O tym, skąd się wziął pomysł, wyjaśnił w rozmowie z PAP Jarosław Zuzga, twórca Okna na Warszawę, fotograf i fotobloger warszawski.
"W kilku miastach w Polsce widziałem podobne rozwiązania, gdzie tramwaje pełnią funkcję albo kawiarenek, albo informacji turystycznej" - powiedział. "Zawsze się coś w nich dzieje" - dodał. Zaznaczył, że np. w Bielsku-Białej, Słupsku, Inowrocławiu, Gdańsku, czy Bydgoszczy takie rozwiązanie funkcjonuje. "W Warszawie podkreśliłoby to, że w tym miejscu jeździły tramwaje i to wcale nie tak bardzo dawno temu, bo jeszcze długo po wojnie" - podkreślił.
Dodał, że przy okazji remontu Krakowskiego Przedmieścia odkopano przedwojenne, oryginalne tory tramwajowe, które zostały zezłomowane. "Powstały wtedy pomysły miłośników Warszawy, żeby zostawić może chociaż fragment torów i wyeksponować tam zabytkowy tramwaj, ale ówczesne władze tego pomysłu nie podchwyciły. Przez to dzisiaj nie ma śladu po tym i jest to nie do odtworzenia" - wyjaśnił Zuzga.
"Na placu Trzech Krzyży taka szansa została, bo po pierwsze zostawiono fragment torów, a po drugie, gdyby postawić tam zabytkowy wagon, to by naprawdę fajnie wyglądało i pasowało też do linii rozwoju miasta, żeby było atrakcyjne turystycznie i przyciągające turystów" - podkreślił.
Pomysł podoba się też varsavianiście i przewodnikowi Januszowi Sujeckiemu. "To bardzo dobry pomysł. Wszystko, co idzie w stronę pielęgnowania tożsamości miasta, ukłon w stronę przeszłości i pokazywania, jak to kiedyś wyglądało, trzeba popierać ze wszystkich sił, bo trendy są teraz odwrotne" - powiedział.
Sujecki wyjaśnił, że tory na placu Trzech Krzyży mają normalny rozmiar, bo były układane już po wojnie. Prawdopodobnie już w 1945-46 roku. "To ułatwia sprawę, bo nie są to tory przedwojenne o większym rozstawie" - dodał.
Rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz podkreślił, że stołeczni tramwajarze mają doświadczenie w remoncie zabytkowych wagonów. "O takim projekcie zdecydowałyby jednak koszty realizacji i szczegóły - jaki wagon wybrać, jak go zabezpieczyć, bo przecież stałby przez cały rok pod gołym niebem. Trzeba byłoby się zastanowić nad tym, co w takim wagonie miałoby się znajdować. I wreszcie, czy zgadza się to z docelową wizja architektoniczną placu" - powiedział PAP.
Mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków uznał pomysł za interesujący. "Jeśli wpłynie do nas taka propozycja to przyjrzymy się temu, jednak w tej chwili nie chcemy przesądzać" - powiedział rzecznik MWKZ Andrzej Mizera.
W trakcie prac budowlanych na Placu Trzech Krzyży, pracownicy odsłonili dawne tory tramwajowe oraz dobrze zachowany bruk. O historii linii tramwajowej w tym miejscu można przeczytać w mediach Tramwajów Warszawskich. Sięga ona XIX wieku. 18 października 1881 roku, wraz z otwarciem pierwszej linii tramwaju konnego "belgijskiego", na Placu Trzech Krzyży - wtedy nazywanym placem Św. Aleksandra - pojawiła się komunikacja tramwajowa.
W 1908 roku tramwaje w Warszawie przeszły elektryfikację, a na południowo-wschodniej części placu wybudowano jednotorową pętlę z torem postojowym. 10 lat później w północno-wschodniej części placu dobudowano nowe torowisko, prowadzące na Powiśle.
Plac Trzech Krzyży pełnił istotną rolę w ruchu tramwajowym również w okresie dwudziestolecia międzywojennego, ponieważ kursowało tamtędy 5 linii, a szósta kończyła na placu swoją trasę. Kolejne dwie linie przebiegały skrajem placu, wjeżdżając w ulicę Książęcą.
Ruch tramwajowy na placu został wstrzymany na początku II wojny światowej, ale był stopniowo przywracany. Po zakończeniu wojny, tramwaje wróciły na Plac Trzech Krzyży w 1946 roku. Tym razem na torach o nowym rozstawie szyn i w innej konfiguracji. Ostatecznie tramwaje zostały wyparte przez autobusy. Pętlę zamknięto 21 lipca 1959 roku, a przejazd z Nowego Światu w Książęcą zlikwidowano 25 października 1960 roku.
Część odsłoniętych torów wyeksponowana jest obecnie po wschodniej stronie Placu Trzech Krzyży przy ulicy Wiejskiej - pod Instytutem Osób Głuchoniemych im. Jakuba Falkowskiego. (PAP)
Autorka: Marta Stańczyk
mmi/