Prezydent Duda: wizyta prezydenta Izraela w Polsce jest pozytywnym znakiem odnawiania przyjaźni

2023-04-20 13:27 aktualizacja: 2023-04-20, 13:47
Andrzej Duda, Isaac Herzog, Fot. PAP/Radek Pietruszka
Andrzej Duda, Isaac Herzog, Fot. PAP/Radek Pietruszka
Mamy nadzieję, że Izrael chce mieć w tej części Europy raczej przyjaciela, niż państwo, które jest mu obojętne. Z tego powodu wizyta prezydenta Izraela Icchaka Herzoga, a także rozmowa, którą z nim odbyłem jakiś czas temu, są pozytywnymi oznakami odnawiania przyjaźni - powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Israel Hayom".

W wywiadzie dla izraelskiego dziennika prezydent Duda pytany był m.in. o to, w jakim stopniu obecność prezydenta Izraela Icchaka Herzoga podczas wydarzeń upamiętniających 80. rocznicę wybuchu powstania oznacza ponowną normalizację w relacjach między Polską a Izraelem.

"To bardzo pozytywne, że prezydent Izraela przyjeżdża do Polski, aby wziąć udział w obchodach. Przyczyna jest taka, że można powiedzieć, że było to powstanie wspólne dla Polski i Izraela. Jest rzeczą bardzo pozytywną, że oba nasze państwa, Polska i Izrael, pragną uczcić pamięć bohaterów powstania w getcie. To bardzo dobrze, że obydwaj chcemy pochylić głowę i oddać hołd męstwu wojowników tego powstania" - podkreślił Andrzej Duda.

Jak wskazywał, obecność prezydenta Izraela na uroczystościach upamiętniających jest bardzo ważna.

"Dla mnie relacje między Polską a Izraelem, w tym także stosunki dyplomatyczne, powinny być rzeczą całkowicie naturalną i oczywistą" - podkreślił.

Prezydent pytany, dlaczego zaprosił na obchody także prezydenta Niemiec Franka–Waltera Steinmeiera, odparł: "Prezydent Steinmeier, którego dobrze znam, chciał przyjechać na to wydarzenie. Uważa on, że obowiązkiem prezydenta Niemiec, jako narodu sprawców, jest tu być i oddać cześć poległym w powstaniu. Chciałbym, aby jego obecność symbolizowała pokój, przebaczenie i pragnienie trwałego pokojowego współistnienia naszych narodów" - powiedział prezydent.

Prezydent Duda pytany był w wywiadzie również m.in. możliwość rozszerzenia wyjazdów młodzieży z Izraela do Polski także o wyjazdy do Niemiec.

"Byłoby to bardzo pozytywne, gdyby programy tych wyjazdów obejmowały trasę, która odzwierciedlałaby historię Holokaustu. Z tego punktu widzenia dobrze by było, gdyby wyjazdy te zaczynały się pod Berlinem, w Wannsee. To tam dygnitarze reżimu nazistowskiego postanowili wdrożyć 'ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej'" - podkreślił Andrzej Duda.

"Nazizm narodził się w Niemczech, tam miały miejsce pogromy w Noc Kryształową i tam są korzenie Holokaustu. Tam powstały pierwsze obozy koncentracyjne. Niemcy zaczęli budować obozy koncentracyjne i obozy zagłady w Polsce dopiero, gdy zajęli nasz kraju i włączyli go do Rzeszy, tworząc Generalną Gubernię. W ten sposób założyli noszący niemiecką nazwę obóz Auschwitz–Birkenau. To obóz będący dla wielu Żydów, zwłaszcza młodych, symbolem Holokaustu. Był to obóz niemiecki" - zaznaczył prezydent. Dlatego - jak mówił - "trasa tej pielgrzymki do miejsc śmierci powinna się rozpoczynać w Niemczech, gdzie zainicjowano Holokaust i stamtąd prowadzić dalej do dzisiejszej Polski, która była wówczas okupowana przez Niemców".

"Pragniemy jednak, aby trasy wizyt młodych Izraelczyków przyjeżdżających dziś do Polski nie ograniczały się tylko do lat, w których niemieccy naziści dokonywali tu Zagłady i mordu na narodzie żydowskim. Chcemy, aby zobaczyli, że obecność Żydów w Polsce i współistnienie polsko–żydowskie trwa od prawie 1000 lat" - podkreślił Andrzej Duda.

Prezydent pytany był również o słowa będącego obecnie w opozycji byłego premiera Izraela Jaira Lapida o tym, że projekt porozumienia między Polską i Izraelem ws. wycieczek to "poddanie" Izraela Polsce i "narodowa hańba".

"Polacy przez lata próbowali wszelkimi sposobami ukryć i zaprzeczyć udziałowi wielu Polaków w eksterminacji (Żydów podczas Holokaustu) - obok tych Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy działali, by ratować Żydów. To niedopuszczalne, że wycieczki młodzieży przyjeżdżające, by dowiedzieć się o Holokauście, poznają polską narrację" - napisał Lapid w połowie kwietnia na Twitterze.

Prezydent odpowiedział, że słyszał "o oświadczeniu pewnego znanego w Izraelu polityka, członka poprzedniego rządu izraelskiego, który znany jest z wrogości wobec Polski i narodu polskiego". "Ujmę to tak: dla nas ten człowiek jest skompromitowanym kłamcą. Ma jakiś swój interes polityczny w dzieleniu naszych narodów i państw. Nie obawiam się powiedzieć, że on szkodzi żywotnym interesom Izraela" - powiedział prezydent.

"Wyjaśnię, dlaczego: Polska jest krajem, który zawsze był przyjaźnie nastawiony wobec Izraela. Przy licznych okazjach broniliśmy Izraela w gremiach międzynarodowych. Nawet kiedy w Unii Europejskiej publicznie potępiano politykę Izraela, Polska tego nie popierała. Przez kilkadziesiąt lat odnosiliśmy się do Izraela bardzo życzliwie. Znalazło to wyraz również w pewnych obszarach, o których nie mogę opowiedzieć szerzej. Kto usiłuje sabotować relacje polsko–izraelskie, próbuje także sabotować interesy Izraela, w tym interesy bezpieczeństwa. Tyle mam do powiedzenia w tej sprawie" - oświadczył.

Na pytanie, czy kryzys, którego Polska i Izrael doświadczyły w ciągu ostatnich pięciu lat, jest już za nami, prezydent odparł, że "w ostatnich latach doświadczyliśmy obniżenia intensywności relacji polsko–izraelskich".

"Powiem uczciwie, że to wielki 'sukces' pana, o którym mówiłem. Ten człowiek krzywdził i znieważał naród polski. Uważamy, że nie mamy powodu, aby uczestniczyć w tego rodzaju dyskursie, toteż postanowiliśmy zachować milczenie" - zaznaczył prezydent Duda.

"Uznaliśmy, że jeśli ówczesny rząd Izraela nie potrzebuje nas jako przyjaciela, to możemy nim nie być. Jednocześnie wciąż mamy nadzieję, że Izrael chce mieć w tej części Europy raczej przyjaciela, niż państwo, które jest mu obojętne. Po prostu. Z tego powodu wizyta prezydenta Herzoga, a także rozmowa, którą z nim odbyłem jakiś czas temu, są pozytywnymi oznakami odnawiania przyjaźni" - podkreślił.

Na pytanie, jakie wnioski możemy wyciągnąć z tego kryzysu, by nie powtórzył się w przyszłości, prezydent Duda odparł, że "przede wszystkim powinniśmy nauczyć się patrzeć na historię obiektywnie".

"Nikt z nas nie wie, ile krwi żydowskiej płynie w jego żyłach, ponieważ w ciągu 1000 lat wszystko się wymieszało. My, Polacy, jako naród i społeczeństwo także wiele wycierpieliśmy podczas II wojny światowej. W trakcie wojny wymordowano około sześciu milionów obywateli polskich, w tym ponad trzy miliony polskich Żydów, a więc około trzech milionów z nich nie było Żydami. Również Polacy niebędący Żydami byli mordowani przez nazistów. Walczyliśmy o niepodległość" - wskazywał.

