Głosowanie w reżimie sanitarnym; kolejki do wielu lokali

2020-07-12 08:02 aktualizacja: 2020-07-12, 14:54
Już o wczesnym poranku w niedzielę niektórzy uprawnieni do głosowania udali się do lokali wyborczych. Głosujący mają na sobie maseczki i starają się zachować społeczny dystans. Polacy wybierają w niedzielę prezydenta kraju, w II turze wyborów mierzą się Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski.

Warszawa

Już o wczesnym poranku w niedzielę niektórzy warszawiacy udali się do lokali wyborczych. Mieli na sobie maseczki i starali się zachować społeczny dystans.

Przed przedszkolem nr 267 przy ul. Małcużyńskiego, gdzie mieści się jedna z ursynowskich komisji wyborczych, w niedzielę rano można było spotkać kilku mieszkańców, którzy postanowili wcześnie oddać głos. Nie było kolejek przed wejściem do budynku, należało jednak dokładnie zdezynfekować ręce. Niektórzy z wchodzących zakładali gumowe rękawiczki i udawali się do sal, gdzie odbywało się głosowanie.

"Przyszłam tak rano, ponieważ wyjeżdżam w ciągu dnia do innego miasta, a chciałam spełnić swój obywatelski obowiązek" - powiedziała PAP jedna z mieszkanek Ursynowa.

Białystok

Do obwodowych komisji nr 16 i 17, które mieszczą się w Zespole Szkół Handlowo-Ekonomicznych w Białymstoku, przed południem kolejek do oddania głosu w niedzielnych wyborach nie było. Chcący oddać głos na bieżąco wchodzili i pobierali karty do głosowanie - większość w maseczkach i z własnymi długopisami. Wiele osób korzystało przed wejściem i wyjściem ze środków dezynfekujących.

Jak powiedziała PAP pani Marzena, po godz. 11 utworzyła się mała kolejka z ludźmi, którzy przyszli głosować po mszy św., ale - jak zauważyła - nie było to duże utrudnienie, bo po kilku minutach "się rozładowało".

65-letnia pani Teresa żartowała, że jest tak spokojnie, że nawet nie mogła skorzystać ze swojego przywileju głosowania bez kolejki, choć - jak dodała - gdyby była kolejka, to by w niej czekała. "Ładna pogoda, można byłoby też porozmawiać z ludźmi" - dodała. Do lokalu przyszła w maseczce i z własnym długopisem.

Kolejek też nie było do komisji nr 18 i 19 mieszczących się w Szkole Podstawowej nr 14 w Białymstoku. Widać było, że wiele osób wchodzi i wychodzi z budynku, ale w salach głosowało się na bieżąco.

Na głosowanie przyszła pani Ania ze swoją córką Karoliną. Obie w maseczkach, z własnymi długopisami, po oddaniu głosów fotografowały się na tle szkoły. Karolina mówiła PAP, że po podaniu panu z komisji dowodu osobistego została poproszona, aby zdjąć na chwilę maseczkę, by zweryfikować, czy to ona. "Dziwne uczucie to było, ale w końcu w maseczce każdy może być każdym" - dodała.

W południe w komisji nr 65 w III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku, znajdującym się w centrum miasta, głosować można było na bieżąco. Wszyscy spotkani tam byli w maseczkach, większość z własnymi długopisami. Gdy na chwilę stworzył się "zator" do jednego z członków komisji, który miał listę głosujących z jednej z ulic z tego obwodu, poproszono tych kilka osób, by ustawiły się w kolejce. Ale trwało to ledwie kilka minut, po czym znowu na bieżąco oddawano głosy.

Poznań

Mieszkańcy Poznania, którzy chcieli w niedzielę z samego rana oddać głos w drugiej turze wyborów prezydenckich, przed niektórymi lokalami wyborczymi ustawiali się w kolejkach już przed godz. 7.

W trakcie głosowania obowiązują specjalne zasady sanitarne. Wprowadzono także pierwszeństwo w głosowaniu dla osób powyżej 60 lat, niepełnosprawnych, z dzieckiem poniżej 3 lat oraz kobiet w ciąży. W lokalu wyborczym jednocześnie przebywać może nie więcej niż jedna osoba na cztery metry kwadratowe, z wyłączeniem członków obwodowej komisji wyborczej; wyborca ma obowiązek zakrywania ust i nosa oraz dezynfekcji rąk.

