O niespodziewanym problemie, jaki pojawił się tuż przed startem zdjęć do filmu „Napoleon”, Ridley Scott opowiedział w rozmowie z magazynem „Empire”. „Do rozpoczęcia zdjęć zostały dwa tygodnie, a tu przychodzi do mnie Joaquin Phoenix i mówi, że nie wie, co ma robić. Zapytałem: 'CO?!', a on znowu, że nie wie, co robić. Kazałem mu usiąść i tak sobie siedzieliśmy przez dziesięć dni i omawialiśmy dokładnie scenę po scenie. W pewnym sensie przeprowadziliśmy próbę. Zwróciliśmy uwagę na każdy najmniejszy szczegół” – powiedział reżyser.
Scott miał z powodu Phoeniksa więcej problemów. Wcześniej w jednym z wywiadów reżyser zdradził, że niemal od nowa trzeba było napisać scenariusz "Napoleona", bo aktor do pierwotnej wersji miał sporo uwag. „Jeśli Joaquin czuje się w czymś niekomfortowo to jasne, że możemy napisać od nowa cały film. Szczególnie że jego uwagi były naprawdę konstruktywne” – powiedział twórca.
Joaquin Phoenix w filmie Ridleya Scotta wciela się w rolę cesarza Napoleona Bonapartego. To dla obu artystów kolejna współpraca po ponad dwudziestu latach, kiedy pracowali razem na planie „Gladiatora”. Phoeniksowi w „Napoleonie” partneruje Vanessa Kirby, która wciela się w rolę Józefiny. W obsadzie filmu są jeszcze m.in. Ben Miles, Ludivine Sagnier, Tahar Rahim i Catherine Walker.
Pomimo wątpliwości co do postaci Napoleona, Phoenix przyznaje, że przyjęcie tej roli nie wymagało wielkiego namysłu. „Prawda jest taka, że możliwość ponownej pracy z Ridleyem Scottem była bardzo nostalgicznym pomysłem. Plan 'Gladiatora' był niewiarygodnym przeżyciem. Byłem młody, to była moja pierwsza tak duża produkcja. Naprawdę tęskniłem za takim doświadczeniem albo za czymś podobnym. W przeszłości Ridley proponował mi różne projekty, ale uważałem, że nie są wystarczająco wymagające dla nas obu. Naprawdę więc spodobał mi się pomysł wskoczenia z nim w coś naprawdę wymagającego” – powiedział gwiazdor. (PAP Life)
jos/