Na Białorusi trwa głosowanie w wyborach głowy państwa. Niedziela jest właściwym dniem wyborów, który był poprzedzony przez pięć dni głosowania przedterminowego. Lokale wyborcze otwarto o godz. 8 czasu białoruskiego (godz. 7 w Polsce). Kandydatami w wyborach są urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka, tłumaczka i żona zatrzymanego blogera Swiatłana Cichanouska, była deputowana Hanna Kanapacka, współprzewodniczący ruchu Mów Prawdę Andrej Dzmitryjeu i lider Białoruskiej Socjaldemokratycznej Hramady Siarhiej Czeraczań.
W Polsce Białorusini mogą oddać głos w ambasadzie Białorusi w Warszawie, konsulacie w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie) i konsulacie w Białymstoku (woj. podlaskie).
Przed godz. 17.00 pod białoruską ambasadą w stolicy zgromadziło się ok. 600 obywateli Białorusi, którzy chcą oddać głos w wyborach. Część zgromadzonych miała ze sobą flagi Białorusi.
Jeden z funkcjonariuszy policji pilnujący zgromadzenia poinformował PAP, że "już od niedzieli rano przed ambasadą są tłumy ludzi". "Jest tutaj bardzo spokojnie" - dodał.
Według osób czekających w kolejce, głos w wyborach prezydenckich w ambasadzie Białorusi oddało do godz. 15 ok. 150 osób. Szacują oni, że ok. 300 Białorusinów zagłosuje w niedzielę w ambasadzie.
Obywatele Białorusi, którzy zgromadzili się przed ambasadą, w rozmowie z PAP przyznali, że "nie wierzą, że uda im się oddać głos". "Czekam w kolejce już trzy godziny i nie sądzę, że zdążę zagłosować" - powiedziała PAP jedna z Białorusinek.
Natomiast inny obywatel Białorusi przyznał, że "jest pod ambasadą, by pokazać, że Białorusinów walczących o wolność jest dużo". "Pewnie nie zagłosuję, ale chcę tu dzisiaj być - to dla mnie bardzo ważne" - podkreślił.
Według agencji Interfax Zachód wstępne wyniki wyborów na Białorusi powinny być ogłoszone w poniedziałek rano. (PAP)
autorka: Iwona Pałczyńska