Ostatnia kwarta zaczynała się przy prowadzeniu 49ers 20:10. Chiefs znów jednak pokazali, że potrafią odrabiać straty. W obu wcześniejszych meczach w fazie play off rywale mieli dwucyfrową przewagę, ale to Chiefs ostatecznie zwyciężali.
W niedzielę udało im się to, bo w końcu swoje nieprzeciętne umiejętności zaprezentował quarterback Patrick Mahomes. 24-letni rozgrywający długo nie radził sobie z defensywą rywali, w końcu jednak znalazł na nią sposób. Najbardziej wartościowy zawodnik poprzedniego sezonu najpierw popisał się niesamowitym 44-jardowym podaniem i ostatecznie posiadanie skończyło się przyłożeniem, a strata zmalała do trzech punktów.
Niespełna cztery minuty później Chiefs już prowadzili. Tym razem kluczowe okazało się 38-jardowe zagranie Mahomesa, który po spotkaniu odebrał nagrodę dla MVP Super Bowl.
"Nawet przez moment nie przestaliśmy wierzyć w wygraną, wspieraliśmy się wzajemnie. Uznanie należy się defensywie, która wykonała wspaniałą robotę. Mamy świetną drużynę" - powiedział Mahomes.
Mimo młodego wieku już uważany jest za jednego z najlepszych graczy w historii. Chiefs wybrali go z 10. numerem w drafcie 2017, a w sezonie 2018 był już ich podstawowym quarterbackiem. Szybko zaczął ustanawiać rekordy. Jest m.in. najmłodszym zawodnikiem, który w jednym meczu popisał się sześcioma podaniami zakończonymi przyłożeniami.
Zdobycie Super Bowl ostatecznie potwierdziło także kunszt trenera Chiefs - Andy'ego Reida. 61-latek to jeden z najlepszych trenerów w NFL, ale do tej pory nie miał na koncie mistrzostwa. Poprzednio w Super Bowl jego ówcześni podopieczni Philadelphia Eagles grali 15 lat temu i ulegli New England Patriots.
Chiefs w wielkim finale wystąpili po raz trzeci w historii. Zdobycie tytułu świętowali wcześniej tylko raz - dokładnie 50 lat temu. 49ers zagrali w nim po raz siódmy. Super Bowl wygrali pięciokrotnie, a ostatni raz w 1995 roku.(PAP)
wkp/ zm/