Andrzej Duda podkreślił, że należy pamiętać, że wszelka pomoc Żydom na ziemiach polskich pociągała za sobą karę śmierci.

"Świadomość tego faktu musi mieć każdy, kto bada stosunki polsko–żydowskie w tym okresie. Wielu Polaków wraz z rodzinami zostało zamordowanych przez Niemców za pomoc Żydom. Są oni upamiętniani w różnych miejscach w Polsce. Wszyscy wiedzą, że w Jad Waszem najwięcej drzewek posadzono dla upamiętnienia Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata z Polski" - mówił prezydent.

Jak ocenił, "nie powinno się porównywać Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata z Europy Zachodniej do tych z Polski".

"Tutaj karą za pomoc Żydom nie było więzienie, tylko śmierć. Tak jak rodzina Ulmów, która za pomoc Żydom została zastrzelona na miejscu – małżeństwo wraz z ich siedmiorgiem dzieci. Zapłacili życiem swoim i swoich dzieci za pomoc żydowskim sąsiadom. Rozstrzelani zostali wszyscy: Żydzi i Polacy" - podkreślił.

Prezydent wskazywał jednocześnie, że w Polsce podczas II wojny światowej byli ludzie różnego typu, jak w każdym innym społeczeństwie. "Była grupa bohaterów, którzy pomagali Żydom z narażeniem własnego życia. Wielu z nich do dziś nie doczekało się uznania. Była też większość wystraszona okupacją niemiecką, która bała się o życie swoje oraz swoich bliskich i chciała tylko przetrwać. Byli też bandyci, którzy denuncjowali Żydów, wydawali ich Niemcom, a także ci, którzy uczestniczyli w zbrodniach. Jak w każdym innym społeczeństwie" - powiedział.

"Ale jeśli się spojrzy na ogół polskiego społeczeństwa, nie było ich tak wielu. Oczywiście potępiamy ich z całą mocą. Dziś nie znaleźliby dla siebie miejsca w naszym społeczeństwie. Nawiasem mówiąc, w czasie wojny polskie podziemie dokonało egzekucji na wielu z nich. Tak jak na policjancie, który zadenuncjował rodzinę Ulmów – został on przez polskie państwo podziemne osądzony i zastrzelony" - zaznaczył.

Prezydent zauważył również, że w Polsce nie było żadnej narodowej instytucji czy organu władzy, który kolaborowałyby z nazistami.

"Wręcz przeciwnie: podziemie, które współpracowało z rządem na uchodźstwie, powołało Żegotę – organizację, której celem była pomoc Żydom. Dlatego boli nas, gdy słyszymy oskarżenia wobec narodu polskiego ze strony nieodpowiedzialnych osób z Izraela i innych miejsc" - podkreślił.

Prezydent Duda pytany był w wywiadzie również m.in. o to, kiedy zostanie powołany nowy ambasador Polski w Izraelu. "Osoby odpowiedzialne za tę procedurę są w trakcie wyłaniania odpowiedniej osoby" - odpowiedział.

Z kolei na pytanie, czy po wizycie prezydenta Izraela w Polsce odwiedzi Izrael, Andrzej Duda odparł, że zmagamy się w naszym regionie z wojną, wojną wszczętą przez Rosję na Ukrainie. "Moim najważniejszym zadaniem jest chronienie bezpieczeństwa Polski. Obecnie każda moja podróż zagraniczna koncentruje się wokół kwestii związanych z bezpieczeństwem. Jeśli okoliczności polityczne to umożliwią, dojdzie do wizyty prezydenckiej w Izraelu. Wspomnę, że już odbyłem oficjalną wizytę w Izraelu jako Prezydent Polski" - podkreślił. (PAP)

kw/