Mołdawia. W przedterminowych wyborach partia Sandu może odebrać Dodonowi większość w parlamencie

2021-07-10 10:48 aktualizacja: 2021-07-10, 10:54
Prezydent Maia Sandu. Fot. PAP/Marcin Obara
Prezydent Maia Sandu. Fot. PAP/Marcin Obara
W niedzielę w Mołdawii odbędą się wybory parlamentarne. Główną walkę stoczą w nich proreformatorska partia związana z prezydent Maią Sandu oraz blok socjalistów i komunistów, w którym pierwsze skrzypce gra były prezydent Igor Dodon. Według sondaży prowadzi Partia Działania i Solidarności.

Funkcjonalne państwo bez korupcji i oligarchów to jedno z głównych haseł środowiska politycznego Mai Sandu, zwyciężczyni listopadowych wyborów prezydenckich i byłej liderki Partii Działania i Solidarności (PAS). Wszystko wskazuje na to, że socjaliści Igora Dodona utracą większość i polityczne wpływy.

Sondaże przedwyborcze dawały PAS 35-37 proc., a blokowi socjalistów i komunistów – 21-27 proc. – podała agencja AFP.

Sandu i jej otoczenie zapowiadają „oczyszczenie klasy politycznej” i reformy antykorupcyjne, jeśli partia PAS zdobędzie większość i utworzy rząd.

Blok wyborczy stojącego na czele socjalistów Igora Dodona i lidera komunistów Vladimira Voronina zarzuca prezydent Sandu i jej ludziom „chodzenie na pasku Zachodu” i odrzucanie „tradycyjnych wartości”, a Sandu przedstawia jako wroga mniejszości rosyjskojęzycznej i zagrożenie dla jej praw.

Maia Sandu deklaruje się jako polityk prozachodni, a Igor Dodon nie kryje swoich sympatii prorosyjskich i dążenia do zbliżenia z Moskwą. Jak jednak ocenia w rozmowie z PAP ekspert ds. mołdawskich dr Piotr Oleksy główną osią sporu w obecnych wyborach nie są kwestie tożsamościowe i geopolityczne.

„Sandu chce zmiany polityczno-społecznej. Jej otoczenie chce nowego podejścia do mołdawskiej polityki, funkcjonalnego państwa i odejścia od schematów korupcyjnych” – mówi Oleksy. Według niego polityka Sandu „nie antagonizuje” społeczeństwa, co zwiększa jej szanse wyborcze nawet u osób tradycyjnie wybierających prorosyjskich kandydatów.

Jej oponenci, czyli mająca dotąd większość w parlamencie partia socjalistyczna Dodona startująca w bloku z komunistami Voronina, zdaniem eksperta, chcą „utrzymania status quo”.

„Czyli państwa zawłaszczonego przez elity polityczno-biznesowe, które używają argumentów tożsamościowych i geopolitycznych do zachowania władzy i wpływów” – ocenia rozmówca PAP.

Na trzy dni przed wyborami w Kiszyniowie rozgorzał kolejny spór polityczny, który wywołała decyzja sądu o zmniejszeniu z 41 do 12 liczby punktów wyborczych dla obywateli mołdawskich z Naddniestrza. Igor Dodon, który nazwał ten krok „uzurpacją władzy” i ograniczaniem prawa obywateli do wyboru, zwołał w piątek protest w stolicy.

Jak zwracają uwagę eksperci, Mołdawianie są zmęczeni nieustającym kryzysem politycznym i złą sytuacją gospodarczą. Kluczowe zatem będzie to, czy uda się zmobilizować ich do udziału w wyborach i czy uwierzą w obietnice prezydent, że po nowym rozdaniu powstanie rząd, który skutecznie będzie dążyć do reform.

O wyniku po raz kolejny może przesądzić ogromna mołdawska diaspora za granicą i jej mobilizacja. W wyborach prezydenckich za granicą głosowało ponad 260 tys. Mołdawian i ponad 92 proc. z nich oddało głos na Sandu.

Według sondaży szanse na wejście do parlamentu mają maksymalnie cztery siły polityczne. Oprócz PAS i bloku socjalistów-komunistów są to Partia Sor oraz Blok Renato Usatego.

Mołdawscy politycy wzywali do przedterminowych wyborów parlamentarnych już od dawna. Ich zwolennicy argumentowali, że ze względu na zawirowania polityczne i migracje posłów obecny skład parlamentu nie odpowiada wynikom wyborów z 2019 r. Partia Dodona formalnie zgadzała się z postulatem przyspieszonych wyborów, jednak – ze względu na prognozowane pogorszenie wyniku – robiła wszystko, by je opóźnić.

Po dymisji rządu zimą ubiegłego roku do wyborów parła konsekwentnie Sandu. W kwietniu po dwukrotnym nieprzegłosowaniu kandydatur na stanowisko premiera, zapadła decyzja o rozwiązaniu parlamentu, co otworzyło drogę do nowych wyborów.

W walce o miejsca w 101-osobowym jednoizbowym parlamencie weźmie udział w sumie ponad dwadzieścia sił politycznych.

Wybory odbywają się według systemu proporcjonalnego, a próg wyborczy wynosi pięć proc. dla partii i siedem proc. dla bloków.

Piątek był ostatnim dniem agitacji przed wyborami – od soboty obowiązuje cisza wyborcza.

Justyna Prus (PAP)

agwo/