Wyrok wydał pięcioosobowy skład orzekający pod przewodnictwem sędzi Anny Ruteckiej-Jankowskiej. Skazał głównego oskarżonego 47-letniego Mariusza G. z Kołobrzegu, którego media nazwały "Krwawym Tulipanem", na łączną karę dożywotniego pozbawienia wolności. Nie było go w czwartek na sali rozpraw. Nie chciał być doprowadzony z aresztu na ogłoszenie wyroku.
Mariusz G. został uznany winnym zabójstw trzech kobiet z motywów zasługujących na szczególne potępienie, z chęci przejęcia majątków, i popełnienia jeszcze 14 z 19 przestępstw, o które oskarżała go prokuratura Okręgowa w Szczecinie. O przedterminowe warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po odbyciu 35 latach kary pozbawienia wolności. Sąd pozbawił Mariusza G. praw publicznych na 10 lat.
Mariusz G. ma obowiązek naprawienia szkody na rzecz MBanku w kwocie nieco ponad 225 tysięcy złotych, a także na rzecz Magdaleny G. w kwocie 170 tysięcy złotych.
Ponadto sąd orzekł o zadośćuczynieniu dla spadkobierców pokrzywdzonych. Małoletnia Magdalena G. oraz Magda K. i Marcin R. mają otrzymać po 500 tysięcy złotych, a Tadeusz D. 200 tysięcy złotych.
Za pomocnictwo różnego rodzaju w zacieraniu śladów zbrodni przed sądem stanęło także czworo współoskarżonych. Sebastian T. został skazany na 4 lata pozbawienia wolności, Dorota Ł. na 3 lata, Karolina S. ma spędzić w więzieniu 2 lata i 4 miesiące, a jej matka Łucja S. 1,5 roku.
Wyrok zostanie podany do publicznej wiadomości. Wyrok nie jest prawomocny.
Proces w sprawie zabójstwa 3 kobiet toczył się od 2021 r.
W procesie, który przed Sądem Okręgowym w Koszalinie toczył się od 28 października 2021 r., głównym oskarżonym był 47-letni Mariusz G., inżynier mechanik z Kołobrzegu (Zachodniopomorskie), specjalista pracujący na statkach, przedsiębiorca, wiceszef lokalnego klubu morsów. Oskarżony, jak dowodziła prokuratura, nawiązywał z ofiarami intymne relacje, a potem mordował je, by przejąć ich majątki.
To jemu Prokuratura Okręgowa w Szczecinie przedstawiła 19 zarzutów, w tym zabójstwa trzech kobiet. Według śledczych jego motywy zasługują na szczególne potępienie. Bo jak dowodzi prokuratura Mariusz G. uwodził i nawiązywał z ofiarami intymne relacje a potem mordował, by przejąć ich majątki. W mediach nazywany został nawet „krwawym tulipanem” lub "czarnym wdowcem".
Mariusz G. miał zabić trzy swoje kochanki dla pieniędzy
Dla pieniędzy Mariusz G. miał zabić trzy swoje kochanki. Pierwszą, pochodzącą spod Chełmna 31-letnią Iwonę K. pozbawił życia wiosną 2016 roku. 37-letnią kołobrzeżankę Anetę D. zabił w październiku 2018 r. 54-letnią Bogusławę R. w czerwcu 2019 r.
Krótko po tym ostatnim zabójstwie Mariusz G. został zatrzymany. Policji pomógł dorosły syn Bogusławy. On i jego rodzeństwo wiedziało o związku matki z Mariuszem G. Ale dzieci miały poważne, a jak się później okazało również słuszne, obiekcje do tej relacji. W dniu śmierci Bogusława miała spotkać się z Mariuszem G., o czym na sali sądowej mówił syn kobiety. Przyznał również, że wszedł w posiadanie prywatnej korespondencji mailowej swojej matki z Mariuszem G. Syn założył jej konto i znał hasła. Z maili, które odczytał 10 czerwca 2019 r., dowiedział się, że jego matka nie chciała już kontynuować tej znajomości, pisała Mariuszowi G., że ją wykorzystuje. To syn Bogusławy R. zgłosił zaginięcie matki. Nie uwierzył, że mogłaby wyjechać bez pożegnania za granicę, o czym próbował go przekonywać Mariusz G.
Po zatrzymaniu Mariusz G. usłyszał jedynie zarzut przywłaszczenia m.in. samochodu Bogusławy R. Na więcej nie było dowodów. Dopiero kilka miesięcy później, gdy w policja znalazła ciało 54-latki, Mariusz G. został podejrzanym o zabójstwo. Poszedł na współpracę z organami ścigania i w końcu sam zdradził, że zwłoki Iwony K. i Anety D. zakopał w podkołobrzeskich lasach. Potem wykorzysta to jego obrońca. Mec. Edward Stępień podkreślił w mowie końcowej, że bez pomocy Mariusza G. proces byłby częściowo poszlakowy.
U Bogusławy R. biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili dziewięć ran głowy i szyi zadanych prawdopodobnie siekierą lub tasakiem. Nie mieli pewności, czy sprawca posłużył się tylko jednym narzędziem. Ale w bagażniku oskarżonego policjanci znaleźli szpadel oraz siekierę. Aneta D. zmarła w wyniku odniesionych co najmniej czterech obrażeń rąbanych tyłu głowy i szyi. Natomiast w przypadku Iwony K. specjaliści nie ustalili przyczyny zgonu. Uniemożliwił to stan rozkładu zwłok. Uprawdopodobnili jedynie okoliczności śmierci kobiety wskazane przez oskarżonego. A ten przyznał się do uduszenia Iwony K.
