Szef POLADA: Światowa Agencja Antydopingowa musi być silniejsza

2018-11-13 13:21 aktualizacja: 2018-11-13, 13:21
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Wciąż niezakończona rosyjska afera dopingowa ujawniła, jak trudna jest walka o czysty sport. "Światowa Agencja Antydopingowa musi stać się silniejsza i wszystkim powinno na tym zależeć" - podkreślił w wywiadzie dla PAP szef POLADA Michał Rynkowski.

Polska Agencja Prasowa: Jak pan przyjął przywrócenie akredytacji Rosyjskiej Agencji Antydopingowej? 

Michał Rynkowski: Przede wszystkim byłem zaskoczony, bo nic nie wskazywało, że do podjęcia takiej decyzji dojdzie tak szybko. Na pewno na krytykę zasługuje tryb, w jakim Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) ją podjęła. Wszystko odbyło się na ostatnią chwilę. WADA nie komunikowała wcześniej, że może do tego dojść. Nie wyjaśniła również, dlaczego podejmuje taki krok. To wszystko naraziło ją na krytykę, której mogła uniknąć. 

PAP: Czyli nie tyle sama decyzja jest zła, a tryb jej podjęcia?

M.R.: Tak. Być może nie warto było dłużej czekać. Od zawieszenia RUSADA minęły już trzy lata, a im wcześniej uzyska się dostęp do próbek, tym lepiej. Pytanie, czy teraz się to uda. Przywrócenie akredytacji ma charakter warunkowy. Rosjanie mają czas do 31 grudnia na udostępnienie bazy danych i przechowywanych próbek.

PAP: Co się stanie, jeśli nie spełnią tych warunków? 

M.R.: Potencjalne ponowne zawieszenie RUSADA jest oczywistą konsekwencją, ale stronę rosyjską mogą spotkać też o wiele bardziej surowe sankcje niż nakładano dotychczas. Taki scenariusz, nazwijmy go atomowym, to wykluczenie rosyjskich sportowców ze wszystkich zawodów międzynarodowych. Do tej pory decydowały o tym poszczególne federacje sportowe oraz MKOl i przybierało to różne formy, np. w igrzyskach w Pjongczangu Rosjanie rywalizowali pod flagą olimpijską.

PAP: Jaką lekcję można wyciągnąć z rosyjskiej afery dopingowej?

M.R.: Nikt nie był gotowy na skandal takiego formatu. Światowa Agencja Antydopingowa musi być silniejsza i wszystkim powinno na tym zależeć. Sama WADA wiele w tym kierunku zrobiła, m.in. rozwijając działalność śledczą. Niezwykle istotne jest też to, aby jej kierownictwo nie miało żadnych konfliktów interesów. Często wypomina się przewodniczącemu Craigowi Reedie'emu, że jest jednocześnie członkiem MKOl.

PAP: A jak zmienia się walka z dopingiem w Polsce?

M.R.: W ubiegłym roku w ramach narodowego programu walki z dopingiem pobraliśmy 3570 próbek. W tym roku będzie to 3900, a w kolejnym liczbą docelową jest 4200. Będziemy się także starać dokonywać więcej kontroli w domach zawodników i w trakcie ich zagranicznych zgrupowań.

PAP: Co decyduje o przebadaniu sportowca?

M.R.: Przede wszystkim kalendarz startów. Jeżeli zawodnicy przygotowują się do ważnej imprezy, to wtedy bardziej się na nich koncentrujemy. Chodzi o moment, w którym stosowanie dopingu jest najbardziej prawdopodobne.

PAP: W ubiegłym roku w blisko 40 przypadkach POLADA stwierdziła stosowanie zabronionej substancji. Jak należy odbierać ten wynik? To dużo czy mało?

M.R.: Nie jest to liczba zaskakująca. Mieści się w trendzie globalnym, który wynosi 1-2 proc. Czy jest to dużo? Na pewno nie byli to wszyscy sportowcy, którzy naruszyli przepisy. Ciężko stwierdzić, jaka jest rzeczywista skala problemu. Według niektórych analiz nawet 10 procent sportowców może stosować doping. Wiele jednak zależy od dyscypliny. Kiedy przeprowadzamy kontrole wśród kulturystów, to bylibyśmy bardzo zdziwieni, gdybyśmy nikogo nie przyłapali. Wyniki pozytywne rzadko zdarzają się natomiast w sportach zespołowych.

PAP: Nowością są dwa postępowania w sprawie podawania zawodnikowi zabronionej substancji...

M.R.: W tych sprawach trwają postępowania realizowane przez właściwe prokuratury, co uniemożliwia mi podanie ich szczegółów. Postępowania te są zasługą powołanego w ubiegłym roku pionu śledczego. Do jego obowiązków należy też choćby monitorowanie czy zawodnicy spełniają warunki odbywanej kary, bo np. nie powinni brać udziału w treningach klubowych czy kadry.

PAP: Pion śledczy jest niemniej ważny niż badania laboratoryjne?

M.R.: Jego waga jest naprawdę bardzo duża. Jesteśmy w stanie głębiej wejść w sprawę, zyskać szerszą perspektywę. Zdarzyło się, że trzej sportowcy korzystali z usług tego samego trenera, który nie był związany z żadnym klubem i związkiem sportowym. Mamy mnóstwo danych do analizy i spory potencjał w tej kwestii. Pion śledczy będzie rozwijany, m.in. poprzez zwiększenie współpracy ze służbami.

Rozmawiał: Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)

wkp/ pp/

TEMATY: