"Właśnie skończyłem rozmowę telefoniczną z moim rosyjskim odpowiednikiem, ministrem Szojgu. Jak wielokrotnie mówiłem, ważne jest, by wielkie mocarstwa były wzorami przejrzystości i komunikacji. Stany Zjednoczone będą nadal latać i operować gdziekolwiek tylko pozwala na to prawo międzynarodowe. A Rosja ma obowiązek operować swoimi wojskowymi samolotami w bezpieczny i profesjonalny sposób" - powiedział Austin podczas konferencji po wirtualnym spotkaniu grupy kontaktowej ds. wsparcia obronnego Ukrainy.
Austin stwierdził, że wtorkowe zderzenie było "częścią schematu agresywnego zachowania i ryzykownych działań rosyjskich pilotów w międzynarodowej przestrzeni powietrznej".
Odmówił jednocześnie podania szczegółów rozmowy z Szojgu.
Planowana rozmowa Gierasimow - Milley
Rozmowę ze swoim odpowiednikiem, szefem Sztabu Generalnego gen. Walerijem Gierasimowem odbyć ma również najwyższy rangą amerykański dowódca gen. Mark Milley. Szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów powiedział, że nie jest pewny, czy intencją Rosji było zniszczenie drona MQ-9, choć z pewnością celowe było agresywne przechwycenie go przez rosyjskie myśliwce. Dodał, że USA posiadają "absolutne dowody" na to, że rosyjski Su-27 w agresywny sposób uderzył w MQ-9.
"Czy to był akt wojny? Nie zamierzam w to się mieszać. Incydenty się zdarzają. Oczywiście, nie szukamy konfliktu zbrojnego z Rosją. I uważam, że w tym punkcie powinniśmy przeprowadzić dochodzenie i przejść dalej" - ocenił Milley.
Odnosząc się do możliwego wydobycia wraku, wojskowy stwierdził, że znajduje się na głębokości ok. 1,5 km i prawdopodobnie "nie ma zbyt wiele do wydobycia". Dodał jednak, że choć USA nie mają na miejscu swoich okrętów, to ma "wielu przyjaciół i sojuszników" i rozważają opcje w sprawie odzyskania szczątków drona. Zaznaczył, że minie kilka dni, zanim jasne będzie, gdzie znajdują się szczątki i zapowiedział, że dopiero wówczas prezydent USA podejmie decyzję w sprawie tego, co zrobić.
Szef Pentagonu: tworzymy siłę bojową, która pozwoli Ukraińcom na zmianę dynamiki na polu bitwy
Tworzymy siłę bojową, która pozwoli Ukraińcom na zmianę dynamiki na polu bitwy - oświadczył Lloyd Austin po 10. spotkaniu grupy kontaktowej ds. wsparcia obronnego Ukrainy. Dodał też, że Rosji "kończą się zdolności i sojusznicy".
"Tworzymy siłę bojową do stopnia, który uważamy, że da im (Ukraińcom) szansę na zmianę dynamiki na polu bitwy w pewnym punkcie w przyszłości, kiedykolwiek będą chcieli to zrobić. Platformy, szkolenie, utrzymanie i logistyka, które dostarczamy, uczynią znaczącą różnicę" - powiedział Austin na konferencji prasowej po spotkaniu z ministrami obrony z 51 krajów.
Odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy straty ponoszone przez Ukrainę podczas obrony Bachmutu, mogą przeszkodzić Ukrainie w przeprowadzeniu wiosennej ofensywy.
Jak ocenił, decyzja o tym, czy wycofać się z Bachmutu, należy do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i nawet jeśli zdecyduje się "zrepozycjonować" swoje siły, to nie będzie to oznaczać przegrania wojny.
"To prawdopodobnie będzie oznaczać, że pozycjonuje się tak, by zachować przewagę" - powiedział Austin.
Występujący obok niego przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley stwierdził, że Rosja dokonuje skromnych postępów pod Bachmutem, ale płaci za to ogromną cenę. Zwrócił też uwagę na to, że stosowana przez Rosjan strategia "bezmyślnych frontalnych ataków" skutkuje potężnymi stratami, giną setki żołnierzy każdego dnia.
"Fala za falą rosyjscy żołnierze są rzucani w chaos wojny, bez jakiejkolwiek zsynchronizowanej koordynacji" - zauważył Milley.
Wskazał też, że po roku wojny dla Władimira Putina powinno być oczywiste, że nie jest w stanie osiągnąć swoich celów poprzez jej kontynuację. O przewadze Ukrainy wspieranej przez Zachód mówił też Austin.
"Ukraina jest zaopatrywana przez ponad 40 krajów. Tymczasem Rosja musi polegać na Iranie i Korei Północnej; musi używać sprzętu pochodzącego z II wojny światowej. Więc Rosji kończy się sprzęt i kończą się jej przyjaciele" - oznajmił szef Pentagonu. Zapowiedział przy tym, że partnerzy Ukrainy będą w dalszym ciągu "głęboko sięgać po nowe donacje" sprzętu dla Ukrainy przez cały rok.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
dsk/