W nocy z niedzieli na poniedziałek w hollywoodzkim Dolby Theatre odbyła się 95. ceremonia wręczenia Oscarów. Tryumfatorem gali - zgodnie z przewidywaniami krytyków - została komedia science fiction "Wszystko wszędzie naraz" Daniela Kwana i Daniela Scheinerta. Twórcy produkcji odebrali siedem statuetek - za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny, montaż (Paul Rogers), role drugoplanowe (Ke Huy Quan i Jamie Lee Curtis) oraz dla aktorki pierwszoplanowej (Michelle Yeoh).
Przewidywalna gala. Wygrał film typowany przez bukmacherów
W ocenie Maciejewskiego gala była "przewidywalna". "Powtarzamy to prawie co roku, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że mówimy o najbardziej nagłośnionej, najszerzej opisywanej filmowej gali w roku, to tutaj te niespodzianki zdarzają się bardzo rzadko" - podkreślił.
Wskazał, że "ze wszystkich notowań bukmacherów, ale i tych, którzy obserwują Oscary szczególnie dokładnie, wynikało, że film 'Wszystko wszędzie naraz' zwycięży w większości kategorii i tak też się stało".
Przyznał, że gdyby on decydował o tym, kto otrzyma statuetkę, to jego decyzja była by inna. "Film 'Wszystko wszędzie naraz', który to film jest bardzo zręczny i błyskotliwy, który powtarza schematy kojarzące się z kinem Quentina Tarantino i innych postmodernistów kina amerykańskiego w sposób, jak mówię błyskotliwy, w formie, która wydaje się nowatorska, a tak naprawdę jest dosyć konserwatywna. Przesłanie filmu Daniela Kwana i Daniela Scheinerta jest również dosyć konserwatywne, dlatego może się podobało" - wskazał krytyk filmowy.
Jak mówił, "to jest przykład filmu, który 'rozgrzesza sumienia'". "To jest niby kino artystyczne, bo to jest film, który zdobywa Oscary, więc mamy poczucie, że oglądamy kino z najwyższej półki, natomiast jest to kino bardzo łatwe w odbiorze, bardzo komunikatywne. To nie jest zarzut oczywiście, ale są filmy, które są bardziej chropowate, zdecydowanie lepsze od 'Wszystko wszędzie naraz', czyli np. 'Duchy Inisherin' czy 'Tar', w tym roku bez nagród" - ocenił Maciejewski.
W kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy statuetki nie otrzymał "IO" Jerzego Skolimowskiego. Historia osiołka, który tułając się po świecie, obserwuje pełen okrucieństwa i pychy świat ludzi, została przyjęta w Stanach Zjednoczonych z dużym entuzjazmem. Oscar trafił do wojennej produkcji Netfliksa filmu "Na Zachodzie bez zmian" Edwarda Bergera.
"Mam poczucie, że staraliśmy się trochę zaklinać los, cieszyliśmy się samą nominacją do Oscara, bo to jest wielki sukces, ale sam reżyser mówił, że byłby najbardziej zaskoczony ze wszystkich, gdyby tego Oscara otrzymał" - powiedział krytyk filmowy.
Jego faworytem do Oscara w tej kategorii był film "Blisko" Lukasa Dhonta. "To mój ulubiony film w tej kategorii, wyjątkowo piękny" - zaznaczył.
Również bez niespodzianki - "Na Zachodzie bez zmian" z Oscarem
"'Na Zachodzie bez zmian' jest dobrym filmem, to jest dobre, mocne, konwencjonalne kino wojenne, nakręcone według zasad gatunku, poruszające, oparte o wybitną literaturę. Jest to film, który ciężko porównywać z kameralnymi, niszowymi filmami takimi, jak polski 'IO' Skolimowskiego. Tutaj też nie ma niespodzianki, najmniejszej. Te typowania bukmacherów były jeszcze ostrzejsze, więc to by była wielka sensacja, gdyby ten tytuł niemiecki nie otrzymał tego Oscara, stało się zgodnie z przewidywaniami" - wskazał Maciejewski.
Odniósł się także do tego, że Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej po raz drugi odrzuciła prośbę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, żeby wypowiedział się podczas ceremonii wręczenia Oscarów. "Akademia jest konsekwentna. Myślę, że w zeszłym roku ta odmowa bolała nas bardziej, byliśmy świeżo po wybuchu wojny, w tym roku oni utrzymali tę decyzję, trudno się z tym spierać, tzn. to ma być impreza filmowa niepolityczna. My w Polsce mamy raczej jednoznaczny stosunek do tego, ale być może inne kraj i część Amerykanów opinii na temat wojny w Ukrainie nie ma. Według mnie, ale to czysto subiektywna opinia, Zełenski powinien przemówić i byłoby to dobrze odebrane, na pewno w Polsce, pytanie tylko, czy Oscarom zależy na tym, żeby być akurat dobrze w Polsce odebranym. Myślę, że to nie była decyzja podejmowana szybko i przeważyło myślenie globalne" - tłumaczył krytyk.
