Występ w kultowym „Powrocie do przyszłości” miał być dla Michaela J. Foxa preludium do błyskotliwej, trwającej dekady kariery w Fabryce Snów. O zawodzie aktora Fox marzył od dziecka – na małym ekranie zadebiutował już jako 15-letni młodzieniec. Z biegiem czasu otrzymywał angaże do coraz bardziej rozpoznawalnych produkcji, a za swoje kreacje zdobywał prestiżowe nagrody – na swoim koncie ma on m.in. cztery Złote Globy i pięć statuetek Emmy. Wieść o nieuleczalnej chorobie gwiazdora była dla milionów jego fanów druzgocąca. W 2000 roku Fox wyznał, że od dziesięciu lat zmaga się z chorobą Parkinsona.
Chorobę Parkinsona zdiagnozowano u aktora, gdy miał zaledwie 29 lat
To nieuleczalne schorzenie neurologiczne, u którego podstaw leży postępujący proces zwyrodnienia komórek nerwowych, objawia się stopniowym pogorszeniem sprawności ruchowej, zaburzeniami postawy ciała i spowolnieniem reakcji. Najbardziej dotkliwym skutkiem choroby, którą zdiagnozowano u aktora w wieku zaledwie 29 lat, okazały się problemy z pamięcią krótkotrwałą. „Zawsze z niezwykłą łatwością przychodziło mi zapamiętywanie nowych kwestii. Jednak podczas kręcenia moich ostatnich filmów miałem kilka ekstremalnych sytuacji. Walczyłem z samym sobą” – wyznał w jednym z wywiadów.
W kolejnych latach Fox coraz rzadziej pojawiał się na ekranie. Jego występy gościnne w popularnych serialach, takich jak „Orły z Bostonu”, „Wołanie o pomoc” czy „Żona idealna”, za każdym razem spotykały się z pozytywnym odbiorem widzów i krytyków. W 2020 roku Fox wystąpił w dwóch odcinkach serialu „Sprawa idealna”, powracając do roli bezwzględnego prawnika Louisa Canninga. W nowym wywiadzie udzielonym magazynowi „Empire” aktor przyznał, że podczas pracy nad tym projektem choroba Parkinsona boleśnie dała o sobie znać – gwiazdor zaczął mieć poważne problemy z zapamiętywaniem kwestii.
Fox poczuł się jak bohater filmu Tarantino
Wynikające z choroby kłopoty z pamięcią skłoniły gwiazdora do podjęcia decyzji o ostatecznym wycofaniu się z aktorstwa. Fox wyjawił, że poczuł się wtedy jak bohater filmu Quentina Tarantino – przebrzmiały gwiazdor telewizyjnych westernów, Rick Dalton. „Przypomniałem sobie film ‘Pewnego razu… w Hollywood’. Jest tam taka scena, w której postać grana przez Leonardo DiCaprio nie potrafi już zapamiętać tekstu. Wraca do garderoby i wpada w szał, wrzeszcząc na swoje odbicie w lustrze. Ja też miałem taki moment. Spojrzałem w lustro i powiedziałem sam do siebie: ‘Nie jestem już w stanie zapamiętać swoich kwestii’” – wyjawił aktor.
W odróżnieniu od bohatera produkcji Tarantino, Fox bez trudu pogodził się ze swoją sytuacją. „Pomyślałem: ‘Cóż, w porządku. Ruszajmy naprzód’. Czułem wtedy spokój” – dodał gwiazdor.
Fox od ponad dwóch dekad prowadzi fundację, której misją jest znalezienie leku na chorobę Parkinsona. W jednym z ostatnich wywiadów aktor zdradził, że autorzy finansowanego przez jego fundację badania naukowego dokonali przełomowego odkrycia w kwestii wczesnego wykrywania tego schorzenia. „To olbrzymi sukces, a dla mnie – najlepsza nagroda, najbardziej znaczące trofeum” – wyznał. W zeszłym roku aktor otrzymał honorowego Oscara za swój wkład w badania nad Parkinsonem i zwiększanie społecznej świadomości na temat tej choroby.
Użytkownicy serwisu streamingowego Apple TV+ od dziś mogą oglądać poświęcony aktorowi film dokumentalny zatytułowany „Still: A Michael J. Fox Movie”. Za kamerą stanął Phillip Davis Guggenheim, twórca oscarowego dokumentu „Niewygodna prawda”. „Dla Michaela każde drżenie jest jak wstrząs sejsmiczny. Ale on nigdy nie mówi: ‘Patrzcie, jak bardzo cierpię’. Kiedy kręciliśmy nasz film, przechodził piekło. Na izbie przyjęć bywał częściej niż we własnym domu. A mimo to nie narzekał, nie użalał się nad sobą. Michael zwykł mawiać: ‘Litość jest łagodną formą przemocy’. On nie chce, aby się nad nim litowano” – powiedział reżyser filmu w rozmowie z portalem „IndieWire”. (PAP Life)
mmi/