„Nie boimy się wirusów, bo większą obawą jest to, co nas czeka przez najbliższe pięć lat. Wolimy przyjść, zagłosować i mieć poczucie, że walczyliśmy o naszego kandydata, o jego zwycięstwo” – powiedziała PAP jedna z kobiet, która stała w kolejce do lokalu wyborczego przy ul. Piątkowskiej w Poznaniu. Przed godz. 7. rano na otwarcie lokalu czekało tam ok. 20 osób.

Kobieta podkreśliła, że zdecydowała się przyjść do siedziby komisji z samego rana, ponieważ dwa tygodnie temu przed lokalem wyborczym czekała kilkadziesiąt minut. „Teraz tych ludzi jest mniej, ale nawet gdyby znów były takie kolejki – i tak bym stała. To w sumie mniejsze zło, niż +męczyć się+ z nieodpowiednim prezydentem całą kadencję. Pięć lat to – jak obliczałam sobie – ponad 1800 dni. Lepiej już się samemu jednego dnia poświęcić i pójść zagłosować” – mówiła.

Na otwarcie lokalu wyborczego na osiedlu Wichrowe Wzgórze, gdzie zlokalizowane są komisje nr 54 i 57, czekało kilka osób; w maseczkach, zachowując odstęp. 79-letni pan Józef powiedział PAP, że takie „poranne głosowanie” to u niego „tradycyjny demokratyczny rytuał”.

„Starsi ludzie po prostu wstają wcześniej” – powiedział z uśmiechem. „Nawet gdybym chciał pospać dłużej, to mam psa, na poranny spacer i tak trzeba iść. Jak moje dzieci były małe, zawsze ze mną chodziły głosować, uczyły się odpowiedzialności za kraj, za ojczyznę. A teraz moje wnuki, niektóre już pełnoletnie, korzystają z wakacji – polityka ich prawie nie interesuje” – mówił.

Dodał, że obecne ułatwienia dla seniorów, czyli możliwość wejścia do lokalu wyborczego bez kolejki w przypadku ukończenia 60. roku życia, w jego opinii nie są konieczne. „Ludzie albo chcą głosować, albo nie. Jak chcą – to mogą też chwilę poczekać” – podkreślił.

Kilkoro mieszkańców zgromadziło się przed godz. 7. także przed lokalem wyborczym na os. Kosmonautów. „Mamy maseczki, swoje długopisy, nawet swój płyn do dezynfekcji rąk. I głosujemy na przyszłość – dla siebie i swoich dzieci” – powiedziała PAP jedna z kobiet oczekujących przed lokalem.

Dwa tygodnie temu, kiedy odbywało się głosowanie w pierwszej turze wyborów prezydenckich, mieszkańcy Poznania skarżyli się na zbyt długie kolejki. Przed niektórymi z lokali wyborczych oczekiwali na oddanie głosu nawet półtorej godziny.

Jak tłumaczył wówczas PAP Komisarz Wyborczy w Poznaniu I sędzia Krzysztof Józefowicz, główną przyczyną kolejek była wysoka frekwencja i warunki lokalowe poszczególnych pomieszczeń, które nie pozwalały na zbyt dużą liczbę osób przebywających w danym momencie w lokalu wyborczym. W niektórych przypadkach – jak tłumaczył Józefowicz - na początku głosowania niezbędne było także udzielenie wskazówek komisjom, co do lepszej organizacji pracy.

Kraków

Tłum ustawił się w niedzielę przed 7 godz. rano przed szkołą podstawową nr 40 na krakowskim Ruczaju, aby zagłosować  w wyborach prezydenckich. Oczekujący na wejście mieli maski na twarzach, niektórzy założyli rękawiczki.

W kolejce długiej na ok. 50 metrów stało co najmniej 100 osób, starały się zachować odpowiedni dystans. Wśród oczekujących na wejście do budynku były osoby w różnym wieku. Seniorom ustępowano pierwszeństwa. „Celowo przyszłam z rana, aby uniknąć dużych kolejek później” – podkreśliła pani Maria. Z kolei Tomasz stał w kolejce z psem. „Codziennie wcześnie rano wyprowadzam psa. Dzisiaj przed wyborami też. I teraz obaj idziemy oddać właściwy głos” – powiedział.

