Kanclerz Niemiec Olaf Scholz we wtorkowym wystąpieniu w Parlamencie Europejskim oświadczył, że potrzebna jest reforma systemu głosowania w Radzie UE, by więcej decyzji mogło zapadać większością kwalifikowaną.
"Potrzebujemy więcej decyzji Rady UE, które będą zapadać kwalifikowaną większością - np. w polityce zagranicznej, podatkowej. Będę starał się przekonać moich parterów w radzie co do tej sprawy. Sceptykom chciałbym powiedzieć: to nie jednogłośność czy 100-proc. poparcie wszystkich decyzji daje największą legitymację demokratyczną. Wręcz przeciwnie - to właśnie walka o większość i sojusze cechują nas jako demokratów. Poszukiwanie kompromisów, które uwzględnią interesy mniejszości, jest właściwym działaniem. To odpowiada naszemu wyobrażeniu o liberalnej demokracji" - tłumaczył Scholz swoją wizję reformy Unii. Po raz kolejny zasugerował, że od tej reformy zależy zgoda Berlina na rozszerzenie wspólnoty.
Fogiel komentuje słowa Scholza
Sprawę skomentował w rozmowie z PAP szef sejmowej komisji spraw zagranicznych.
"Trudno tego nie łączyć ze swego czasu dyskutowaną umową koalicyjną obecnego niemieckiego rządu i wyrażoną w niej wolą przekształcenia Unii Europejskiej w państwo federalne, a de facto w 'superpaństwo' z formalną stolicą w Brukseli, ale dużym wpływem Berlina" – mówił Fogiel.
Podkreślił jednocześnie, że zasada jednomyślności jest jedną z podstawowych zasad UE.
"To jest coś, co gwarantuje równość państwom, gwarantuje bezpieczeństwo ich interesów, bezpieczeństwo ich obywateli. Wszelkie próby zlikwidowania tej zasady muszą prowadzić do dyktatu" – ocenił. "A jeśli Niemcy chcą od tego uzależniać zgodę na rozszerzenie Unii Europejskiej, to jest to działanie haniebne, ale niestety spójne z tym, co dotychczas obserwowaliśmy w kwestii wsparcia dla Ukrainy" - dodał.
"Dopóki Prawo i Sprawiedliwość rządzi i ma coś w tej sprawie do powiedzenia, nie zgodzimy się na odejście od zasady jednomyślności" - podkreślił.
Fogiel zwrócił uwagę, że choć polskie stanowisko jest w tej sprawie oczywiste, to nie chodzi wyłącznie o nasz kraj, bo są kraje mniejsze od Polski, które byłyby zawsze przegłosowywane. "Nie można sobie pozwolić na to, aby wspólnota, która miała umożliwiać harmonijną współpracę państw europejskich stała się wspólnotą zamordyzmu i zmuszania krajów członkowskich do czegokolwiek wbrew ich woli" – podkreślił Fogiel. (PAP)
Autor: Rafała Białkowski
mmi/