"Przymusowa relokacja nielegalnych imigrantów - to mechanizm, który był chyba jednym z najgłupszych pomysłów, jakie kiedykolwiek pojawiły się w Brukseli. Z jednej strony - wymuszał na państwach członkowskich stworzenie faktycznego systemu zachęt do nielegalnego przekraczania granic Unii Europejskiej, z drugiej - wbrew woli tych osób, które już się w UE nielegalnie znalazły, zmuszał je do przebywania na terenie państw, w których wcale nie chciały się znaleźć" - powiedział.
Złotowski zauważył, że "z perspektywy wszystkich stron jest to rozwiązanie absurdalne i opresyjne, obarczone dodatkowo horrendalnymi karami, na przykład za to, że nielegalny imigrant postanowił wyjechać z państwa, gdzie został przymusowo przesiedlony". "W ogóle w naszej części Europy pomysł zmuszania narodów czy grup etnicznych do przesiedlenia kojarzy się jak najgorzej" - zaznaczył.
Jak dodał, "próba wymuszenia tego mechanizmu poprzednio zakończyła się całkowitą kompromitacją Komisji Europejskiej i klęską Angeli Merkel, którą Prawo i Sprawiedliwość przewidziało jeszcze zanim wygrało wybory".
"Powrót do tej debaty pokazuje zupełne odrealnienie Komisji Europejskiej i nieumiejętność wyciągania wniosków z własnych błędów. Dla Polski, która nie otrzymała do tej pory istotnego wsparcia z Brukseli na pomoc humanitarną dla prawdziwych uchodźców wojennych z Ukrainy, brzmi to jak ponury żart. Oczywiście nigdy się na powrót do tego mechanizmu nie zgodzimy i będziemy stanowczo zwalczać ten pomysł na wszystkich możliwych forach" - oznajmił eurodeputowany PiS.
"Unia Europejska potrzebuje polityki migracyjnej, która egzekwuje obowiązujące zasady przekraczania granic zewnętrznych, a nie zachęca do ich łamania. Z niezrozumiałych powodów podejście, które proponuje Komisja nie ma na celu kontrolowania nielegalnej imigracji do Europy czy jej zatrzymania, ale eskalację do poziomu, który będzie niemożliwy do skutecznego zarządzania. Skoro Francja, Niemcy czy Szwecja chcą w nieskończoność popełniać te same błędy w polityce migracyjnej, to niech robią te eksperymenty społeczne na własnych obywatelach, za własne pieniądze i nie mieszają do tego Polski" - powiedział Złotowski.
W Brukseli Komisja Europejska wraca ze sprawą de facto obowiązkowych relokacji migrantów do państw członkowskich. Jeśli kraje UE nie będą chciały się na to zgodzić, KE proponuje zapłatę ekwiwalentu finansowego – 22 tys. euro na migranta. Stały Przedstawiciel RP przy UE Andrzej Sadoś przekazał, że Polska nie zgodzi się na takie rozwiązanie – poinformowało PAP w środę polskie źródło dyplomatyczne.
Według informacji PAP taką propozycję przedstawiła w środę komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson ambasadorom państw członkowskich. To wznowienie dyskusji, która rozpoczęła się w 2015 r. wraz z kryzysem migracyjnym w UE. Wtedy część krajów nie chciała się na to zgodzić. W efekcie KE uruchomiła procedury naruszenia prawa UE wobec tych krajów, w tym m.in. Polski.
„Komisarz Johansson zaproponowała w środę de facto wprowadzenie mechanizmu przymusowej relokacji nieregularnych migrantów. Polska i inne państwa członkowskie sprzeciwiły się tej propozycji. Komisarz zaproponowała, że jeśli któreś z państw UE nie będzie chciało uczestniczyć w relokacji migrantów, to będzie musiało płacić 22 tys. euro za nieprzyjętego migranta. Miałby to być ekwiwalent finansowy, a de facto byłaby to kara” – powiedziało PAP polskie źródło dyplomatyczne.
Z informacji PAP wynika, że podczas rozmów z Johansson ambasador Sadoś wskazał, że w Polsce 1 mln uchodźców z Ukrainy jest objętych ochroną międzynarodową, a UE na pomoc im przekazała 200 mln euro. Podkreślił, że na jednego uchodźcę z Ukrainy KE przeznaczyła zatem 200 euro, a jednocześnie w planach ma obciążenie państw, które nie będą chciały przyjmować nieregularnych migrantów w ramach mechanizmu przymusowej relokacji, kwotą 22 tys. euro. To – jak zaznaczył - rażąca dysproporcja.
Z informacji PAP wynika ponadto, że KE proponuje relokację do innych krajów UE 30 tys. migrantów, z możliwością zwiększenia do 120 tys. osób.
Na spotkaniu, jak wynika z nieoficjalnych informacji, Francja i Niemcy wskazywały, że chcą relokacji na poziomie co najmniej 35 tys. migrantów. Paryż miał też wskazywać, że 22 tys. euro ekwiwalentu za migranta to zdecydowanie za mało. Tymczasem poparcie dla stanowiska Polski miały wyrazić m.in. Słowacja, Chorwacja i Węgry.
Do czasu nadania depeszy PAP nie otrzymała komentarza Komisji w tej sprawie.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
mmi/