Zamach stanu w Nigrze. "Gra toczy się o dużą stawkę. Kreml spróbuje wykorzystać tę sytuację do własnych celów"

2023-08-02 07:31 aktualizacja: 2023-08-02, 11:14
 EPA/ISSIFOU DJIBO D
EPA/ISSIFOU DJIBO D
Próba zamachu stanu w Nigrze jest wydarzeniem o istotnym znaczeniu nie tylko dla regionu Sahelu, ale też całego południowego sąsiedztwa Europy, ponieważ Niger był dotąd filarem międzynarodowej walki z terroryzmem w północnej i zachodniej części Afryki. Gra w Nigrze toczy się o bardzo dużą stawkę – ocenił w rozmowie z PAP Jan Linkowski, charge d’affaires RP w Algierii. Polska placówka w Algierii odpowiada również za relacje RP z Nigrem.

26 lipca wojskowa junta obaliła dotychczasowego prezydenta Nigru Mohameda Bazouma. Generał Abdourahamane Tchiani, od 2011 roku szef Gwardii Prezydenckiej, ogłosił się dwa dni później nowym przywódcą kraju. Armia przetrzymuje Bazouma w jego oficjalnej rezydencji w stolicy Niamey.

"Niger był dotąd przykładem, że demokratyczny system rządów i bliskie partnerstwo z krajami Unii Europejskiej oraz Stanami Zjednoczonymi przynosi pozytywne efekty w postaci wzrostu dobrobytu i poziomu bezpieczeństwa. Konsolidacja władzy junty generała Tchianiego jest ogromnym zagrożeniem dla tych zdobyczy" – podkreślił Linkowski.

Obalony 63-letni Bazoum należy do malejącej grupy mniej lub bardziej demokratycznie wybranych prozachodnich prezydentów krajów Sahelu, podczas gdy junty w Mali i Burkina Faso odwracają się od tradycyjnych sojuszników – USA, Francji i UE, opowiadając się za pogłębioną współpracą z Rosją.

Nowe nigerskie władze oświadczyły, że wstrzymują eksport uranu i złota do Francji ze skutkiem natychmiastowym. Niger to siódmy największy producent uranu na świecie, lecz zamach stanu w tym państwie wzbudził zaniepokojenie na Zachodzie nie tylko ze względów gospodarczych. Kraj ten był dotąd ważnym sojusznikiem UE, USA i NATO w walce przeciwko dżihadystom z Państwa Islamskiego (IS) i Al-Kaidy w Afryce.

"W dotychczasowych sukcesach Nigru w powstrzymywaniu terrorystów kluczowe znaczenie miała pomoc licznych partnerów międzynarodowych, w tym szczególnie zachodnich, zapewniających wsparcie z powietrza, dane wywiadowcze, szkolenie, a także nowoczesne uzbrojenie. Prawdopodobne zawieszenie tej współpracy na skutek zamachu radykalnie poprawi sytuację dżihadystów. Dodatkowo, również bardzo prawdopodobne przyjęcie przez juntę stosowanego w Mali brutalnego podejścia do cywilów podejrzewanych o współpracę z terrorystami, ułatwi grupom zbrojnym rekrutację nowych bojowników" – przewiduje kierownik polskiej placówki dyplomatycznej w Algierze, odpowiadającej również za relacje RP z Nigrem.

"Ze względu na centralne położenie Nigru, porażki w walkach z dżihadystami w tym kraju będą mieć skutki dla całego regionu Sahelu. Aktywne w sąsiednich państwach ugrupowania zyskają nową przestrzeń do działania, co ułatwi im walkę z siłami rządowymi. Realne jest powstanie ogromnych terytoriów kontrolowanych przez ugrupowania terrorystyczne. Co więcej, zamach w Nigrze to ósmy w ciągu ostatnich trzech lat pucz w regionie - po Gwinei, dwukrotnie Mali, dwukrotnie Burkina Faso, Czadzie i Sudanie. Konsolidacja władzy przez nigerską juntę zwielokrotni ryzyko dalszego rozprzestrzeniania się tego zjawiska" – zauważył rozmówca PAP.

W ocenie Linkowskiego dalsza destabilizacja Sahelu, uderzająca w architekturę bezpieczeństwa w całej północnej i zachodniej Afryce, stwarza zagrożenie dla Europy w postaci nowej fali migracji oraz zwiększonego ryzyka ataków terrorystycznych.

Kolejnym wyzwaniem jest prawdopodobne umocnienie wpływów politycznych i wojskowych Rosji w Sahelu. W niedzielę demonstranci wykrzykiwali pod ambasadą Francji w Niamey hasła "Niech żyje Rosja!", "Niech żyje Putin!" i "Precz z Francją!". Manifestanci podłożyli także ogień pod jedną ze ścian kompleksu budynków, w którym znajduje się francuska ambasada.

Pucz w Nigrze 

Jak podkreślił szef polskiej misji dyplomatycznej w Algierze, bezpośrednia odpowiedzialność Moskwy za pucz w Nigrze jest mało prawdopodobna, lecz Kreml z pewnością spróbuje wykorzystać tę sytuację do własnych celów.

"Najemnicza rosyjska Grupa Wagnera od dawna angażowała się w kampanię dezinformacyjną przeciwko władzom Nigru, rozsiewając m.in. plotki na temat zamachu stanu. Niemniej, trudno ocenić, jaki był ewentualny bezpośredni udział Moskwy w puczu. W mojej ocenie wydaje się to mało prawdopodobne. Pamiętajmy, że Niger doświadczał w swojej historii już wielu prób zamachów wojskowych, w tym czterech udanych. Nie ulega jednak wątpliwości, że przewrót w Nigrze to dla Rosji wielka szansa na dalsze umocnienie wpływów w regionie. Najemnicy Grupy Wagnera są już obecni w Libii, Mali, Republice Środkowoafrykańskiej, wspierają też rebeliantów dążących do obalenia profrancuskich władz w Czadzie. Wobec przyjęcia otwarcie prorosyjskiej postawy przez przywódcę junty w Burkina Faso, wydaje się to realnym scenariuszem również w Nigrze" – zauważył Linkowski.

W opinii dyplomaty jest jeszcze zbyt wcześnie, by przesądzać, czy zamach stanu okaże się udany.

"Nie ma pewności, czy ten przewrót wytrzyma próbę czasu. Puczyści znajdują się pod bardzo silną presją międzynarodową. 30 lipca na szczycie w Abudży przywódcy krajów zrzeszonych we Wspólnocie Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) dali nigerskiej juncie tydzień na uwolnienie prezydenta Bazouma oraz pełne przywrócenie porządku konstytucyjnego. W przypadku niespełnienia tych warunków ECOWAS zapowiedziała, że 'podejmie wszystkie niezbędne kroki', które +mogą uwzględniać również użycie siły+. Obecnie w Nigrze z misją mediacyjną przebywa jako wysłannik ECOWAS prezydent Czadu Mahamat Idriss Deby" – relacjonował rozmówca PAP.

Jak dodał, największym poszkodowanym obecnej sytuacji są obywatele Nigru, zaliczanego do grupy najuboższych państw świata. "Unia Europejska, Francja i ONZ już zawiesiły wsparcie finansowe dla nigerskich władz" – zauważył Linkowski.

Autor: Michał Szczygielski (PAP)

mmi/