Były prezydent Saakaszwili o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku: Smoleńsk był zemstą za Tbilisi

2023-04-12 11:25 aktualizacja: 2023-04-12, 20:44
Lech Kaczyński, Micheil Saakaszwili, Gruzja, 2007 r., Fot. PAP/Radek Pietruszka
Lech Kaczyński, Micheil Saakaszwili, Gruzja, 2007 r., Fot. PAP/Radek Pietruszka
Lech Kaczyński był moim politycznym nauczycielem i bratnią duszą, a zatem kimś więcej, niż przyjacielem. Ten wielki polski bohater jest również bohaterem narodowym Gruzji - ocenił na Facebooku były gruziński prezydent Micheil Saakaszwili, który obecnie przebywa w swojej ojczyźnie w areszcie. I dodał, że prezydent prof. Lech Kaczyński "poświęcił swoje życie za Gruzję, bo wiem na pewno, że Smoleńsk był zemstą za Tbilisi z 2008 roku". "Putin zabił jego, a teraz zabija mnie" - ocenił.

Polityk nawiązał w ten sposób do obchodzonej w poniedziałek 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej, w której zginął m.in. prezydent RP prof. Lech Kaczyński. Według Saakaszwilego winę za śmierć byłego polskiego prezydenta ponosi Rosja i osobiście Władimir Putin.

"Putin zabił jego, a teraz zabija mnie" - napisał komentując wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku.

Jego zdaniem, to co zdarzyło się w Smoleńsku było "zemstą za Tbilisi w 2008 roku", czyli ówczesne dyplomatyczne zaangażowanie prezydenta Kaczyńskiego na rzecz powstrzymania rosyjskiej agresji na Gruzję.

"(Kaczyński) poświęcił swoje życie za Gruzję. (...) Kiedyś mi mówił - różnica między tobą a mną jest taka, że dzięki członkostwu Polski w UE ja po okresie swojej prezydentury pozostanę przy życiu, a ty możesz zginąć. Cóż, Putin zabił jego, a teraz zabija mnie" - napisał Saakaszwili, odnosząc się do swojego pobytu w areszcie i poważnych problemów zdrowotnych.

Komentarz polityka został opublikowany w językach gruzińskim, angielskim i polskim.

"Miałem w tym samolocie wielu przyjaciół. Zresztą, przed wyjazdem Lech zadzwonił do mnie i zaproponował, żebym poleciał razem z nim, ponieważ wśród polskich oficerów zabitych (przez Sowietów w Katyniu w 1940 roku - PAP) było też wielu Gruzinów. Odpowiedziałem, że w takim przypadku ten samolot nigdy nie dotrze do celu, ponieważ nie będzie mógł wylądować. Cóż, tragedia wydarzyła się nawet bez mojej obecności (na pokładzie - PAP)" - wspominał Saakaszwili.

Polityk przywołał także okoliczności, które towarzyszyły jego podróży na pogrzeb prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego w Krakowie.

"Otrzymałem tę szokującą wiadomość podczas podróży do Stanów Zjednoczonych. Musiałem spieszyć się z powrotem, ponieważ europejskie lotniska były zamykane jedno po drugim. Polecieliśmy do Europy małym prywatnym samolotem, dłuższą drogą w kierunku południowym. Później czekał już na nas gruziński samolot prezydencki. Okłamaliśmy kontrolerów ruchu lotniczego we Włoszech i Turcji, nawet nie zapytaliśmy o pozwolenie Ukraińców i ostatecznie wylądowaliśmy w Krakowie" - relacjonował były przywódca Gruzji.

"Boskim zrządzeniem losu wszedłem na Wawel dokładnie w chwili, gdy kondukt pogrzebowy udawał się w kierunku miejsca spoczynku (Lecha Kaczyńskiego). Zatrzymałem się, nie wiedząc, jak się zachować, ponieważ to już była prywatna uroczystość rodzinna. Ujrzał mnie Jarosław Kaczyński. Wskazał ręką, żebym dołączył. Zapamiętam tę chwilę do końca życia" - przyznał Saakaszwili.

10 kwietnia przypadła 13. rocznica katastrofy smoleńskiej. Tego dnia w 2010 roku, w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęło 96 osób, wśród nich: prezydent prof. Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz inne osobistości. Polska delegacja udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

12 sierpnia 2008 roku, podczas rosyjskiej inwazji na Gruzję, ówczesny prezydent Polski prof. Lech Kaczyński wraz z przywódcami Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii udał się do Tbilisi, gdzie podczas wiecu wygłosił przemówienie. "Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę" - ocenił wówczas prezydent Kaczyński, przewidując kolejne agresywne działania Rosji wobec sąsiednich krajów.

Saakaszwili pełnił funkcję prezydenta Gruzji w latach 2004-2007 i 2008-2013. Od jesieni 2021 roku polityk przebywa w areszcie. W ocenie wielu gruzińskich i zachodnich obrońców praw człowieka stan zdrowia byłego szefa państwa jest tak poważny, że zagraża jego życiu. (PAP)

kw/