Po wejściu do szkoły odpowiednie osoby wskazywały głosującym drogę do właściwej komisji wyborczej – w szkole zlokalizowano sześć komisji. Osoby bez rękawiczek przed głosowaniem dezynfekowały ręce płynami znajdującymi się w pomieszczeniach budynku.

Krosno

W Krośnie (Podkarpackie) w niedzielę rano przed kilkoma lokalami wyborczymi były niewielkie, kilkuosobowe kolejki. Głosujący przestrzegają obostrzeń sanitarnych wynikających z pandemii koronawirusa.

W związku z wyborami w Krośnie utworzonych zostało 28 obwodów głosowania. Jedna z obwodowych komisji wyborczych w tym mieście ma swoją siedzibę w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza. W kolejce oczekuje kilka osób.

Jak powiedziała PAP pani Krystyna, przyszła zagłosować kilka minut po otwarciu lokalu. "Nie czekałam długo, przede mną w kolejce były tylko dwie osoby" – dodała.

Inny głosujący, pan Andrzej, także mówi, że nie czekał na oddanie głosu w obwodowej komisji wyborczej przy ulicy Krakowskiej w Krośnie. "Wszystko odbyło się sprawnie. Wewnątrz są zapewnione długopisy i środki  dezynfekcyjne" – mówił.

Jastrzębia Góra

W niedzielę o godz. 7 rano rozpoczęło się głosowanie w II turze wyborów prezydenckich. Startują w niej Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski.

Przed Obwodowa Komisją Wyborczą nr 10 mieszczącą się w Szkole Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Jastrzębiej Górze kolejka głosujących ustawiła się już na niecałe pół godziny przed rozpoczęciem głosowania i utrzymuje się przez cały czas. O godz. 11.30 liczyła kilkaset osób, ciągnęła się od szkoły podstawowej przez całą długość ul. Słowackiego i kończyła się na ul. Rozewskiej.

W tym samym czasie w Stowarzyszeniu Bliza w Chałupach na Półwyspie Helskim, gdzie mieści się jedyna w popularnej bazie surferów Obwodowa Komisja Wyborcza nr 6m czekało na głosowanie kilkanaście osób.

W obu komisjach głosowanie odbywa się z zachowaniem reżimu sanitarnego, a stojący w kolejce starają się utrzymać dystans.
 

Chałupy

W nadmorskich Chałupach na Półwyspie Helskim w niedzielę rano przed Obwodową Komisją Wyborczą nr 6 ustawiła się kilkuosobowa kolejka chcących oddać głos w II turze wyborów prezydenckich.

Przed jedyną w tej miejscowości Obwodową Komisją Wyborczą nr 6, mieszczącą się w Stowarzyszeniu Bliza w Chałupach, w niedzielę po godz. 8.30 zaczęła ustawiać się kilkuosobowa kolejka.

"Tym razem udało się szybko zagłosować, w przeciwieństwie do pierwszej tury wyborów prezydenckich, gdy była gigantyczna kolejka, ale wówczas w Chałupach było dużo więcej turystów" - powiedział PAP instruktor windserfingu z Trójmiasta, który prowadzi szkolenia w Chałupach.

Chałupy, to najpopularniejsze na Półwyspie Helskim baza do trenowania kitesurfinfu i windersfingu. W niedzielę rano pogoda nie sprzyja wypoczynkowi na powietrzu - pada deszcz i jest ok. 13 stopni C powyżej zera.

Kielce

Jak na razie w Kielcach nie tworzą się kolejki do lokali wyborczych.

"Wszystkie komisje obwodowe w województwie rozpoczęły pracę punktualnie. Głosowanie przebiega spokojnie. Nikt nam nie zgłaszał, żeby przed lokalami wyborczymi tworzył się jakiś wzmożony ruch, że trzeba było stać w kolejkach, ale to oczywiście może się zmieniać" – powiedział PAP Adam Michcik, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Kielcach.

W Kielcach można głosować w 95 komisjach wyborczych, w tym 83 obwodach otwartych i 12 zamkniętych w Domach Pomocy Społecznej, szpitalach i Areszcie Śledczym.

"Pierwsi mieszkańcy przyszli do lokalu wyborczego o godzinie 7, ale w porównaniu do I tury widać, że głosujących jest mniej. Do godziny 8.40  wydaliśmy około 300 kart do głosowania, w pierwszej turze o tej porze mieliśmy około 500 głosujących z 2 tys. uprawnionych" – powiedziała PAP Urszula Łukaszyk, przewodnicząca komisji nr 43 mieszczącej się w Szkole Podstawowej nr 33 w Kielcach.

