Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich oraz że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawę krytykują ugrupowania opozycyjne, które wskazują m.in., że jest ona niekonstytucyjna i narusza zasady demokratycznego państwa prawa.
We wtorek podczas konferencji w siedzibie PiS politycy PiS przypomnieli wypowiedź Donalda Tuska z października 2022 r., w której - jak wskazywali - szef PO chciał powołania komisji śledczej ws. rosyjskich wpływów i apelował w tej sprawie do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Według rzecznika PiS Rafał Bochenka "Donald Tusk osobiście zachęcał, żeby nie powiedzieć naciskał na Prawo i Sprawiedliwość, aby przyjęło projekt ustawy, który umożliwi funkcjonowanie komisji śledczej, która wyjaśni okoliczności funkcjonowania agentury rosyjskiej w Polsce".
"(Tusk) mówił to dlatego, ponieważ wierzył, że to wywołała reakcję odwrotną i Prawo i Sprawiedliwość takiego projektu nie złoży. Otóż wydarzyło się zupełnie inaczej" - powiedział Bochenek i przypomniał, że jego formacja w listopadzie ub.r. zaproponowała powołanie takiej komisji.
Bochenek - który nazwał ustawę o komisji ds. badania wpływów rosyjskich: "LexAntyPutin" - wskazywał, pojawiło się wokół niej wiele fake newsów. Jak mówił, manipulacje w tej sprawie mediów sprzyjających Donaldowi Tuskowi - w ocenie rzecznika PiS - mają doprowadzić do zwycięstwa lidera PO Donalda Tuska w wyborach parlamentarnych.
Szef sejmowej komisji sprawiedliwości poseł PiS Marek Ast wskazywał, że komisja ma zbadać bardzo szeroki zakres czasu, obejmujący zarówno rządy PO-PSL, jak i PiS. "Jeśli Donald Tusk myślał, że skoncentrujemy się wyłącznie na ostatnich latach, to był w głębokim błędzie, bo skutki decyzji podejmowanych przez rząd Donalda Tuska jako premiera do dzisiaj odczuwamy" - mówił Ast.
Poseł #PiS @marek_ast w #Warszawa: Sądy administracyjne będą sprawować kontrolę nad działaniem komisji. Do sądu skargę będzie mogła wnieść każda strona niezadowolona w związku z decyzją, jaką komisja podejmie. Te wielkie kłamstwa płynące ze strony opozycji wymagają sprostowania.… pic.twitter.com/ZA2xjfmjk3
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) May 30, 2023
Zwrócił też uwagę, że nieprawdą jest, by komisja miała zakończyć prace 17 września, gdyż ma ona kontynuować prace również w kolejnej kadencji Sejmu. "Plus komisji państwowej jest jeszcze taki, że nie składa się ona wyłącznie z polityków, parlamentarzystów, ale też ekspertów, którzy w skład tej komisji wejdą na równych zasadach" - podkreślił Ast.
Według szefa RCL Krzysztofa Szczuckiego, po podpisaniu ustawy przez prezydenta "wśród tych środowisk, mediów przerażonych, że powstanie komisja badająca wpływy rosyjskie w Polsce w latach 2007-2022, rozsiewano fake news, że ta komisja będzie mogła wydawać wyroki skazujące". "Tak może mówić tylko ktoś, kto nie ma elementarnej wiedzy prawniczej albo próbuje oszukiwać wszystkich innych, którzy słuchają tych argumentów" - podkreślił.
Szczucki zauważył, że komisja będzie organem administracji publicznej, a to - wskazał - oznacza, że ona nie wydaje wyroków, a decyzje administracyjne.
"Ta decyzja będzie podlegała zaskarżeniu do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który będzie mógł - na skutek złożonej skargi przez podmiot zainteresowany - taką decyzję przeanalizować, utrzymać w mocy bądź ją uchylić. Także będzie mógł sąd administracyjny zawiesić wykonanie decyzji w całości lub części" - tłumaczył prezes RCL.
Ast zaznaczył z kolei, że ustawa ws. komisji ds. rosyjskich wpływów jest wzorowana na rozwiązaniach powołujących komisję weryfikacyjną ds. nieruchomości warszawskich, gdzie - jak przypomniał - również można składać skargi i odwołania stron do sądów administracyjnych, a te wydają decyzje.
14 kwietnia Sejm uchwalił ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Wskazywali, że komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w sprawie powołania tej komisji. W piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm. Ustawa trafiła na biurko prezydenta Dudy, który zdecydował w poniedziałek o jej podpisaniu i odesłaniu - w trybie następczym - do Trybunału Konstytucyjnego.
Komisja miałaby analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat. (PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
mar/