31 maja br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał postanowienie wstrzymujące - do czasu rozpoznania skargi - wykonanie decyzji środowiskowej dotyczącej koncesji na wydobycie węgla dla kopalni w Turowie po 2026 r. Jak podkreślił sąd, postanowienie to nie wstrzymuje pracy kopalni Turów.
Postanowienie wstrzymujące dotyczy decyzji GDOŚ z 30 września 2022 r. określającej środowiskowe uwarunkowania realizacji przedsięwzięcia: "Kontynuacja eksploatacji złoża węgla brunatnego Turów, realizowanego w gminie Bogatynia". Skargę na decyzję środowiskową złożyły m.in. Fundacja Frank Bold, Greenpeace oraz Stowarzyszenie Ekologiczne "Eko-Unia".
W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki zapewnił w Turowie, że kopalnia nie zostanie zamknięta.
Burmistrz Bogatyni Wojciech Dobrołowicz w rozmowie z PAP nazwał orzeczenie warszawskiego sądu "powtórką z historii sprzed dwóch lat". "Wtedy to TSUE wydał skandaliczną decyzję wobec kopalni Turów. I teraz mamy powtórkę. Znów jednoosobowo ktoś decyduje o losie i życiu dziesiątek tysięcy osób żyjących w regionie" – powiedział.
Rozmówca PAP przypomniał, że kopalna Turów działa od 76 lat. "W początkowych latach również dostarczała węgiel dla niemieckiej elektrowni i wtedy nie przeszkadzała nikomu, ani Niemcom, ani Czechom, a teraz nagle po 76 latach stała się solą w oku zarówno dla Niemców, jak i Czechów" – zauważył Dobrołowicz.
Dodał, że Bogatynia od lat jest ściśle związane z kompleksem turoszowskim. "To są tysiące miejsc pracy. Rodziny na utrzymaniu. Gdyby dziś zamknięto kopalnię Turów, wiązałoby się to również z zamknięciem elektrowni. To utrata środków do życia. Mamy ciepło systemowe z elektrowni Turów, a wiec zamknięcie oznacza utratę dostaw ciepła dla 16 tys. mieszkańców" – podkreślił burmistrz.
Jak wskazał Dobrołowicz, ponad 70 proc. wody dostarczanej do miasta pochodzi z należącego do elektrowni Turów zbiornika Witka. "Ponad 50 mln zł rocznie wpływa do samorządu z tytułu podatków i opłat eksploatacyjnych z kompleksu Turów. Bez tych pieniędzy nie bylibyśmy w stanie funkcjonować" – stwierdził włodarz Bogatyni. Podkreślił, że z tych środków utrzymywany jest m.in. gminny szpital.
Wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność KWB Turów Marek Dołkowski określił postanowienie warszawskiego sądu jako "kuriozalne" i "polityczne". "Sędzia wydał postanowienie jednoosobowo, bez wysłuchania stron, na jednym posiedzeniu. W przyszłości to postanowienie może skutkować zamknięciem kopalni" – zauważył w rozmowie z PAP.
Związkowiec zwrócił uwagę, że "wiele zakładów stanęło w obronie Turowa". "Nastroje wśród załogi kopalni są niepokojące. My przeszliśmy gehennę dwa lata temu, teraz to wróciło. Niepokój powróci ze zwiększoną siłą" – przewiduje Dołkowski.
Postanowienie WSA jest nieprawomocne, stronom postępowania przysługuje możliwość złożenia zażalenia do Naczelnego Sądu Administracyjnego w terminie siedmiu dni od dnia doręczenia odpisu postanowienia wraz z uzasadnieniem. Postanowienie traci moc z dniem wydania przez sąd orzeczenia uwzględniającego skargę lub po uprawomocnieniu się orzeczenia oddalającego skargę.
W ocenie sądu zaistniały przesłanki do wstrzymania wykonania zaskarżonej decyzji z uwagi na możliwość powstania nieodwracalnych szkód w środowisku. "Nie można wykluczyć prawdopodobieństwa, że decyzja wydana przez GDOŚ jest wadliwa" - napisał w uzasadnieniu sędzia WSA Jarosław Łuczaj.
W poniedziałek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa zapowiedziała na antenie Radia Zet, że jeszcze tego dnia PGE - właściciel kopalni Turów - złoży do Naczelnego Sądu Administracyjnego zażalenie na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie ws. Turowa. MKiŚ własne zażalenie złożyło już w miniony piątek. (PAP)
autor: Piotr Doczekalski, Sebastian Borowski
jos/