Przewodnicząca zapewniła, że wszyscy głosujący stosują się do norm sanitarnych. "Mają ze sobą maseczki, przed wejście dezynfekują ręce, większość ma swoje długopisy" - dodała.

W województwie świętokrzyskim utworzonych zostało 989 obwodowych komisji wyborczych, które przeprowadzą głosowanie. Uprawnione są 1 009 374 osoby.

Damian Janus, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach poinformował, że jak dotąd świętokrzyska policja nie odnotowała niepokojących incydentów związanych z przebiegiem głosowania.

Natomiast od północy w sobotę doszło do jednego przypadku złamania ciszy wyborczej. Funkcjonariusze z powiatu buskiego otrzymali informację, że w Solcu-Zdroju został uszkodzony jeden baner wyborczy. "Zniszczono dwa z pięciu zapięć tego baneru, co spowodowało, że stał się on nieczytelny" – dodał.

Łódź

Kilkunastoosobowe kolejki tworzyły się przed lokalami wyborczymi w najstarszej części Bałut, największej dzielnicy Łodzi. Oczekujący na oddanie głosu mieli maseczki, niektórzy rękawiczki ochronne, a w kolejkach zachowywali odstępy od innych osób.

Komisje obwodowe nr 53 i nr 54 są usytuowane w samym centrum Starych Bałut, niedaleko śródmieścia. Obie komisje są blisko siebie, dzieli je tylko skrzyżowanie, dlatego oczekujący w obu kolejkach spoglądali na siebie, niektórzy witali się z sąsiadami, niektórzy pytali, czy to w tej komisji mają oddać głos.

"Mieszkam tu już prawie 40 lat, ale zawsze sprawdzam, w którym obwodzie głosuję, bo tu kiedyś zmieniły się ulice, które obsługują te dwie komisje” – mówiła jedna z kobiet czekających w kolejce do obwodowej komisji nr 53 przy ul. Bojowników Getta Warszawskiego, mieszczącej się w budynku szkoły podstawowej im. Jana Matejki. Tuż przed 7 kolejka liczyła tu 18 osób.

Drzwi lokalu wyborczego otwarto punktualnie o godz. 7, wraz z biciem dzwonów w miejscowym kościele. „Szanowni państwo, dzień dobry zapraszam serdecznie” – mówił jeden z członków komisji.

Kolejka powoli ruszyła, ludzie zakładali maski, niektórzy mieli rękawiczki ochronne, inni zwilżali ręce wystawionym przy wejściu płynem dezynfekcyjnym.

W niedzielę do głosowania jest uprawnionych w tej obwodowej komisji 1219 osób.

Komisja obwodowa nr 54 przy ul. Chaima Majzela, mieszcząca się w XIII Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Piotrowiczowej, również rozpoczęła pracę punktualnie o 7. W tym obwodzie – jak mówili przed otwarciem lokalu czekający w kolejce – głosują głównie ludzie starsi i rodziny z dziećmi. „Taka starzejąca się niestety dzielnica Łodzi” – mówiła starsza pani, która zaraz po głosowaniu miała iść na mszę do kościoła.

„Ale sporo ludzi. Ja 2 tygodnie temu, może trzecia albo czwarta, a teraz chyba dwudziesta” – mówiła inna kobieta w średnim wieku.„Proszę nie filmować, nie robić zdjęć” – prosiła wyraźnie zaspana młoda kobieta jednego z mężczyzn, który bawił się telefonem komórkowym.

Tuż przed otwarciem lokalu komisji nr 54 w kolejce stało 26 osób. Wszyscy w maseczkach, wiele osób w jednorazowych rękawiczkach.

Do głosowania uprawnionych jest w tej komisji 2508 osób.

W pierwszej turze wyborów prezydenckich, 28 czerwca, w Łodzi frekwencja wyniosła 67,35 proc., a w całym województwie łódzkim 65,65 proc. (PAP)

autorzy: Alicja Skiba, Anna Jowsa, Beata Kołodziej, Alfred Kyc, Hubert Bekrycht, Krzysztof Wójcik, Wiktor Dziarmaga, Sylwia Wieczeryńska, Izabela Próchnicka