Dr M. Oleszczyk: szalona, familijna komedia sci-fi wielkim triumfatorem
Wielkim triumfatorem 95. gali wręczenia Oscarów okazał się film "Wszystko wszędzie naraz" reżyserskiego duetu znanego jako The Daniels - mówi PAP filmoznawca, wykładowca Wydziału "Artes Liberales" Uniwersytetu Warszawskiego i twórca podcastu SpoilerMaster dr Michał Oleszczyk.
"Ta szalona, familijna komedia sci-fi, rozegrana jednocześnie w alternatywnych odnogach wielogatunkowego multiwersum otrzymała aż siedem statuetek, w tym te za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny i dla trójki aktorów: pierwszoplanowej Michelle Yeoh i drugoplanowych Jamie Lee Curtis i Ke Huy Quana" - wyjaśnił.
Michał Oleszczyk przypomniał, że "urodzona w Malezji Yeoh i urodzony w Wietnamie Południowym Quan należą do bardzo wąskiej grupy aktorów pochodzenia azjatyckiego docenionych przez Akademię". "Yeoh to legenda kina sztuk walki, m.in. 'Przyczajony tygrys, ukryty smok', a Quana cały świat znał dotąd głównie z ról dziecięcych w 'Indianie Jonesie i Świątyni Zagłady' i 'Goonies'" - powiedział.
Gigantyczny sukces amerykańskiej firmy producenckiej A24 - wypromowała "Wszystko wszędzie naraz" i "Wieloryba"
"Najnowszy oscarowy wieczór można uznać za gigantyczny triumf amerykańskiej firmy producenckiej A24, która w trudnym okresie popandemicznym wypromowała 'Wszystko wszędzie naraz' na frekwencyjny hit - i podpisała także 'Wieloryba', za którego z kolei statuetkę aktorską zgarnął Brendan Fraser, znacząc wspaniały aktorski comeback po latach ról w poślednich filmach akcji" - ocenił, dodając, że "'Wieloryb' zdobył także statuetkę za charakteryzację". "Tym samym wszystkie cztery statuetki aktorskie trafiły jednej nocy do produkcji A24" - podkreślił filmoznawca.
Zwrócił uwagę, że "kiedy w zeszłym roku w głównej kategorii tryumfowała 'CODA' studia AppleTV, wydawało się, że streaming zwyciężył nad salą kinową". "W tym roku jest dokładnie odwrotnie - prawie wszystkie filmy głównej oscarowej stawki miały dystrybucję przede wszystkim kinową. Wyjątkiem jest niemiecka produkcja Netfliksa 'Na Zachodzie bez zmian'", która pokonała polskiego 'IO' Jerzego Skolimowskiego w kategorii Filmu Międzynarodowego, a do tego otrzymało trzy statuetki techniczne za zdjęcia, muzykę i scenografię" - ocenił twórca podcastu SpoilerMaster.
Przegrani Oscarów
"Ewidentnymi przegranymi wieczoru są 'Fabelmanowie', 'Tár', 'Duchy Inishirin', 'W trójkącie' i 'Elvis', które nie zdobyły ani jednej statuetki - mimo że wiele rankingów do nagród typowało Austina Butlera za 'Elvisa' i Cate Blanchett za 'Tár'" - powiedział dr Oleszczyk.
"Hollywood otwiera się na kino niekonwencjonalne, dynamiczne formalnie"
Zwrócił uwagę, że "triumf 'Wszystkiego wszędzie naraz' świadczy o tym, że Akademia otwarła się na kino niekonwencjonalne, dynamiczne formalnie, mieszające rejestry poważne z dziką zabawą gatunkiem". "Jest to film o tym, jak doświadczamy świata przefiltrowanego przez ciągłe internetowe przebodźcowanie, w nieustannym zalewie zmiennych obrazów" - dodał.
"Skoro Spielberg odchodzi z niczym, a na Oscarach triumfuje film młodych, narwanych reżyserów, którzy - jak sami stwierdzili w mowie dziękczynnej - mają się za jego uczniów, a na dodatek w ich filmie gra dziecięca gwiazda okryta przed laty przez tegoż Spielberga, to możemy chyba mówić o pełnej, symbolicznej i zarazem szeroko uśmiechniętej zmianie kreatywnej warty w Hollywood" - ocenił dr Michał Oleszczyk. (PAP)
Autorzy: Katarzyna Krzykowska, Grzegorz Janikowski
js/