Rzecznik rządu został zapytany na antenie Radia Zet, czy przewidziane są rekompensaty dla przedsiębiorców z terenów objętych stanem wyjątkowym.
"Tak, tutaj będą kierowane środki finansowe. Podobnie, jak w tarczach w okresie epidemii te osoby otrzymywały środki finansowe, tak samo teraz postulujemy dodatkową pomoc finansową" - oświadczył rzecznik rządu.
Przekazał, że wysokość rekompensaty będzie wyliczana na podstawie kwot, jakie przedsiębiorcy zarobili w analogicznym okresie w minionych latach. "W tej chwili wypracowujemy mechanizm. Poddamy go jeszcze szybkim konsultacjom tak, aby te osoby na tym nie straciły" - dodał.
W tym tygodniu zostaną przedstawione rozwiązania dla przedsiębiorców
Również w poniedziałek wiceszef MSWiA Maciej Wąsik poinformował, że jeszcze w tym tygodniu zostaną przedstawione rozwiązania dla przedsiębiorców, które pozwolą zrekompensować utracone zyski firm, które znalazły się w strefie objętej stanem wyjątkowym i nie mogą przyjmować turystów. "Jestem przekonany, że będą to rozwiązania satysfakcjonujące dla branży turystycznej" - dodał.
W czwartek prezydent Andrzej Duda wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Rozporządzenie zostało już opublikowane w Dzienniku Ustaw i weszło w życie z dniem ogłoszenia. Pas obejmuje 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim).
O wprowadzenie stanu wyjątkowego na 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. Po białoruskiej stronie, w Usnarzu Górnym k. Krynek (woj. podlaskie) od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a akcja ma charakter "wojny hybrydowej".
Premier nie obawia się o wynik głosowania w sprawie stanu wyjątkowego
Premier Mateusz Morawiecki nie ma żadnych obaw o wynik głosowania w sprawie rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią - rzecznik rządu. Jego zdaniem Sejm podejdzie do tego "racjonalnie" .
W poniedziałek od godz. 16.30 Sejm będzie rozpatrywał rozporządzenie prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią.
Projekt uchwały ws. uchylenia prezydenckiego rozporządzenia złożyła w piątek Lewica. W uzasadnieniu do projektu uchwały znoszącej stan wyjątkowy podkreślono, że rząd we wniosku do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego ani "w późniejszych komunikatach" nie uzasadnił "w sposób wyczerpujący powodów, dla których miałby zostać wprowadzony stan wyjątkowy".
Rzecznik rządu powiedział na antenie Radia Zet, że nie obawia się o wynik głosowania w tej sprawie. "Premier też żadnych obaw nie wykazuje. Myślę, że Sejm podejdzie do tego racjonalnie" - oświadczył Müller, przypominając, że do zablokowania takiej decyzji trzeba mieć bezwzględną większość głosów.
Pytany, dlaczego premier nie zaprosił przedstawicieli opozycji do rozmowy nt. stanu wyjątkowego i sytuacji na granicy z Białorusią, rzecznik rządu stwierdził, że "od jakiegoś czasu ciężko się rozmawia z opozycją nawet ws. zasadniczych, jak szczepienia". "Nasze doświadczenia w ostatnim czasie są mało pozytywne" - dodał.
Müller podkreślił, że podczas debaty w Sejmie padną dodatkowe argumenty, jeśli - jak mówił - "nie przekonują te argumenty, które są w tej chwili, czyli: 10 tys. migrantów, które mogą w każdej chwili przejść przez granicę, wojskowe rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad". "Nawet kwatera główna NATO czy Komisja Europejska potwierdzają te zagrożenia" - dodał.
"Należy zakończyć prowokacje, które są na granicy. Cieszę się, że dziennikarze relacjonują te wydarzenia, ale są takie chwile, kiedy należy ograniczyć przemieszczanie się na pewnym terenie" - oświadczył Müller.
Mówił też o prowokacjach na polsko-białoruskiej granicy. "Przecinanie drutu, NGOs-y próbowały przedzierać się nielegalnie przez granicę i pomagać drugiej stronie, pomimo tego, że tam jest zorganizowana akcja przez reżim Łukaszenki. Są zdjęcia, są filmy z tego, że reżim Łukaszenki wprost organizuje przejścia tej grupy migrantów, pomaga im na miejscu" - podkreślił rzecznik rządu, zapowiadając, że w środę na konferencji premiera zostaną pokazane dodatkowe materiały na ten temat.
"Osobom, które są na granicy, pomagają służby białoruskie, ponieważ to one wypchnęły tych ludzi, którzy są w bardzo trudnej sytuacji. To zostało zorganizowane przez reżim Łukaszenki. Ale oni mają na granicy pomoc w zakresie żywności, wody i innych środków. Pokażemy to dziś wprost na konferencji" - dodał.
Czy dojdzie do przedłużenia stanu wyjątkowego?
Pytany o możliwe przedłużenie stanu wyjątkowego, Müller powiedział, że zgodnie z konstytucją może być on przedłużony, ale "to zależy, jak będzie zachowywał się reżim Łukaszenki". "Na terenie Białorusi w tej chwili jest około 10 tys. osób z krajów arabskich, które zostały przetransportowane samolotami białoruskimi na teren Białorusi, czyli to reżim Łukaszenki zaprosił te osoby na swój teren, a teraz wypycha je siłowo na granicę UE. Jednocześnie reżim Łukaszenki organizuje kolejne linie lotnicze z krajów arabskich, żeby więcej tych osób przywieźć" - wskazywał.
W czwartek w pasie przygranicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta stan wyjątkowy został wprowadzony na 30 dni, tak jak chciała tego Rada Ministrów.
Politycy rządzącej większości przekonują w ostatnich dniach, że argumentami za wprowadzeniem stanu wyjątkowego jest: sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową", używając do tego migrantów, a także zbliżające się manewry wojskowe Zapad. Podkreślają, że Polska musi zapewnić bezpieczeństwo swojej wschodniej granicy, która jest jednocześnie granicą UE.(PAP)
Autorka: Aleksandra Rebelińska
io/