Posiadłość Zbigniewa Preisnera znajduje się w Gennadi na południowo-wschodnim wybrzeżu Rodos. Trawiące tę wyspę pożary nie ominęły tej miejscowości. 25 lipca kompozytor musiał się ewakuować ze swojej willi.
"Zabrali mnie napotkani lokalsi, pomogli mi dogaszać mój ogród, a i ogrody moich sąsiadów. Świetni ludzie. W tym szaleństwie nawet nie miałem czasu zapytać o ich imiona. Dom na szczęście nietknięty. Spłonęła wiata na samochód, trochę mebli w ogrodzie i ucierpiała moja piękna palma. To nic, jak na taki ogień. To jakiś cud" - relacjonował Zbigniew Preisner na Instagramie. I dodał, że kolejną dobrą wiadomością jest to, że przeżyła jego kotka.
Ten i inne posty, które kompozytor opublikował w ostatnim czasie, ilustrują nagrane przez niego filmiki, na których widać ogień na wzgórzach niedaleko jego domu i księżycowy krajobraz po przejściu żywiołu - "straszny i przygnębiający", jak ujął to muzyk.
Choć te wpisy nie zachęcają do podróży na tę Rodos, sam kompozytor uważa, że nie należy się bać wakacji na tej wyspie. "Wiele osób w Polsce pyta mnie, czy warto jechać teraz na Rodos. Absolutnie warto! Północna część wyspy, czyli miasto Rodos i okolice Faliraki, Archangelos, ale też Lindos, Pefkos są nietknięte przez pożar. Pożar dotknął głównie południe wyspy, Asklipio, Kiotari i Gennadi i z tego, co słyszałem, biura obniżyły tam ceny. Pożar nie zniszczył hoteli, jedyne, co spłonęło wokół hoteli, to flora. W hotelu tego nie zauważycie, ale wychodząc poza tak, widok jest jak po pożarze i może być pył. Prasonisi, Katavia, czyli mekka windsurfingu, nienaruszona" - stwierdził w najnowszym wpisie Preisner.
W sobotę greckie Ministerstwo Kryzysu Klimatycznego i Ochrony Ludności odwołało stan zagrożenia, który obowiązywał na Rodos od 20 lipca. (PAP Life)
jos/