – wyznała w wywiadzie dla „Interview”. O planach rezygnacji z aktorstwa mówiła też w rozmowie z „Vanity Fair” w której porównała ten zawód do romansu. „Zakochujesz się i odkochujesz, wciąż musisz być uwodzona” – stwierdziła. Fanom talentu Blanchett pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze wielu reżyserów będzie umiało sprawić, że australijska gwiazda na nowo zakocha się w graniu. (PAP Life)

kgr/