Mariusz G. przyznał się do trzech zabójstw
Mariusz G. przyznał się do trzech zabójstw. W oświadczeniu, które odczytał w trakcie procesu, stwierdził, że to on pomagał i pożyczał pieniądze wszystkim trzem kobietom. Zabił nie z chęci zysku, a w kłótni, w silnym wzburzeniu. Potem, po prostu, chciał odzyskać swoje pieniądze.
Ostatecznie Mariusz G. przyznał się do 9 z 19 zarzutów, w tym do wprowadzania w błąd notariusza, poświadczania nieprawdy w celu przejęcia i sprzedaży mieszkania Anety D., uzyskania szerokiego pełnomocnictwa Bogusławy R.
Prokurator Katarzyna Żukrowska zażądała dla oskarżonego dożywocia, o przedterminowe zwolnienie mógłby się ubiegać po odbyciu 40 lat kary pozbawienia wolności. Chce też, by sąd orzekł wobec Mariusza G. obowiązek naprawienia szkody na rzecz MBanku w kwocie nieco ponad 225 tys. zł, a także 178 tys. zł na rzecz spadkobiercy Iwony K. i 170 tys. zł na rzecz spadkobiercy Anety D.
Oskarżyciel publiczny wniósł także o zadośćuczynienie na rzecz spadkobierców pokrzywdzonych: małoletniej Magdaleny G. w kwocie 200 tys. zł oraz Magdy K. i Marcina R. po 50 tys. zł. Chce, by Mariusz G. został pozbawiony praw publicznych na okres 10 lat.
Pełnomocnicy rodzin ofiar oprócz kary dożywocia zażądali wyższego zadośćuczynienia. Mec. Marcin Breliński, pełnomocnik rodziny zamordowanej Anety D., wniósł o kwotę 400 tys. na rzecz Tadeusza D. oraz 40 tys. zł na rzecz kolejnego członka rodziny. Natomiast mec. Wiesław Breliński, pełnomocnik dorosłych dzieci Bogusławy R. chce na rzecz obojga z nich po 1 mln zł zadośćuczynienia.
Obrońca Mariusza G. chce, by sąd osądził go za trzy zabójstwa, ale z art. 148 par. 1, bez kwalifikacji zbrodni jako popełnionej z pobudek zasługujących na szczególne potępienie. Wniósł także o uniewinnienie go od 10 z 19 zarzutów. On sam przeprosił rodziny ofiar, powiedział w sądzie, że „wszystkie trzy morderstwa nie powinny mieć miejsca”. Poprosił sąd o jak najłagodniejszy wymiar kary dla współoskarżonych. A ich lista jest zaskakująca.
Kto pomagał zacierać ślady?
Pomagać zacierać ślady miał Sebastian T., kolega Mariusza G. ze szkolnej ławy. To on ukrywał samochód i rzeczy należące do Bogusławy R. Dokumenty z jej mieszkania spalił w piecu. Narzeczona Mariusza, Dorota Ł. pomagała mu spakować rzeczy z mieszkania Bogusławy R., razem z nim pojechała do Sebastiana T. do wsi Obroty, by zostawić u niego samochód Bogusławy. Potem jeszcze pojechała z Mariuszem G. za granicę, by z telefonu Bogusławy R. wysłać smsy do jej rodziny. Miała też kartę płatniczą Anety D., zeznała, że przypadkiem znalazła się w jej posiadaniu.
Dorota Ł. nie zdążyła wyjść za mąż za Mariusza, choć miała już na palcu pierścionek zaręczynowy i wyznaczoną na 15 czerwca 2019 roku datę ślubu. Do ceremonii nie doszło, bo Mariusza zatrzymali kryminalni.
Kolejna oskarżona o pomoc to Łucja S. Kobieta u notariusza podała się za Bogusławę R. Dzięki niej Mariusz G. uzyskał notarialne pełnomocnictwa do reprezentowania Bogusławy. Oskarżona poznała Mariusza G. na komunii wnuczki w maju 2014 r. Mężczyzna miał romans z jej córką, którą poznał na portalu randkowym, również współoskarżoną Karoliną S. Według ustaleń prokuratury kobieta z Mariuszem była u notariusza kilka razy. Podawała się za Iwonę K. i Anetę D. Jak zeznała Łucja S. oskarżony za pomoc uregulował jej dług komorniczy w kwocie 2,8 tys. zł. Jej córkę Karolinę zabierał natomiast do hoteli, dawał po 100-150 zł, płacił za dentystę, robił zakupy.
Sebastian T. i Dorota Ł. nie przyznali się do winy, a ich obrońcy wnieśli o uniewinnienie swoich klientów. Łucja S. przyznała się do stawianych jej zarzutów, a Karolina do części. Twierdzi, że nie podszyła się pod Iwonę K., nie podrobiła jej podpisów i paraf. Obie oskarżone prosiły sąd o łagodny wymiar kary.
Prokurator dla Sebastiana T. chce 8 lat pozbawienia wolności, przy czym przedterminowe zwolnienie mógłby się ubiegać dopiero po 6 latach. Dla Doroty Ł. 2,5 roku więzienia, dla Karoliny S. 4,5 roku pozbawienia wolności oraz grzywny w kwocie 6 tys. zł, a dla Łucji S. kary 1 roku i 3 miesięcy więzienia.
Prokurator chce, by wyroki wobec wszystkich oskarżonych podane zostały do publicznej wiadomości. Od wszystkich miałyby zostać zasądzone koszty sądowe i pobrana opłata. Mariusz G. zapowiedział na ostatnim terminie rozprawy, że na ogłoszenie wyroku nie chce być doprowadzany z aresztu. (PAP)
autorka: Inga Domurat
dsk/ jc/